"Dzikie zwierzę", taką dostało nazwę – swego czasu. I podobno pachniało lasem. Mój nos nie był aż tak subtelny, aby wyczuć takie aromaty. Za to przyjemność podniebienna skwitowała to jednym słowem: "pycha!". Przyznać jednak należy, że na jednym słowie nie powinno się kończyć. Bo gdzież wtedy podziać te peany nad zwartością, bossską wilgotnością, barwą i całokształtem? Zatem! Na początek wypadałoby zamknąć ślepia i pozwolić, aby ono przemówiło samo. Z relacji własnej owej zwierzyny, dowiadujemy się, że oto właśnie następuje konsumpcja lekko wilgotnego, słodkiego, acz cudownie przełamanego aromatem Guinnessa kawałka ambrozji, który może na dobre konkurować z seksownym.
A co na to Lec? ---> "Wystarczy słowo – reszta jest gadaniem."
Rich stout cake (bezczelnie skopiowane za Iwonką)
225g masła
350g brązowego cukru
4 jajka
225g mąki
½ łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki sody
400ml piwa Guinness
100g ciemnego kakao
100-200g czekolady (dodatkowo) – oczko sobie darowało
Masło utrzeć z cukrem. Stopniowo dodawać jajka i ubijać. Wymieszać mąkę z proszkiem i sodą. Piwo wymieszać z kakao. Następnie dodać mąkę i piwo do masła i utrzeć razem. Ciasto jest dość rzadkie. Ja dodałam jeszcze tabliczkę połamanej na małe kawałeczki gorzkiej czekolady (a oczko nie). Ciasto wylać do wysmarowanej tłuszczem blaszki o wielkości około 20-25cm. Wstawić do nagrzanego do 180 st C piekarnika i piec 1-1,5 godz. Po godzinie nakryć ciasto papierem do pieczenia jeśli ciasto za szybko się przypieka od góry. Ostudzić przed wyjęciem z blaszki.
niedziela, 29 listopada 2009
Dzikie zwierzę
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hej hej! :) Czytam słowniczek i się śmieję, bo chyba wszystko dobrze rozkminiłam ;)
OdpowiedzUsuńNo to gratki dla Ciebie :)
OdpowiedzUsuńMniam,mniam !Nareszcie słodycz widze u Siostry :)))
OdpowiedzUsuńMiłego dzionka Kochana:**
Spoko, spoko! Jeszcze nie skończyłam słodzić :))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję hy hy hy ;)
OdpowiedzUsuń;) Następne będzie w kolorze ;)
OdpowiedzUsuńOo, nowy blożek- ze słowniczkiem- wreszcie będę mogła skorzystać z Twoich przepisów ;) Pozdrawiam i będę miała Oczko na oczku ;)
OdpowiedzUsuńMy się chyba nie znamy - dzień dobry, oczko jestem ;))
OdpowiedzUsuńRzuć zatem jeszcze kiedyś okiem ;)
Jeden rzut okiem i co widzę? Nic nie widzę... A właściwie coś tam widzę, ale własnego adresu na liście po prawej nie... bo co? No...;)
OdpowiedzUsuńNie mam tego czarnego, a muszę coś upiec dziecku do szkoły, idę se poszukac gdzieś :*
Łups! Chyba się naraziłam ;)P No to już jest, włala! ;)) Ojj, bez fochów i lamentów - dopiero co tworzę nową listę.
OdpowiedzUsuńTo czarne, jest zajebiaszczo pyszne - polecam. Firmuje Iss - jakby co ;)
bezczelnie sie zapisuje i wyrywam po kawal tego ciasta i chyba nie musze tlumaczyc dlaczego :-) sama ni emoge pojac czemu tak kusza mnie procentowe ciasta ostatnio...
OdpowiedzUsuńUsciski!
A ja chyba ten rum naruszę nie tylko do czaju ;)
OdpowiedzUsuńAż mi się chciało trochę bezczelnie powiedzieć - Ciacho i kufel, poproszę Mała :D
OdpowiedzUsuńZupełnie jak te makaroniki i beaujolais nouveau wieczorową porą :)))
Jak to dobrze, że jednak mamy ten Paryż ;) To kiedy prezentujesz swoją rewelacyjną toskańską ścianę? ;)))
OdpowiedzUsuńCiasto z Guinessem.... Zrobię moim chłopakom, obowiązkowo! A tę czekoladę też sobie daruję :)
OdpowiedzUsuńSłusznie. I bez niej zwierzak smakuje przednio :)
OdpowiedzUsuń