Była leniwa i uparta.
Nie lubiła spacerów i deszczu.
Kałuże były złem, które trzeba było omijać szerokim łukiem.
Lubiła jeść, dużo spać i jeździć samochodem.
I być głaskaną po długim, jamniczym, rudym grzbiecie.
W parku pod ławką zawsze kopała dziury.
Pierwszego dnia, będąc małą szczenięcą kluską, najedzona do syta, usnęła na samym rogu dywanu w dużym pokoju.
4 lata temu miała 12 lat...
...wołaliśmy na nią Saba...
A co na to Lec? ---> "Uważaj, żeby nie chwyciło cię za gardło czyjeś wzruszenie."
Herbjamniczki (przepis pochodzi z gazetki „Ciastka i ciasteczka – 45 przepisów Poradnika Domowego” z przepisem na makagigi, którą Pola kupiła podczas zlotu babulonów.)
20 dag mąki
15 dag miękkiego masła
5 ugotowanych na twardo żółtek jajc
cukier waniliowy/wanilinowy (+ ewentualnie jeszcze jakiś aromat, albo drobno starta skórka z pomarańczy)
2 – 3 łyżki cukru pudru ( w przepisie rzeczony był przeznaczony do posypania ciastek, ale ja wrzuciłam do ciasta – dzięki temu jamnicze ciała były słodsze, ale prawdopodobnie przez to bardzo kruche)
Na początek ucierają się jajca z cukrami, potem doskakuje masło, a na koniec mąka. Potem ręce wyrabiają wszystko na zjednoczenie. Kula ciasta wpada na jakiś czas do chłodnicy, a potem kształtują się ciała jamników. W 150 stopniach dokonuje się tworzenie hot – dogów na lekko złoty kolor. A na koniec można naparzyć czaju i ciastkami osłodzić wspomnienia.
Basia – dziękuję za jamniczą foremkę.
A na koniec powiem jeszcze, że nie lubię tamtej „komedii romantycznej”.
środa, 24 lutego 2010
Rude Wspomnienie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ojejciu, łezka mi się zakręciła i takie coś w gardle powstało ;( Tęskno do czworonożnych domowników gdy już ich z nami nie ma, bardzo tęskno. Szkoda, że nie poznałam Twojej Saby, szkoda, że Ty nie poznałaś mojego Natalego i Merlina :(
OdpowiedzUsuńA ciasteczka były smakowite, może gdybyśmy je podjadały podczas oglądania tamtego filmu to bym nie płakała jak bóbr.
Buziak cieplutki Mała i ściskam Cię gorąco :***
Jakiego miałaś kochanego pieska Siostro!
OdpowiedzUsuńSzkoda go bardzo :(
Ciasteczka piękne zrobiłaś, jamniczkowate, śliczne i z dedykacją dla Saby.
Filmu nie widziałam,ale domyślam się, ze też bym płakała jeśli o piesku...
Cieplutko pozdrawiam Sis:***
Ps. Moi rodzice też mają psa - Cezara, ktory też już ma sporo latek. Kochany jest psiak.
Fajne masz wspomnienia... Ja jeszcze kilka lat temu miałam spory dystans do zwierząt, a teraz nie wyobrażam sobie życia bez moich kotów... Nuki pilnuje, żebym wieczorem kładła się o zwykłej porze, a gdy siedzę za długo, to woła mnie do sypialni... Frida asystuje mi w kuchni, polując na specjalne kąski...
OdpowiedzUsuńPoszukam kociej foremki i upiekę kiedyś takie ciasteczka :)
Oczko, a książkę o Marleyu czytałaś? Jak nie to wpisz na listę obowiązkową :) I jeszcze Moje życie z Merlem (Ted Kerasote) - jest nawe lepsza niż Marley.
OdpowiedzUsuńA w ogóle gdzie się kupuje takie "zwierzęce" foremki?
Słodki psiak (przynajmniej bardzo sympatycznie zerka zdjęcia)... :-)
OdpowiedzUsuńForemki są... C-U-D-O-W-N-E! Te herbatniki są jedzeniem z serii 'ach szkoda jeść, takie ładne'! :-)
Ja też miałam rudego jamniczka, za którym do dziś bardzo tęsknię...
OdpowiedzUsuńFilmu o Marleyu na pewno ponownie nie obejrzę, bo doprowadził mnie do niewyobrażalnych łez...
(A Ciasteczka i foremka pierwsza klasa!)
