Dobra rada Cioci Oczko: „Jeśli myślisz, że największe tabuny w sklepach przewijają się w okresie przedświątecznym to się grubo mylisz. Nie zapominaj, że po świętach i sylwestrze zaczyna się szał zwany „SALE!”. Lepiej zapomnij wtedy o zakupach. A już na pewno nie wybieraj się po meble w sobotnie popołudnie do IKEI. Uwierz na słowo, nie musisz testować na sobie. Lepiej zjedz coś słodkiego.”
Pianka, czyli przymiarka do serniczka na zimno (przepis – wycinek z gazety wklejony w zeszycie mamy)
Pan R. już jakiś czas temu złożył zapotrzebowanie na zjedzenie serniczka. Wciąż się zastanawiam, który przepis wybrać – najlepiej aby był jak najmniej skomplikowany, z gwarancją zastygnięcia i dobrego smaku. Pokuszę się nawet o prośbę o propozycję – dawać, dawać, bo obok czeka apetyt ;)
Tymczasem najprostsza pianka, jeszcze szybsza od tamtego Słodziaka z chłodnego wychowu.
składniki:
Galaretki do wyboru (tym razem była agrestowa i wiśniowa)
Puszka mleka skondensowanego – u mnie było słodkie (wykorzystałam tylko 2/3 puszki, bo trzecia część została... wypita
Galaretkę trzeba rozpuścić, kiedy przestygnie miksować, aż się podwoi, w międzyczasie wlewać 1/3 puszki schłodzonego mleka. Wlać do pojemnika, włożyć do chłodnicy, zapomnieć, aż stężeje. Czynność powtórzyć dwukrotnie na innych galaretkach. Na wierzchu można oblać polewą czekoladową (takie jakby ptasie mleczko będzie ;))
A co na to Lec?---> ”Trud życia: nawet głupstwo trzeba dopiero „zrobić””.
poniedziałek, 10 stycznia 2011
Przymiarki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pyszniasta ta pianka Sis i ma takie ladne kolorki!:))
OdpowiedzUsuńJa z sernikami na zimno to jestem tak wiesz , lekko na bakier, robiłam może ze dwa ;) hyhy:D
No,ale jak znajdziesz extra przepis to poproszę też ;))
Buzia:*
apetyczne zdjęcie! zaraz chyba dziabnę łyżeczką w monitor...
OdpowiedzUsuńHah, mleko skondensowane znikające z lodówki w niewyjaśnionych okolicznościach... Tak, ogłaszam wszem i wobec, że jam jest sprawczynią tego oto ustawicznego przestępstwa! To po prostu jest zbyt silne. Zbyt silne! Ja z tym nie potrafię walczyć....
OdpowiedzUsuńA galaretkowo skondensowany deser bardzo fajny. Pozytywny!
Serniczka raczej polecić Ci niestety nie mogę, bo wnioskuję, że pragniesz takiego na zimno. Ja na zimno serników nie praktykuję wcale więc... Cóż. :((
To ja poproszę :) W zamian zostanę w domu a nie pognam na zakupy ;)
OdpowiedzUsuńOj, tyle pianek robiłam a takiej nie znałam ! Wypróbuję na pewno :)
OdpowiedzUsuńTo pianka po takich zakupach mozna sie wyleczyc :))
OdpowiedzUsuńZrobilam ten blad 5 lat temu Oczku, pojechalismy miedzy Switami i Nowym Rokiem do Ikei, ludzie oszaleli! Dziuje ze mi przypominasz, to cenna notka!
Buziak noworoczny Oczku :*
mniam - pysznie wygląda !
OdpowiedzUsuńO, a to w Ikei też SALE? No patrz! Odwiedzam ten przybytek końcem września zwykle to i nie wiedziałam ;)
OdpowiedzUsuńA pianka mniam, Mamcia taką robiła jak byłam mała, bo to takie ładne, kolorowe, dla dzieci :D Muszę Ją przy najbliższej okazji przekonać że dla tych większych dzieci też ;)
Buziaki ciociu Oczko :)))
Święta racja ciociu Oczku. A serniczki na zimno to domena jednej babci. Uciski.
