Panie zapewne przyznają, że lubią gotujących mężczyzn. Jestem również w tym gronie. I choćby Pan R. się zarzekał, że on nie potrafi gotować, nie gotuje i nie lubi – mam naoczne dowody, że jest inaczej ;) Na ten przykład dania poniższe to nasza wspólna kompilacja.
Zacznijmy od śniadania. Oto wytrawny omlet Pana R. z pomidorami i serem z mleka owczego, który przywiozłam z Kołudy, gdzie byłam na Święcie Gęsiny. Ten był z patelni, ale z powodzeniem można go również zrobić w piekarniku.
(A jeżeli ktoś woli omlet na słodko - zapraszam tutaj)
Obiadami zajęłam się ja. Proste i szybkie, czyli takie, jakie lubimy najbardziej.
Pierwszy to pampuchy vel parowańce podawane na sosie paprykowo-pomidorowym z sezamem i przesmażonym na maśle jarmużem.
Drugim jest jeden z najprostszych dań – makaron w sosie szpinakowo-serowym. O tym więcej na Pasta i Basta.
Przejdźmy do deserów. Jeżeli byłam domową boginią w kwestii serników na zimno, to już jest to nieaktualne. Otóż o zrobienie poniższego pokusił się Pan R. i wyszedł mu najlepszy sernik na zimno, jaki jedliśmy. Kakaowy z żurawiną (stwierdziliśmy, że jeszcze lepsze będą wiśnie w alkoholu), herbatnikami i czekoladową polewą. Boski :)
Inną słodką przekąską były ciastka.
Te po lewej to kawowe ciastka z przepisu Joli Słomy i Mirka Trymbulaka. Wszystko byłoby z nimi ok., no bo: są zdrowe, kawowe, szybkie, łatwe i pięknie pachnie w kuchni, kiedy się pieką. Jest tylko jeden szkopuł – w przepisie jest zdecydowanie za mało cukru, tym samym finalnie ciastka też są mało słodkie. Jeszcze nad nimi popracuję.
Ciastka środkowe, to ciastka, które znalazłam u Truskawki, ale ostatecznie zrobiłam z przepisu Moni. Ciastka o smaku chałwy (dzięki tahini). Będę jeszcze wracać do tego przepisu.
O trzecich za wiele nie napiszę – jedynie tyle, że jest to mój stale wykorzystywany przepis zaczerpnięty od Gospodarnej, o którym już pisałam tutaj. Różnica w nim jest jedynie taka, że modyfikuję go o dostępne składniki jakie akurat mam w kuchni. Raz to są płatki owsiane, innym razem orkiszowe, więcej lub mniej żurawiny, czasem rodzynki, sezam, z wiórkami kokosowymi lub bez – takie tam wariacje.
Na koniec jeszcze jedna słodycz. Ta najlepsza o statusie związku: „to skomplikowane”. Z łapoczynami, czasem sykami, szalonymi gonitwami, wzajemnym myciem i wspólnymi drzemkami ;) Taka różnorodność, aby nudno nie było ;)
***
Wytrawny omlet ala Zeus z owczym serem (przepis i wykonanie Pan R.)
masło klarowane lub oliwa
czerwona papryka
wędlina (sucha żywiecka lub krakowska)
cebula (opcjonalnie)
3 jajka
sól himalajska, pieprz zioła dalmatyńskie lub prowansalskie
pomidor
ser z mleka owczego
Na patelni (można z klarowanym masłem lub na oliwie) podsmażył pokrojoną w drobną kostkę wędlinę (sucha żywiecka) i czerwoną paprykę (aby była lekko miękka, opcjonalnie można również dodać drobno pokrojoną cebulkę).
Masa jajeczna (3 jaja posolone, dobrze rozbełtane i wymieszane z dużą szczyptą ziół dalmatyńskich; opcjonalnie mogą być prowansalskie).
Pod patelnią zmniejszył gaz, wylał masę jajeczną na wędlinę i paprykę, od razu ułożył na wierzch kilka plasterków pomidora i plastry sera (albo starty jak na pizzę – chociaż najlepsze z serów są oscypki lub inne sery owcze). Przykrył patelnią (koniecznie), zmniejszył ogień i trzymał na ogniu do ścięcia się górnej warstwy masy jajecznej.
