Trochę piątków już minęło od czasu, kiedy z Lipką zapakowałyśmy się w metro i pojechałyśmy w północne rejony celem babińca u Lo. Pamiętam jakby to było dzisiaj – pyszne szpinakowe placuszki z łososiem i dla odmiany z camembertem, pieczona papryka, wytrawne wino, aromatyczna kawa i boski, po prostu boski deser. Były też bułeczki. Jak tylko je spróbowałam, jeszcze ciepłe, wiedziałam, że muszę je upiec. Więc skoro musiałam... ;)

Bułeczki z suszonymi pomidorami (za Lo – oko na zielono)
675 g (6 szklanek) mąki pszennej (najlepiej chlebowej) – zwykła pszenna
2 łyżeczki soli morskiej (lub 1,5 łyżeczki zwykłej)
25 g świeżych drożdży
25 g (2 łyżki) cukru pudru – miałki, brązowy
400 ml (1 i 2/3 szklanki) ciepłego mleka
15 ml (1 łyżka) koncentratu pomidorowego – 2 łyżki, bo lubimy wszystko, co pomidorowe
75 ml (5 łyżek) oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia – 7 łyżek
75 ml (5 łyżek) oliwy ze słoika z suszonymi pomidorami – oliwa aromatyzowana pepperoncino, ostrra bardzo, 3 łyżki
75 g (3/4 szklanki) suszonych pomidorów (pokrojonych w paski lub kostkę)
1 duża cebula posiekana w drobną kostkę – cebula czerwona
2 ząbki czosnku posiekane w cienkie plastry – bez czosnku
Do miski wlać mleko, dodać drożdże, cukier puder i 2 łyżki mąki. Wymieszać wszystko i odstawić na 10 minut. Dodać koncentrat pomidorowy, sól i wymieszać do uzyskania gładkiej konsystencji. Wlać dwa rodzaje oliwy i dosypać mąkę. Wyrabiać mikserem (końcówki haki) lub dłońmi przez 6 - 8 minut . Przykryć ściereczką i odstawić na dwie godziny (rosło jak szalone wystarczyła godzina z lekkim okładem) do wyrastania. Po tym czasie dodać suszone pomidory, cebulę i czosnek. Ponownie wyrabiać ciasto przez 3 minuty. Z ciasta uformować (dłońmi posmarowanymi olejem) bułki i przełożyć je na blachę wyłożoną papierem. Odstawić na 20 - 40 minut do wyrastania. Bułki można posmarować rozbełtanym jajkiem lub posypać mąką (zapomniałam zarówno o mące jak i jajcu). Piec w piekarniku nagrzanym do 190 do zrumienienia (10 - 15 minut). Z ciasta można uformować też dwa bochenki chleba, ale należy wtedy wydłużyć czas pieczenia. Bułki odstawić na chwilę na kratkę do lekkiego wystudzenia. Bułeczki są pyszne na ciepło (zdecydowanie na ciepło smakują najlepiej).

Kulki zrobiłam trochę za duże i podczas półgodzinnego wyrastania trochę się zbuntowały i koncertowo rozpłaszczyły, a w piekle dokonały ostatecznie dzieła ładnie się z sobą zrastając*. Nic to! - później rozdzieliłam je nożem. Z duszonymi warzywami (bakłażan, zielona papryka, pomidory) smakowały rewelacyjnie. Zaś na drugi dzień ponieważ dopadło mnie (a ściślej mówiąc – przeszło na mnie) lekkie przeziębienie – zaaplikowałam sobie „odkażające** śniadanie”- pomidory z duuuużą porcją czerwonej cebuli wymerdane ze śmietaną, posolone i pieprznięte z młynka. A do tego te buły. Mniam! :)
* mały bochenek też byłby niezły
** byłam na urlopie, więc mogłam sobie pozwolić ;)
A co na to Lec? ---> "Chleb otwiera każde usta."

Bułeczki z suszonymi pomidorami (za Lo – oko na zielono)
675 g (6 szklanek) mąki pszennej (najlepiej chlebowej) – zwykła pszenna
2 łyżeczki soli morskiej (lub 1,5 łyżeczki zwykłej)
25 g świeżych drożdży
25 g (2 łyżki) cukru pudru – miałki, brązowy
400 ml (1 i 2/3 szklanki) ciepłego mleka
15 ml (1 łyżka) koncentratu pomidorowego – 2 łyżki, bo lubimy wszystko, co pomidorowe
75 ml (5 łyżek) oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia – 7 łyżek
75 ml (5 łyżek) oliwy ze słoika z suszonymi pomidorami – oliwa aromatyzowana pepperoncino, ostrra bardzo, 3 łyżki
75 g (3/4 szklanki) suszonych pomidorów (pokrojonych w paski lub kostkę)
1 duża cebula posiekana w drobną kostkę – cebula czerwona
2 ząbki czosnku posiekane w cienkie plastry – bez czosnku
Do miski wlać mleko, dodać drożdże, cukier puder i 2 łyżki mąki. Wymieszać wszystko i odstawić na 10 minut. Dodać koncentrat pomidorowy, sól i wymieszać do uzyskania gładkiej konsystencji. Wlać dwa rodzaje oliwy i dosypać mąkę. Wyrabiać mikserem (końcówki haki) lub dłońmi przez 6 - 8 minut . Przykryć ściereczką i odstawić na dwie godziny (rosło jak szalone wystarczyła godzina z lekkim okładem) do wyrastania. Po tym czasie dodać suszone pomidory, cebulę i czosnek. Ponownie wyrabiać ciasto przez 3 minuty. Z ciasta uformować (dłońmi posmarowanymi olejem) bułki i przełożyć je na blachę wyłożoną papierem. Odstawić na 20 - 40 minut do wyrastania. Bułki można posmarować rozbełtanym jajkiem lub posypać mąką (zapomniałam zarówno o mące jak i jajcu). Piec w piekarniku nagrzanym do 190 do zrumienienia (10 - 15 minut). Z ciasta można uformować też dwa bochenki chleba, ale należy wtedy wydłużyć czas pieczenia. Bułki odstawić na chwilę na kratkę do lekkiego wystudzenia. Bułeczki są pyszne na ciepło (zdecydowanie na ciepło smakują najlepiej).

