„Podwórze było puste, pogrążone w wyblakłym półmroku, typowym dla wietrznego dnia i godziny zmierzchu. Widać było szereg okien, kilka już oświetlonych; krzaki akacji o niemal czarnej zieleni wokół klombów, bruk połyskujący matową i wapienną bielą. Jak zwykle na bruku wylegiwało się mnóstwo kotów, zgodnie z tajemniczym porządkiem, który nie wydawał się przypadkowy: niektóre miały podwinięte łapy, inne siedziały owinięte ogonem, jeszcze inne krążyły leniwie i ostrożnie, z nosem przytkniętym do ziemi i podniesionym ogonem; były tam koty w białe i czarne łaty, koty szare, koty całkiem białe i całkiem czarne, koty pręgowane i koty płowe. Zacząłem przyglądać się im uważnie; robiłem to często, był to równie dobry jak inne sposób zabicia czasu.”*
Na Malcie** byłam dwa razy. Pojechałabym i trzeci raz – choćby tylko po to, aby w czasie zmierzchu błąkać się ze szklanym okiem po osiedlach. Tyle tam wolno żyjących miałmiałków, że nie wiadomo, w którą stronę patrzyć ;)
Dzisiaj mają swoje święto.
* Alberto Moravia – „Nuda”
** nie tej poznańskiej, tylko tej kawałek drogi z Sycylii
sobota, 16 października 2010
One są tu, tam i siam.
Wpis:
koty,
wpis bez przepisu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kociaki świętują wraz z dzisiejszym Dniem Chlebka :)
OdpowiedzUsuńFantastyczne koty,uwielbiam je za całokształt :)
Buziole Sis:*
ach , a ja bym wolała,żeby te wolno żyjące w Polsce miały swoje domu , bo jak pomyśle ,że zima idzie
OdpowiedzUsuńKoty są takie piękne i takie mądre , uwielbiam koty
Tez bylismy 2 razy na Malcie i za pierwszym razem koty przykuly nasza uwage (za drugim juz wiedzielismy) i byly rzeczywiscie fascynujace. Sa do kupienia nawet kartki z pozdrowieniami z malty bedace kolazami wielu zdjec kotow. Najberdzie podoba mi sie w nich to ze maja swoje zdanie i mysla ze sa naszymi szefami.
OdpowiedzUsuńBym to święto przegapiła ! Lecę wysciskać moje czarnuszki :)
OdpowiedzUsuńw domu to ja koty dokarmiam a jakże, tutaj w Uci każdy którego widzę ma obróżkę więc głodne nie chodzą :) zawsze na Chorwacji co wakacje jest wysyp kotów w restauracjach, domkach przy plaży... koci świat - u nas jest ich zdecydowanie mniej, albo przynajmniej się ukrywają.
OdpowiedzUsuńbuziaki Oczku!
Sisi--->a my zapomnieliśmy i nawet młodzieńca nie nakarmiliśmy.
OdpowiedzUsuńAlutka--->ja też bym wolała. I dwa w domu tutaj - dodatkowo :)
Siostro Arkadio--->miałam podobnie: za pierwszym razem było zaskoczenie, stad tylko 4 zdjęcia, za drugim razem to już były bezkrwawe łowy ;)))
Grażka--->a co na to futra? :)
Króliczku--->o tak, tak! Kociarska Chorwacja i Grecja też mi się marzą ;) A wczoraj na Mokotowie widziaąłm takiego ślicznego kudłacza biało-czarnego. No kurka! tylko szklanego nie miałam ze sobą. Pech!
pozdr!
Piękne kocurki! Mój znajomy biegał z aparatem po Cyprze przywożąc równie imponującą kolekcję fotografii zabytków jak i kotów :-)
OdpowiedzUsuńA Ty gdzie jestes, Oczko?!
OdpowiedzUsuńA ja mam znowu 5 nowych :)
OdpowiedzUsuńJa widziałam tylko te chorwackie, w sierpniu tego roku. Też mają swoje miejsce na blogu :-) Piękne koty, no i mają o tyle lepiej od naszych bezdomnych biedaków, że klimat tam litościwszy... A u nas jeszcze takie mrozy w tym roku zapowiadają :-(
OdpowiedzUsuńMarzy mi się Grecja, tam też ich na pęczki...
Kuba--->ja podobnie :)
OdpowiedzUsuńTruskawka--->oooo! tutaj! :)
Facet--->kociaków? o jaaaa! fajnie! :)
Rudomi--->ooo! dobrze piszesz! Grecja, ciepło, polowanie ze szklanym i jedzenie :)
OdpowiedzUsuńech, co by to była za wyprawa!
OdpowiedzUsuńdla oka i dla podniebienia :D
Dokładnie tak! :)
OdpowiedzUsuń