Opcjonalnie zamiast na patelni taki omlet można zapiekać w piekarniku.
Pampuchy z sosem paprykowo-pomidorowym i jarmużem (przepis własny)
papmpuchy (kupne, w domu tylko uparowane)
czerwona papryka
pomidor
sezam, zielona pietruszka
sól, pieprz
jarmuż
masło
Pampuchy uparowałam na sitku nad garnkiem z gotującą się wodą.
Paprykę i pomidory pokroiłam na małe kawałki, poddusiłam na oliwie, następnie podlałam minimalną ilością wody i dusiłam do miękkości. Następnie niedbale zmiksowałam (tak, aby papryka chociaż w części pozostała w małych kawałkach) i doprawiłam solą i pieprzem.
Z liści jarmużu usunęłam twardą łodygę, pokroiłam, umyłam i nie odcieknięty wrzuciłam od razu na patelnię (zachowuje się podobnie jak szpinak). Pod koniec dodałam do smaku trochę masła i doprawiłam solą.
Na talerzu pampuchy z sosem paprykowym posypałam jeszcze zieloną pietruszką i sezamem, a do tego obok uduszony już jarmuż.
Makaron w sosie szpinakowo-serowym (przepis tutaj na Pasta i Basta)
makaron lumaconi ugotowany w osolonym wrzątku
mrożone kostki szpinaku
mleko 3,2%
ser lazur
pieprz kolorowy świeżo mielony
Na patelni w mleku rozmroziłam szpinak, dodałam ser i trzymałam na ogniu dopóki się nie rozpuścił w szpinaku. Wyłączyłam gaz, doprawiłam pieprzem (z racji słonego sera - sól nie jest już potrzebna) i dobrze wszystko wymieszałam. Następnie przelałam do garnka z odcedzonym makaronem i wszystko wymieszałam razem. Podawałam z kieliszkiem wytrawnego czerwonego wina chilijskiego.
Boski sernik kakaowy z żurawiną i herbatnikami (przepis i wykonanie - Pan R.)
1kg sera w wiaderku (tym razem był to tłusty twarożek sernikowy z Kuchni Lubelskiej)
żelatyna (według przepisu na opakowaniu) – ok. 50 g rozpuszczonej w 100-150 ml wrzątku
herbatniki
suszona żurawina
ciemne, gorzkie kakao
syrop z agawy, cukier trzcinowy
czekolada i masło na polewę
Ser rozmiksował z kakao (dać tyle, im bardziej chce się uzyskać efekt kakaowości ;)) i dosłodził syropem z agawy i cukrem trzcinowym oraz dodał żurawinę. Żelatynę rozpuścił we wrzątku i przestudzoną połączył z serem. Dokładnie rozmieszał, a następnie szybko dodał część pokruszonych herbatników.
Tortownicę wysmarował masłem i spód wyłożył pokruszonymi herbatnikami. Wylał masę serową. Sernik przełożył do lodówki i w tym czasie zrobił polewę (czekolada rozpuszczona na parze z masłem). Przestudzoną polewą polał wierzch sernika i ponownie włożył do lodówki.
Ciastka z tahini o smaku chałwy (przepis cytuję dosłownie za Moniką z bloga Stoliczku, nakryj się!)
0,5 szkl. tahini
100 g masła
0,5 szkl. cukru (w tym 2 łyżeczki cukru z wanilią)
1 szkl. mąki
ew. 0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
+
1 łyżka zmielonej kawy
lub garść maku
Masło utrzeć z cukrem i tahini, dodać mąkę wymieszaną z proszkiem i ewentualne przyprawy, zagnieść ciasto. Formować lekko spłaszczone kulki wielkości orzecha włoskiego (z tych proporcji wyjdzie ok. 15 szt.), piec 13 min. w 170'C (ciasteczka nie powinny się zezłocić, gdy tylko zaczną pękać są dobre). Przesłodkie, najlepsze z mocną czarną herbatą.
Moje uwagi:
1. Nie dodawałam maku tylko świeżo zmieloną kawę
2. Z racji mojego starego piekarnika, który piecze jak chce nie czekałam, aż ciastka popękałam – wyjęłam je wtedy, kiedy uznałam, że już są upieczone.