- Co się dzieje? - zapytał Harry, siadając i zdmuchując konfetti z bekonu. (...)
- Witajcie w walentynki! – krzyknął Lockhart. (...)
Klasnął w dłonie i do sali wkroczył tuzin dość gburowato wyglądających krasnoludów. Nie były to jednak byle jakie krasnoludy. Lockhart podoczepiał im złote skrzydełka; każdy niósł też harfę.
- Moje słodkie kupidyny, niebiescy posłańcy! – zawołał rozpromieniony Lockhart. – Dzisiaj będą krążyć po szkole, rozdając wam walentynkowe kartki! (...) Dalej, młodzieży, nie wahaj się poprosić profesora Snape’a, by puścił w obieg Eliksir Miłości!” *
Zamiast mdlących od słodyczy walentynek wolę ciastka. Zwłaszcza, że te z przepisu Bei zrobiły małą furorę. Trzy panie poprosiły o przepis. Ciastka wyszły fantastyczne.
Ciasteczka kawowo-kakaowe z pomarańczową nutą (za Beą - oko na czerwono)
(zmodyfikowany przepis Marthy Stewart); na ok. 45 ciasteczek
210 g mąki
75 g gorzkiego kakao
1/8 łyżeczka soli
1 płaska łyżka kawy rozpuszczalnej
3/4 łyżki kawy zmielonej
1/2 łyżeczki cynamonu
170 g miękkiego masła
160 g cukru (więcej, jeśli lubicie słodsze wypieki)- ja dałam 100 g cukru pudru
1 jajko
1,5 łyżeczki naturalnego ekstraktu z wanilii - ja dałam sok wyciśnięty z połowy pomarańczy
otarta skórka z 1 pomarańczy
+ cukier do obtoczenia (ewentualnie, najlepiej brązowy)
Mąkę, kakao, sól, kawę i cynamon wymieszać.
Masło utrzeć z cukrem do białości (przez ok. 3 minuty). Dodać jajko, ekstrakt waniliowy(lub sok z pomarańczy) i skórkę z pomarańczy (startą na tarce) a następnie dalej mieszając (na mniejszych obrotach) partiami dodawać mąkę (ostatecznie połączyć wszystko zagniatając chwilkę ciasto). Ciasto przełożyć na papier (zrezygnowałam z papieru) do pieczenia (jest ono bardzo miękkie) i uformować rulonik o średnicy ok. 5 cm. Zawinąć go w papier (lub folię) (zawinęłam w woreczek foliowy, ale można w folię aluminiową) i włożyć do lodówki na minimum godzinę (u mnie leżało całą noc w lodówce)
Piekarnik rozgrzać do 180°.
Ciasto wyciągnąć z lodówki, ściągnąć papier i pozostawić na blacie na ok. 5 minut (jeśli ciasto spędziło w lodówce całą noc i jest mocno twarde – kilka minut dłużej). Obtoczyć ciasto w cukrze (niekoniecznie, u mnie bez obtaczania) i pokroić na plastry o grubości 5-6 mm. Ułożyć je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia (folia aluminiowa błyszczącym do góry) i piec ok. 9-10 minut (ciasteczka nadal mają być lekko miękkie gdy wyciągamy je z piekarnika – stygnąc lekko twardnieją). Wystudzić na kratce. Przechowywać w puszce.
Uwagi :
Zamiast formować ciasto w rulon, możemy je nieco rozpłaszczyć i po schłodzeniu rozwałkować na grubość ok. 5-6 mm, a następnie wykrawać ciasteczka foremkami o dowolnym kształcie (ważne jest jednak, by ciasto dobrze uprzednio schłodzić).
* J. K. Rowling – Harry Potter i Komnata Tajemnic”
I wyglądają fantastycznie!
OdpowiedzUsuńŚwietne ciastka!:))
OdpowiedzUsuńSiora mówisz,ze czytasz Harrego? Ja sie zabieram i zabieram,ale czuję ,ze to niedługo nastąpi:))
W tej chwili skończyłam "Ofiarę losu" C.Lackberg, taka saga dziejąca się w Szwecji. Juz 5 część wyszła. Coś na modłę Millenium.
A teraz zabieram się za "Metro 2033" Glukhovsky Dmitry .
Pozdrowienia i milego dnia:)
fajne są te ciasteczka.
OdpowiedzUsuńzapisałam sobie kilka dni temu na nie przepis i pewnie upiekę.
Oj Harry Potter, uwielbiam te ksiazki:) Mam w domu cały komplet, bo taki prezent sobie na 30 urodziny zażyczyłam....i nawet w tej chwili wertuję je po raz kolejny....a ciastka wyglądaja tak pięknie, zę pozwolę je sobie zantować, bo na pewno przepis wykorzystam:) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńHarrego przeczytałam tylko pierwszą część ale podobał mi się :-) (kumpela nawet mgr. napisała o Harrym :-)). A ciasteczka fajniutkie może się wymienimy bo u mnie też dzisiaj są ciastka :-). Po południu albo wieczorem opublikuje :-)
OdpowiedzUsuńbuźka
To ja poprosze z dostawa do domu i nawet ubije sobie do nich smietane, ac kaloriami sie bede przejmowal?! :)
OdpowiedzUsuńOczko, dzięki za inspirację! Właśnie wróciłam z zakupów, mam już wszystkie składniki :) Dziś planuję upiec :)
OdpowiedzUsuńA ja walentynki lubię tylko za kształt serduszka, zresztą.. każdy powód jest dobry do okazywania miłości.
