W weekendy, z uwagi na pannę Lilianę, dość często jadamy pizzę. Zamiast zamawiać, robimy ją sami. Mam sprawdzony i wielokrotnie wykorzystywany już przepis na ciasto drożdżowe zapożyczony od Trufli (z którego najczęściej powstaje chleb, a rzadziej bułki).
Moim zadaniem jest wyrobić ciasto, natomiast pastą pomidorową, dalszą obróbką, komponowaniem składników i pieczeniem zajmuje się już Pan R.
Najczęstszą pizzą jest zwykła margarita, na której czasem pojawia się jeszcze salami. Pyszna jest również pizza bianca, którą wypatrzyłam kiedyś w Kuchennych Rewolucjach - ciasto bez pasty pomidorowej, z plastrami pomidorów, serem i suszonym oregano - w stylu focacci.
Wczoraj natomiast zjedliśmy na bogato: czarne oliwki, kapary i biała cebulka. Pizza tym razem była grubiutka (wolimy nieco cieńsze, a ta akurat miała dużo "paliwa" w postaci większej ilości drożdży na rozruch ;)), ale zgodnie stwierdziliśmy, że jeszcze się tak nie stało, żeby pizza nam nie wyszła i zawsze smakuje lepiej, niż ta jedzona na mieście.
Wczoraj natomiast zjedliśmy na bogato: czarne oliwki, kapary i biała cebulka. Pizza tym razem była grubiutka (wolimy nieco cieńsze, a ta akurat miała dużo "paliwa" w postaci większej ilości drożdży na rozruch ;)), ale zgodnie stwierdziliśmy, że jeszcze się tak nie stało, żeby pizza nam nie wyszła i zawsze smakuje lepiej, niż ta jedzona na mieście.
Chociaż ostatnio wolę jeść bardziej na słono, niż na słodko. To jednak czasem odzywa się głód na słodycze. A ponieważ w ciepłe dni nie chce mi się piec ciast (mimo że marzy mi się pewne ciasto greckie) – dlatego wolę konstruować proste desery. Na ten przykład dobrze na lato sprawdza się ryż na mleku z czekoladą, albo moje ostatnie odkrycie – kuskus z bakaliami. Robota z tym żadna – naprawdę, a dużo dobra.
Chociaż i tak bardziej na deser wolę po prostu surowe owoce bez żadnych dodatków - jak na ten przykład poziomki z ogródka.
A skoro już mowa o owocach – polecam hit sprzed 3 lat: banany curry w mleku kokosowym.
Chociaż i tak bardziej na deser wolę po prostu surowe owoce bez żadnych dodatków - jak na ten przykład poziomki z ogródka.
A skoro już mowa o owocach – polecam hit sprzed 3 lat: banany curry w mleku kokosowym.
Po deserze, późno popołudniową porą można się nieco poalkoholizować ;) W odróżnieniu od Pana R. – nie lubię czystej whisky, metaxy czy koniaku. Muszę je z czymś zmieszać, aby były dla mnie pijalne. I chociaż nie lubię coca-coli, z alkoholem jest dla mnie do przyjęcia.
Krówka, czyli whisky z kremówką, kajmakiem i kawą jest absolutnie rewelacyjna. Zapomnijcie o sheridanach. A jak jeszcze postoi w lodówce około tygodnia i nabierze mocy smakuje bosko ;)
Miodula zaś, to efekt poszukiwań pary dla metaxy. Za pierwszym razem zrobiłam ją z miodem gryczanym w takiej samej proporcji, co reszta płynów i jak dla mnie była za słodka, a gryczany smak przebijał za bardzo (chociaż koleżanka stwierdziła, że dla niej jest idealnie). W tej kompozycji większość mioduli z limonką wylądowała do herbatki z prądem i muszę przyznać, że to była dobrana para. Pomna jednak doświadczeń, następnym razem zrobiłam… agulę ;) Zamiast miodu – syrop z agawy w o połowę mniejszej porcji, niż nakazuje przepis. I tak! – to było dobre posunięcie :)
A Aleksander wszystko ma w nosie. Śpi, śpi i śpi. Od czasu do czasu zmienia tylko miejsca położenia: z łóżka na oblany słońcem parapet, z miękkich kocyków na dywan. I tak mija nam lato ;)
A co na to Lec? – „Wieczność? Jednostka czasu.”