Oczko, posłuchałam twojej rady i zmieniłam tło na wiosenne a nawet letnie :)
OdpowiedzUsuńdzisiaj to chyba jakiś wypominki, sama myślałąm rankiem o moich dwóch kotach: Leonie i Chomiku :) cudne były... smutno że ich już nie ma, dwa przeciwieństwa, a tak przekochane
OdpowiedzUsuńmam podobną foremkę w sensie zwierzaczka :) ale jest to kotek, nietoperek i łoś super ktoś;D piesa też muszę sobie sprawić jak ładnego jak Twój znajdę :]
a 'Marleya' czytałam, bardzo mi się podobała, filmu nie oglądałam, ale sobie może ściągnę :]
a teraz to mi się jeszcze Todziczka przypomniała - mój królik :D
OdpowiedzUsuńPiękna Saba.
OdpowiedzUsuńA ja książkę o Marleyu czytałam. Książka bardzo na tak, choć może jestem skrzywiona, bo ja taką Marleyową Lunę posiadam :)
I herbatniczki cudne!
Chyba prześlę linka koleżance jamnikolubnej... która chyba bardzo by chciała mieć wiadomą foremkę (ale ja swojej nie oddam) :)
OdpowiedzUsuńPrzeurocza foremka i cudowna nazwa! Mnie złapało za gardło wzruszenie, bo moja Laila 5 lat temu miała 16 lat. Ale foremki w kształcie charta afgańskiego nigdzie nie widziałam...
OdpowiedzUsuńOczku, choc smutne to lubie takie wpisy, cieplutkie jak te jamnicze cialka :-))
OdpowiedzUsuństrasznie ladne jest to pierwsze zdjecie, fajny kontrast z ta foremka...
Teraz juz wiem do czego zuzywa sie te zoltka co zostaja z makaronek, pojawia sie niebawem na wszystkich blogach przepisy zawierajace po 5-10 zoltek - ciesze sie ze foremka psia Ci sie nadala :**
Oj bo się popłaczę Oko. Ale tak to jest z psinami. No i chwyta. A ciastka pierwsza klasa.
OdpowiedzUsuńDlatego nie chciałem mieć psa... ale już mam... ma 2 i pół roku, jest wielką, kudłatą, prawie sznaucerką :)
OdpowiedzUsuńLipka--->A Lec ostrzegał! ;) Następnym razem najpierw się dobrze upijemy, zasłodzimy, przygotujemy chusteczki i... możemy oglądać ;)
OdpowiedzUsuńSiostra--->ruda miała już swoje lata, a i choróbska jej się przyczepiły. Ale fajnym była stworkiem :)
Grażka--->tiaaaa, moja Mamuśka zawsze się zarzekała, że nigdy nie chce mieć w domu psa. No tak, ale to było w czasach "przedsabowych" ;))
I.nna--->jeżeli też do nich są potrzebne chusteczki, jak w przypadku filmu, to ja już wolę to "Babie lato" ;)
Foremki... gdzieś w Czechach ;)
Hania--->taaa była rozkosznie i słodko uparta ;))) Ale sympatyczna, najbardziej lubiła moje towarzystwo, kiedy... akurat coś jadłam ;)
Agata--->bo jamniki są najlepsze, nooo razem z owczarkami niemieckimi :)
Grażka--->widziałam! od razu cieplej się zrobiło ;)
Viri--->poka, poka foremki! :))
Amarantka--->Bełkoty witają! :) Dzięki! :)
Ptasia--->jest tylko jamnikolubna, czy też jamnikoposiadająca? ;)))
Pinkcake--->witam na Bełkotach! Tak to właśnie jest - jak ktoś nie miał zwierza, to nas nie zrozumie :)
Basia--->dziękuję. Za formekę też - raz jeszcze :)
A żółtka... wiesz jak ugotować na twardo żółtka bez skorupki? ;)
Gospodarna--->czeeeeekaj! Już lecę z chusteczkami! ;) Dam Ci też zapas opakowania do szafki - na rozmnożenie ;)))
pozdr!
Gutku--->eee spoko! To jeszcze sporo przed Wami, skoro ona jeszcze jest taką smarkulą ;)
OdpowiedzUsuńO Matko, jaki cudowny psiaczek :( Śliczna była :( Nie wyobrażam sobie żeby w moim domu nie było psiaka.
OdpowiedzUsuńA foremkę to masz taką... taką... że aż Ci jej zazdroszczę :)
Ładnie to napisałaś, Oczko. I jeszcze ładniej wplotłaś motyw ciasteczek!