OdpowiedzUsuń:D
Widzę, że na poważnie się za lekturę wzięłaś. "Ciocia" z Ciebie pełną gębą, tym bardziej że jeszcze do tego ciasteczka pieczesz :)
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię cieplutko :*
A u mnie dzisiaj też fragment z literatury...
OdpowiedzUsuńPopieram,zamiast mdłych walentynkowych dekoracji,takie pysznie kawowe ciastka.Śliczne!
Oj mdłe święto, mdłe. Ale ciasteczka - słodziutkie.
OdpowiedzUsuńaż mi kawą zapachniało przed monitorem! przepis zapisuję i z pewnością wykorzystam niebawem :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło!
"Nuże, stary szelmo, pokaż im, co potrafisz! - Profesor Flitwick ukrył twarz w dłoniach."
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten fragment (no i wydało się, że HP znam na pamięć ;))
a ciastka świetne!
bardzo lubię walentynkowe wypieki, tak uroczo wyglądają i słodko smakuję, Oczku ja tez Walentynek nie lubię, ale słodycze na ten dzień są super!
OdpowiedzUsuńO matko i córko... Harry Potter zagościł na Bełkotach... :) I to kiedy?! W walentynki! :)
OdpowiedzUsuńaz mnie tym Potterem Harrym przestraszylas. No ale to walentynki :-D wiec masz usprawiedliwienie
OdpowiedzUsuńZrobiłam :) Pyszne! To chyba moje pierwsze połączenie czekolady z pomarańczą, które mi smakuje :)
OdpowiedzUsuńPosiedziałam sobie w wannie z książką "Jedz, módl się, kochaj", tymi właśnie ciasteczkami w miseczce i herbatą z kawałkiem pomarańczy w kubku :) Tego mi było trzeba!
Dzięki, Oczko!
Co by ie mówić, póki mu pamięci nie odjęło, Lockhart to była całkiem rozkoszna postać. Rozkosznie wkurzająca. Zresztą... nawet po sporej porcji zaklęcia wymazującego wspomnienia coś mu z owego "czaru" zostało...
OdpowiedzUsuńCiasteczka doskonałe. Przydałyby się takie dzisiaj, kiedy z wystaw zionie wręcz cukier. Parzy toto prawie jak karmel. ;))
Oczko, to i Pottera mam czytać?? Krasnoludy ze złotymi skrzydełkami mnie rozwaliły :D
OdpowiedzUsuńCiacha takoż :)
Buziak :)
jak kawowe to biorę :)
OdpowiedzUsuńOko, Ty nam tu nadajesz tak obledne pseudonimy, ze za kazdym razem jak czytam to ROTEFL i nawet nie musze ciastek :-))
OdpowiedzUsuńOczko, fajne te ciacha i na pewno nie mdłe :)
OdpowiedzUsuńAti--->smakują jeszcze lepiej :)
OdpowiedzUsuńSisi--->czytam, bo nie wiem o czym Pan z Panią gadają, więc się muszę doedukować ;)
Karotkowa--->wcale się nie zdziwię, jak u Ciebie znajdę, bo u Ciebie często bywa słodko :)
Jolu--->przeszłam do 4 tomu- nawet z tej okazji wybrałam się do antykwariatu wcześniej ;)
Michrówku--->ee! dla mnie pierwsza była do bani z lekka. Chętnie bym za to przeczytała tamtą pracę :)
Arku--->eeee, a co to kalorie? ;)
Olu--->widziałam! :))))
Olcia--->zgadzam się :)
Lipka--->ba! :) Ale przez III część filmu przebrnęłam tylko do połowy ;)
Amber--->o to to! :)
Kubełek--->jak to ciasteczka :)
Eve--->oprócz zapachu, mają też niezły smak ;))
Ania--->o proszę! to może ja jeszcze jakiś cytatcik zapiszę :)
Króliczku--->ja bym powiedziała, że na każdy dzień są dobre :)
Małgoś--->ni mniej, ni więcej :)))
Maya--->uff! ;))
Olu--->polecasz książkę? bo szukam prezentu urodzinowego dla koleżanki i się zdecydować nie mogę, a data nieubłagalnie jest coraz bliżej...
Zaj--->Lokhart? ojj tak! rozkoszna :))))
Moni--->a weź sobie wyobraź jeszcze takie krasnoludy! :D
Princi--->nie jestem wcale zdziwiona :)
Basia--->bo mnie się głupie pomysły czasem czepiają ;)
Grażka--->absolutnie nie! :)
pozdr!
Oczko będę pamiętać :-). W przyszłym tygodniu wradam do siebie i się skontaktuje z koleżanką. Dam znać jakby co :-)
OdpowiedzUsuńBuziak.
ps. też bym chciała nie wiedzieć co to kalorię ;)
O ja tam wcale nie uwazam zeby to byly 'glupie' pomysly - zabawne za to bardzo :D Oczku :*
OdpowiedzUsuńMichrówku--->fajno, bo jestem na etapie 4 tomu :)
OdpowiedzUsuńBasia--->aaaa! ;)))