Zanim reszta - na dobry początek ogłoszenie: od wczoraj Koty Kuchenne Oczka można już polubić na Facebooku :)
Kiedy już uważnie przyglądam się etykietom na zakupach, to uświadomiłam sobie fakt, że wiedząc, co w słodyczach siedzi – nie jem ich już z takim entuzjazmem i kupuję dość rzadko. Naprawdę wolę zjeść dwie kostki gorzkiej czekolady, niż jednego wafelka. A wierzcie mi lub nie – do słodyczy mam słabość. Teraz stawiam na bakalie (ich skład to też temat rzeka) i słodycze domowe.
Dzisiaj zaserwuję Wam moje wspomnienie z wakacji sprzed jakichś 7-10 lat, kiedy kilka lat z rzędu jeździłam na początku sierpnia najpierw do Żar, a później do Kostrzyna n./Odrą na Przystanek Woodstock.
Kto tam jeździł, to wie, że najlepsze i najtańsze jedzenie jest w namiocie Hare Kryszna. Pyszny strączkowy gulasz do tego prażynki, czyli papadamy oraz ryż z kurkumą i kuminem. A na deser – halawa.
Pokusiłam się za którymś razem na przystanku o zakup ich książki i uzbrojona w nią wypytałam człowieka w namiocie, który przepis, to jest to słodkie. Powiedział mi, że jest nią Sudżi ka halawa. Miał rację – smak jest identyczny.
(wybaczcie jakość... to tylko telefon...)
Jeżeli lubicie kaszę mannę albo nawet nie lubicie – zróbcie koniecznie. Pyszna maślana manna aromatyzowana szafranem i gałką muszkatołową, a do tego rodzynki. Dobry deser, przywołujący wspomnieniami gorące lato, kiedy za oknem bieli się śnieg ;)
Uwagi do przepisu:
1. Halawy wychodzi dość sporo – proponuję najpierw zrobić z połowy proporcji.
2. Używałam trzcinowego nierafinowanego cukru Dark Muscovado i uwaga! – dałam go o połowę mniej. Pamiętajcie, że rodzynki również dosładzają pudding.
3. W zależności od tego, ile wsypiecie kaszy – halawa będzie bardziej zwarta lub bardziej sypka. W obu wersjach jest pyszna.
A teraz uwaga:
Skoro już jesteśmy w indyjskich klimatach wraz z Gutek Film mam dla Was konkurs, w którym wygrać można podwójną wejściówkę na bardzo aromatyczny i smakowity film „Smak Curry”.
Do rozdania ma takie 3 podwójne wejściówki. Film wchodzi na ekrany w Walentynki 14 lutego, ale ja zapraszam Was na pokaz przedpremierowy, który odbędzie w Warszawie w Kinie Muranów 6 lutego o godz. 18:15.
Krótko o filmie: „Życie w Indiach jest jak hinduskie jedzenie – bogate w aromaty, smaki i kolory. Gdy wskutek kulinarnej pomyłki losy dwojga obcych sobie ludzi niespodziewanie się splotą, miłość okaże się dla nich najlepszą przyprawą.
Ila, wciąż młoda i piękna gospodyni domowa, postanawia dodać trochę koloru swemu bezbarwnemu małżeństwu – zgodnie z maksymą „przez żołądek do serca”. Kobieta ma wielką nadzieję, że nowa potrawa, której smak doprowadziła do doskonałości, przyspieszy bicie serca jej wiecznie nieobecnego męża. Specjalna przesyłka z jedzeniem, wysłana do niego do biura, przez pomyłkę trafia w ręce innego mężczyzny. Podejrzewając, że ktoś obcy zjada przygotowane przez nią posiłki, następnego dnia Ila wkłada do przesyłki nie tylko obiad, ale też liścik. Wieczorem dostaje od nieznajomego odpowiedź…
Tak rozpoczyna się pełna subtelnych emocji historia dwojga ludzi, pragnących nadać życiu odrobinę smaku.”
Co należy zrobić, aby wygrać podwójną wejściówkę?
1. Ugotować indyjskie danie (na słodko lub słono), które polecacie jako zimowy rozgrzewacz.
2. Następnie je obfotografować i wraz z przepisem do niedzieli 02.02.2014 r. do godz. 23.59 wysłać na mój adres zemfiroczka@gmail.com w treści dodając również zgodę na publikację przesłanych materiałów na blogu Koty Kuchenne Oczka.
3. Spośród nadesłanych propozycji dokonam subiektywnego wyboru 3 dań, które spodobają mi się najbardziej.
4. Wyniki konkursu ogłoszę osobnym wpisem w poniedziałek 03.02.2014 r.
5. Zwycięzców drogą mailową poproszę o podanie imienia i nazwiska, aby przekazać je współorganizatorowi konkursu – Gutek Film.
6. Bilety dla zwycięzców będą do odebrania w kasie kina tuż przed seansem na podane nazwisko.
To jak? Jest ktoś z Was chętny na smaczne kino? Ready, steady, go! ;)
Fajne indyjskie smaki, ale Hare Kryszna są jak koncerny zatrudniające dzieci w Azji... :(
OdpowiedzUsuńGutku, ale coś więcej? Bo ja tylko się u nich stołowałam.
UsuńJedzonko mają dobre i są bardzo mili i wszystkich bardzo kochają... przynajmniej takie starają się sprawiać wrażenie. ;)
UsuńAby się dobrze rozreklamować i zebrać nowe grono, każda religia, sekta, kościół i nie tylko - pokazują się tylko z najlepszej strony.
UsuńKoniecznie muszę wypróbować ten przepis, bo na Woodstocku nic nie smakuje lepiej niż właśnie ten słodki deser :)
OdpowiedzUsuńJeżeli jesteś jego fanką, to ten efekt przepisu powinien Ci smakować :)
UsuńJa się z kaszką dopiero powoli oswajam. Po kremie grysikowym do miodownika, czas na inne odsłony tej kaszy :)
OdpowiedzUsuńOswajaj się. Może będzie też takim objawieniem jak pęczak? ;)
UsuńJa właśnie mam ochotę na kluseczki z kaszy manny w rosole.
A jeżeli masz jeszcze w zbiorach zeszyt, w którym wklejałam słodkie przepisy, to jest tam rewelacyjne ciasto z kaszą manną.
Buziak
O, to jest jedna z lepszych książek kucharskich które mam, mimo że bez obrazków za to z modlitwami ;)
OdpowiedzUsuńModlitw to ja się sporo swego czasu nasłuchałam na woodstocku. Hare kriszna na tysiąc sposobów śpiewali przez całą dobę ;)
UsuńMoja książka ma kilka zdjęć. Twoja, Żabko, nie?