Niezmiennie na topie w mojej kuchni są zupy. Ostatnio Pan R.
stwierdził, że fajnie, że jednak gotuję rosół (którego nie lubi), bo potem on też
ma z tego coś dobrego. A to coś dobrego to m.in.: zupa pomidorowa (koniecznie z
ryżem i np. z tabasco), sałatka warzywna, galaretka, pierogi lub krokiety (wszystkie
trzy z wykorzystaniem mięsa z kurczaka zagrodowego gotowanego w tymże rosole).
No więc ostatnio była galaretka. A dla mnie rosół - miso, tradycyjny z makaronem,
marchewką i dużą ilością zielonej pietruszki, rosół wczesnowiosenny (jak ten naPasta i Basta!) lub krem z topinamburem i rzeżuchą :)
A reszta niewykorzystanego płynu - do pojemników (po litrowych lodach ;)) i do
zamrażalnika. Niech czeka na kolejne pomysły na zupy :)
Zupa krem z topinamburem, ziemniakami, rzeżuchą i pecorino
(pomysł własny)
bulion z kurczaka zagrodowego
ziemniaki pokrojone w kostkę
topinambur obrany i pokrojony w kostkę
rzeżucha (dużo)
płatki pecorino (można je zrobić obieraczką do warzyw ;))
świeżo zmielony kolorowy pieprz
W bulionie ugotowałam do miękkości ziemniaki i topinambur.
Następnie zmiksowałam na krem z rzeżuchą. Podawałam posypane resztą rzeżuchy,
płatkami sera pecorino i pieprzem.
Jakie... ekonomiczne (?) wykorzystanie "zwykłego" rosołu ;)
OdpowiedzUsuńNieprawdaż? ;)
UsuńFajny pomysł na wykorzystanie rosołu i topinambura, którego też ostatnio przerabiam w kuchni :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi odpowiada jego lekki orzechowy smak. A ponieważ nie jest przy tym bardzo nachalny - nadaje się do łączenia z innymi produktami.
Usuń