Dzisiaj na Pasta i Basta napisałam, że w moim warzywniku robi się coraz puściej i smutniej. To prawda, wspomnieniem stały się już grządki pełne buraków, z których powstało kilka litrów botwinki, główki sałaty masłowej, lodowej, cykorii liściowej Palla Rossa i krzaczków rukoli, lodowej rzodkiewki, pęczków zielonej pietruszki, marchewki z wielkimi wiechciami zielonej naci, wysokich słoneczników i pachnących gałązek lubczyku.
To był bardzo fajny, eksperymentalny mój pierwszy sezon z warzywnikiem. Oprócz sukcesów zdarzały się też porażki: spalony przez słońce zielony groszek, zżarta przez gąsienice brukselka, kiepsko wyrośnięty jarmuż, szpinak, który w ogóle nie wzeszedł i zbyt gęsto nasiana brukiew.
Po poczynionych obserwacjach wiem już, że nie powinnam siać w ogóle maciejki, nasturcja w przyszłym roku pojawi się w innym miejscu, a grządki mało nasłonecznione wysieję zupełnie inaczej. I niekoniecznie muszę walczyć ze wszystkimi chwastami ;)
Ewolucja warzywnika ;) Prawda, że ostatnie, posezonowe zdjęcie jest smutne ;)
Teraz po wszystkich zbiorach na ziemi leżą gałązki i inne resztki czekające na uprzątnięcie. W domu natomiast w kartonie czekają marchew i buraki, które skończą w piekarniku, zielona pietruszka natomiast w większej części została poszatkowana i przeznaczona na mrożenie, a pozostała część świetnie spełni się w kolejnym pietruszkowym pesto.
Po lewej: ostatnie zbiory, po prawej: lato i słoneczniki sięgające nieba ;)
Pozostając jeszcze w ogrodniczych klimatach podjechałam dzisiaj na Okęcie na krótkie warsztaty z kompostowania. Odbywały się one dzisiaj i będą jeszcze jutro w kilku wybranych punktach w mieście. Są to ok. 20 minutowe wykłady dla początkujących, z których do domu wrócić można nie tylko z wiedzą, ale z plastikowym kompostownikiem do własnego montażu i aktywatorem do kompostu.
To pilotażowa akcja odbywająca się w ramach Zielonej Warszawy. Może pojawić się na niej każdy, nie obowiązują zapisy, warsztaty są za darmo. Być może (zależnie od frekwencji w ten weekend) ruszy również edycja wiosenna. Tutaj więcej o akcji wraz z wykazem punktów z jutrzejszymi warsztatami.
Czy przydały mi się te warsztaty? Hmmm, powiedzmy, że jestem w tej materii chyba już bardziej zaawansowana, niż początkująca. Miałam jednak okazję „pomacać” gotowy już, przetworzony kompost, więc wiem już, do czego mam dążyć. A poza tym do domu wróciłam z aktywatorem.
A jak Wam minął ogrodniczy sezon? Mieliście duże zbiory, czegoś się nauczyliście, już uprzątnęliście grządki? Chętnie poczytam o Waszych doświadczeniach.