OdpowiedzUsuńlubię galaretkowe serniczki. choc z mlekiem skondensowanym jeszcze nie spróbowałam, a zwykle z twarozkiem homogenizowanym lub z jogurtem.. no pysznie.
OdpowiedzUsuńa do ikei nawet mimo tłumów bym się chętnie wybrała. bo lubię.(((:
pyszna pianka:) wyglada... mniam, mniam:)
OdpowiedzUsuńTeż mnie te tłumy poświąteczne zaskoczyły... na szczęście mogłam je szerokim łukiem omijać :)
OdpowiedzUsuńPianką czuję się skuszona - bo szczerze mówiąc - jakoś nigdy nie myślałam, że to takie proste :)
coś podobnego robiła zawsze moja babcia tylko zamiast skondensowanego mleka dawała serki homo, mniam mniam :)
OdpowiedzUsuńSisi--->zrobiłam wczoraj, po eksperymentach wyszedł :)
OdpowiedzUsuńAnia--->ojjj uważaj, widelce potrafią być ostre ;)
Zaj--->a widzisz, a ja za mlekiem skondensowanym tak nie bardzo. Ale pianka przyznaję - dobra wyszła :)
Kasieńka--->pianka za zakupy - wysoka stawka ;)
Grażka--->Ty coś robiłaś z jogurtem o ile pamiętam, jak możesz to zarzuć linką
Basia--->tak sobie myślę, że na zakupy to najlepiej w dzień roboczy: z samego rana albo pod wieczór :)
Dorota--->dziękuję, taki był zamysł :)
Moni--->od końca grudnia zwykle bywają wietrzenia magazynów, wpisz w kalendarz ;)
Gospodarna--->a ja się będę ćwiczyć w rzeczonych :)
Karotkowa--->ten tężeje błyskawicznie wręcz, polecam
Aga--->:))
Amarantka--->biorą c pod uwagę fakt, że to była sobota to nie powinnam być zaskoczona
Anna--->właśnie przymierzam się teraz do tych z serków homo :)
pozdr!
O widzisz przypomniałaś mi o moim lubionym deserku :)
OdpowiedzUsuńO! Twój też ulubiony?
OdpowiedzUsuńdajta trochę co?
OdpowiedzUsuńEeeee! Dawno śladu po tym nie ma. Serniczek też już na wykończeniu.
OdpowiedzUsuńha a ja mam w lodówie mleko ale tylko dwie galaretki brzoskwiniowe ale nic tam popełnię jednokolorową i ciut mniej
OdpowiedzUsuńzmorka
To jak popełnisz, to daj znać :)
OdpowiedzUsuńzrobiłam ale chyba za szybko wlewałam mleko bo kure podwojona galaretka znowu stała się pojedyńcza - no nic będę miała piankę monatrzową :D ciut twardszą :D
OdpowiedzUsuńzmorka
oczywiście tam jest napisane "kurde" i "montażową "
OdpowiedzUsuńzmora
Zmorzasta, to ja tak miałam z serniczkiem. Za duża ilość wody w galaretce i już ucieranie jest niezbyt komfortowe.
OdpowiedzUsuńNo u mnie też serki homo, wiadomo. ;-)
OdpowiedzUsuńWiadomo, że waniliowe.
OdpowiedzUsuńKrokodillo, ja się teraz właśnie czaję na te homo niewiadomo ;)
OdpowiedzUsuńS mlekiem ciut za słodkie jak dla nas :) następnym razem spróbuję wersji serowo-galaretkowej.
OdpowiedzUsuńPrzede mną jeszcze jogurt i serki homo ;)
OdpowiedzUsuń