***
Pizza z kaparami, czarnymi oliwkami i białą cebulą (pomysł własny, przepis na ciasto – od Trufli)
Ciasto:
250 ml ciepłej wody
1 łyżka miodu (ewentualnie syrop z agawy lub ostatecznie cukier)
mniej niż ¼ kostki świeżych drożdży lub 1 łyżeczka drożdży suszonych – jeżeli chce się mieć niezbyt grube ciasto
450 g mąki pszennej
1 łyżeczka soli
woda (tyle, aby ciasto w trakcie zagniatania nie było za suche)
1 łyżka oliwy
Pasta pomidorowa:
pomidory z puszki
koncentrat pomidrowy (niezbyt dużo, dodawany jest celem zagęszczenia pasty)
sól
zioła suszone (w zależności, co wpadnie w rękę: tymianek, zioła prowansalskie, zioła dalmatyńskie, oregano – do wyboru)
Dodatki:
czarne oliwki
kapary
biała cebula
starty ser żółty
suszone oregano
W ciepłej, posłodzonej wodzie rozpuszczam drożdże i wlewam je do mąki z solą i oliwą. Zagniatam ciasto i odstawiam do wyrośnięcia. Na pizzę ciasto nie musi wyrastać długo – zostawiamy je na ok. 30 minut. Następnie Pan R. formuje je niczym „pizza master” (aby miało ładny kształt i było równej grubości można je również rozwałkować wałkiem na papierze do pieczenia) i rozsmarowuje na cieście pastę pomidorową.
Na pastę rzuca większą część startego sera żółtego, następnie rozkłada dodatki i przyprósza resztą sera i oregano.
Piecze w 200 stopniach przez ok. 15 minut (trzeba obserwować jak zarumieniają się brzegi ciasta)
Ryż na mleku z czekoladą (inspiracja z książki „Francuzki nie tyją”)
ryż (idealnie gdyby był jaśminowy)
mleko (lub pół na pół mleko z wodą)
szczypta soli
czekolada gorzka lub deserowa - w kostkach
Zwykle ryż gotuję w proporcjach 1 porcja ryżu – 2 porcje wody i gotuję do wchłonięcia się płynu przez ziarenka. W przypadku deseru płynu daję nieco więcej, aby ryż nie zdążył wchłonąć całego płynu i był w konsystencji trochę jak na risotto. Do gotującego się ryżu wsypuję szczyptę soli. A do już ugotowanego, jeszcze ciepłego i już przełożonego do pucharków – dodaję po kilka kostek czekolady. Ciepły ryż roztopi czekoladę, którą mieszam z ryżem podczas jedzenia.
Kuskus z bakaliami (pomysł własny)
kuskus
syrop klonowy (lub syrop z agawy, ewentualnie lejący się miód)
bakalie: sparzone rodzynki, orzechy włoskie i pecan, wiórki kokosowe, sezam
popping z amarantusa
Kuskus zalewam wrzątkiem, przykrywam i czekam, aż kaszka wchłonie cały płyn, słodzę i mieszam z resztą składników.
Krówka, czyli domowy baileys (źródło: Atina – Tak sobie pichcę…)
cytuję za Anitką, bo zwykle robię go prawie ściśle według przepisu, moje uwagi drukiem wytłuszczonym
¼ l whisky (Dziunia radziła Passport Scotch, choć ja użyłam takiej jaką miałam)
1 puszka mleka skondensowanego słodzonego – aby pominąć etap gotowania, można kupić już gotowy kajmak
½ szklanki śmietany kremówki (może być 18% byle była słodka) – u mnie zwykle 30%
2 łyżki cukru pudru – daję zwykły cukier kryształ
1 czubata łyżeczka kawy rozpuszczalnej
½ łyżeczki cukru waniliowego (niekoniecznie) - pomijam
Mleko w puszce włożyć do garnka i gotować na wolnym ogniu około 2½ godziny, a następnie pozostawić w tej wodzie do wystygnięcia. Ja zawsze gotuję mleko dzień wcześniej i pozostawiam na noc, żeby dobrze wystygło. (Używam gotowego kajmaku)
Wystudzone mleko przełożyć do miski i dodać do niego kawę rozpuszczoną w odrobinie wrzątku oraz cukier. Całość zmiksować, i cały czas mieszając mikserem dodawać powoli whisky. Następnie dolać ostrożnie śmietankę i jeszcze krótko zmiksować. Uwaga: długie miksowanie powoduje powstanie dużej ilości bąbelków powietrza, które później trudno wychodzą!