OdpowiedzUsuńMój jamniczek jeszcze czeka :)
Kasieńka--->tutaj na zdjęciu miała niespełna 2 lata. Pod koniec jej cały ryjek oprószyła siwizna.
OdpowiedzUsuńTak! fajna ta foremka. Buru trafiła z nią w dziesiątkę :)
Truskawko--->a dziękuję Ci, Truskawkowa Poetko Codzienności :)
Ciekawa jestem, jakie jamniki będą u Ciebie :) Ja na razie wciąż marzę o Twoich czekoladowych ciastkach z kawą :)Kiedyś je w końcu upiekę :)
Nie mam Oczku pojecia jak gotowac zoltka bez bialka, ale wiem ze teraz spozycie drodzowego na samych zoltkach u nas wzrosnie :-))
OdpowiedzUsuńDobra, dobra! My tu o żółtkach, a tak właściwie to czekamy na Twoje maszkarony. Za każdym razem z Lipką wspominamy, że byłaś najpilniejszą uczennicą, bo nawet notatki robiłaś ;)))
OdpowiedzUsuńEj, ej, wzruszenie chwyta. Piękne ciastka. bliski mi sposób na uczczenei pamięci, bo że się pamięta, to wiadomo. :-) Całuję Ciebie mocno!!! :-)))) też mogłabym upiec takie ciastka, w róznych kształtach. Ściskam :-)
OdpowiedzUsuńWiesz, robilam notatki, bo pamiec juz nie ta :-D
OdpowiedzUsuńA pokaze gdy mi nie opadna, albo sie nie przesusza... A tak naprawde, to ze wzgledu na to ze robie wpis raz w tygodniu, ciagle jakies akcje, jakies zalegle wpisy, wiec makarony musza sie doczekac swej kolejki :)
Krokodillo--->w różnych?! ;) Masz rację - mi jeszcze przydałaby się foremka papuzia ;)))
OdpowiedzUsuńBasia--->ależ my czekamy cierpliwie... tak tylko przestępując z nóżki na nóżkę ;)
ja mogłabym napisac..
OdpowiedzUsuńCzarne Wspomnienie..
mój jamnior był najukochańszym psiakiem na świecie. upartym, często nieposłusznym, ale najsłodszym i najcudowniejszym.
miał zaledwie 4 lata..
smutno
Jej! Karotkowa, też miałaś jamniorka! :) Ale fajno! :) One już takie właśnie są - tak bardzo uparte, że aż sympatyczne ;))
OdpowiedzUsuńtaak, ten cytat to bardzo akuratny. złapało mnie jak zwykle, tym bardziej, że mojego kochanego kotka Leona nie ma z nami od miesiąca.
OdpowiedzUsuńmiły pomysł z tymi ciasteczkami, żeby trochę powspominac :)
xx
No i niech mi teraz ktoś powie, że zwierzyna nie wciska się człowiekowi do serca? :)
OdpowiedzUsuńZemfiroczko - no, już tak. Nie ma lekko..
OdpowiedzUsuńcałusy :-))
Na otarcie łez pójdę ustrzelić nowoświatowego kota ;)))
OdpowiedzUsuńZemfiroczko, też mi się łezka zakręciła, bo sama miałam jamniczkę o prawie identycznym charakterze. Tyle że moja Dianka była ciemno-czekoladowa i odeszła 7 lat temu :( Ale foremka cudna! I do tej pory kocham jamnicze kształty :)
OdpowiedzUsuńA bo widzisz Komarko, jamniki coś mają w sobie takiego, że kocha się je właśnie za tę upartość i jamniczą wredność ;)
OdpowiedzUsuńWitam, pierwszy raz do Ciebie dziś zaglądam...może i nie zostawiłabym po sobie znaku ale te jamniczkowe ciasteczka...:)no i pękłam(przeklęte kobiece wrażliwe wnętrze).No i tak sobie podpatruję i obczytuję twoje "wcale-nie-bełkoty" i czuję się tu bardzo swojo
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Mnie to tylko bardzo cieszy, czuj się jak u siebie :)))
OdpowiedzUsuńps. a jakiś nick podasz? Lubię się zwracać do każdego indywidualnie :)
pozdr! :)
Hej, nie liczyłam na odzew, zazwyczaj jestem anonimowym szperaczem bezdennej sieci, tym bardziej mi miło:) jak widzisz znów dziś tu jestem i tak sobie umilam wieczór...pzdr:)
OdpowiedzUsuńIssa! :) O! już lepiej. Teraz masz twarz pośród tej anonimowej bezdennej sieci :))) Baw się dobrze. Pozdr!
OdpowiedzUsuń