Kulki zrobiłam trochę za duże i podczas półgodzinnego wyrastania trochę się zbuntowały i koncertowo rozpłaszczyły, a w piekle dokonały ostatecznie dzieła ładnie się z sobą zrastając*. Nic to! - później rozdzieliłam je nożem. Z duszonymi warzywami (bakłażan, zielona papryka, pomidory) smakowały rewelacyjnie. Zaś na drugi dzień ponieważ dopadło mnie (a ściślej mówiąc – przeszło na mnie) lekkie przeziębienie – zaaplikowałam sobie „odkażające** śniadanie”- pomidory z duuuużą porcją czerwonej cebuli wymerdane ze śmietaną, posolone i pieprznięte z młynka. A do tego te buły. Mniam! :)
* mały bochenek też byłby niezły
** byłam na urlopie, więc mogłam sobie pozwolić ;)
A co na to Lec? ---> "Chleb otwiera każde usta."
Przecudne te bułeczki! Już od dłuższego czasu się na nie zamierzam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Buły z pomidorami są pycha, też kiedys robiłam i baaardzo nam smakowały:))
OdpowiedzUsuńA u Ciebie mają taki złocisty kolorek, super:) To nic ,ze się rozpłaszczyły, najważniejsze,ze smaczne były, no nie Sis?:)
A Twoje przeziębienie mam teraz ja i będe siedziec do końca tygodnia w domku.
Cmokam Sis:*
Pyszne muszą być te bułeczki :)
OdpowiedzUsuńMniam! Oczko wróciło i to z takimi bułami że hoho :) Miodzio, i jeszcze ten brązowy cukier - bardzo, bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńCmok Oko :):):)
Wspaniałe! :D
OdpowiedzUsuńTo ja poproszę taki zestawik z pomidorami ze śmietaną :D
OdpowiedzUsuńOczko, cieszę się, że znowu mogę Twoje słowa przeczytać :)
OdpowiedzUsuńTo ja też muszę je w takim razie upiec :) skoro polecasz!
Toż to bułeczki anty przeziębieniowe powiadasz ;) dobrze wiedzieć na przyszłość jakby jakieś choróbsko się nieopatrznie przypałętało znienacka ;):). Zdrowiej Oczko i buźka w czółko ;)
OdpowiedzUsuńKusisz tymi bułeczkami, kusisz! Pozwól, że się choć jedną poczęstuję :-)
OdpowiedzUsuńCo do Leca: Wyobrażasz sobie jak wyglądają moje usta??!!!
OdpowiedzUsuńZajączku--->to się skuś wreszcie :) dobre są - pamiętaj: na ciepło najlepsiejsze :)
OdpowiedzUsuńSisi--->oj były, były. cmokam zdrowotnie
Sisters4--->aha! :))
Żabciu--->no patrz! nie sądziłam, że ktoś zwróci na niego uwagę :)
Cozerka--->:) nie przeczę ;)
Abberko--->zaestaw raz! proszszsz! ;)
Amarantka--->ojej! ale mi się miło zrobiło :)))
Michrówku--->nie bułeczki, a tomatki. Bułeczki dla smaku :)
Kuba--->bierz dwie od razu! ;)
Gospodarna--->hahaha! faktycznie! aż ciężko mi to sobie wyobrazić ;))))
pozdr!
Z tego wynika, ze bułeczki dobre są i na zdrowie i na chorobę. Zdrowiej szybko, a jak potrzebujesz gorących bułecze z dostawą daj znać szybciutko, a ja w pędzie zagniotę kolejną porcję. Wspominam te spotkania przemiłe i myślę intensywnie o powtórce.
OdpowiedzUsuńA jaki deser był u Lo? Ale Wam zazdroszczę spotkania!
OdpowiedzUsuńi się nie podzieliłaś!
OdpowiedzUsuńLo--->ja też myślę o powtórce, zwłaszcza, że po drodze było słodko z naszą Lożą i mniejszym Panem ;)
OdpowiedzUsuńTruskawka--->to była roladka drożdżowa z wiśniami, czy jakoś tak. Lo będzie wiedziała najlepiej :)
Princi--->bo żem zeżarła wcześniej ;P
Matko jedyna jadłyście deser Lo?? przecież to co Ona na blogu pokazuje to aż człowieka skrrręca :)
OdpowiedzUsuńAle macie dobrze :P
I pisz więcej co?
Ladne zolte, ale jak na moja definicje buleczki to troszeczke plaskie one sa :)))
OdpowiedzUsuńBuziak Oczku!
Pola--->ano jadłyśmy, było.... och było pyszne. Co ja Ci będę pisać. Przeprowadź się w końcu do stolycy, to sama skosztujesz ;)
OdpowiedzUsuńBasia--->namówiłaś! postanowiłam przechrzcić na plaskacze ;)
Piekna nazwa Oczku, coby nie mowic :DD
OdpowiedzUsuńSciskam!
A dziękuję. Starałam się ;)
OdpowiedzUsuń