Pozostawić na około 4 - 5 dni, do przegryzienia. Najlepszy jest podobno po miesiącu, ale mnie nie udaje się trzymać go aż tak długo.
Z podanego przepisu otrzymuje się około 0,7 l likieru.
Miodula lub Agula na metaxie (źródło: również Atina – Tak sobie pichcę)
jedna część przegotowanej wody
jedna część spirytusu (polecam 7-gwiazdkową metaxę)
jedna część miodu (lub połowę) najlepiej akacjowego lub lipowego lub syrop z agawy lub syrop klonowy
sok z limonki lub cytryny – ilość według uznania
Wszystkie składniki wymieszałam razem, wlałam do butelki i odstawiłam na tydzień. Atina napisała, że „Im dłużej stoi tym jest lepsza”. U mnie stała tydzień, ale nie zauważyłam znaczącej różnicy w smaku. Według mnie można pić od razu.
Ale śliczny kotek!
OdpowiedzUsuńWygląda tutaj jak mały kociak, a to już prawie 3 latek :)
UsuńOj, dawno pizzy nie robiłam - u nas też domowa zawsze najlepiej smakuje. Ciekawe propozycje deserowe i alkoholowe :)
OdpowiedzUsuńŚciskam ciepło :)
Z pizzy lubię najprostszą cienką margaritę, ale bogatą czasem też nie pogardzę ;)
UsuńU nas ostatnio pizza raz w tygodniu. Coś czuję, że i jutro będzie. Zdecydowanie na cienkim spodzie:)A napoje...no cóż:) ja jeszcze tylko poptrzę:)
OdpowiedzUsuńAle możesz je zapamiętać na przyszłość ;))
UsuńŚwietna pizza, świetne desery no i te alkohole! :)
OdpowiedzUsuńKrówkę robiłam, przepyszna. Miodula jeszcze przede mną.
Pan Aleksander jaki piękny. :)
Pozdrowienia dla Was !:)
Bardzo lubię krówkę ;)
UsuńJa Ci powiem, ze ta Krówka to chyba coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za przypomnienie przepis Gosiu :*
Głaski dla Kota i całusy dla Waszej Trójki!
No i jak z tą krówką? ;)
Usuńojej, ojej, ojej! jak tu dziś różnorodnie i pysznie u Ciebie! deser mi się bardzo spodobał! a pizzy to chyba wieki już nie jadłam..
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Pizza to u nas dość stały repertuar :)
Usuńnigdy dość zdjęć Pana Kota :)
OdpowiedzUsuńKrówka powiadasz, hm, chyba się dobiorę do mężowej flaszki ;)
Aleksander ma w Tobie stałą fankę ;))))
UsuńOczko, ile wspaniałych i prostych przepisów! :)
OdpowiedzUsuńKrówka i mnie zaintrygowała :) Sheridana lubię bardzo, więc byłoby miło umieć sobie zrobić coś w tym rodzaju :)
Sheridan może się schować.... za tą krówką ;)
UsuńAleksander jest przeuroczy! ;) pizza też! pozdrawiam i zapraszam na potrawy z grilla http://www.zgrilla.pl/grillowane-ziemniaki-faszerowane-serem-cukinia-i-papryka/
OdpowiedzUsuńZgadzam się! Jest! ;)
UsuńJej, tyle się do krówki zabieram i ciągle zebrać się nie mogę... A kusi. W ogóle takie tu masz Oczkowa natęzenie dobroci, że nie wiem, na czym oko zawiesić!
OdpowiedzUsuńOstatnio tak mam, że nie lubię się rozdrabniać, więc lecę hurtem ;)
Usuńściskam