"Rotmistrz Opas: Hej, Matko Ubico! A cóż nam dziś dasz dobrego?
Ubica: Oto menu.
Ubu: Oho! Wreszcie coś ciekawego.
Ubica: Zupsko polskie, szponder z rastrona, cielak, kurak, pasztet pieski, pipek indora, mus ruski...
Ubu: No, no, nie tak ostro, starczy już tego, jak myślę. Chyba że masz tam coś jeszcze?
Ubica (ciągnąc dalej): Bomba, sałata, frukty, tuk z rury, łamańce, topinambur, kalafior a la grówno.
Ubu: Te! Za szacha perskiego mnie bierzesz, żeby tak groszem szastać?
Ubica: Nie słuchajcie go, to kretyn.
Ubu: Hu! Bo weznę i zakąszę twoją girą.
Ubica: Lepiej wsuwaj, Ubu. Oto zupsko polskie.” *
Dawnośmy się nie widzieli. Misie Kolorowe ;) Uprasza się o wybaczenie tegoż zaniedbania. Dzieje się dużo i głównie dobrze. Widzę, słyszę, uśmiecham się, czasem coś czytam. Tutaj kajam się, że Was nie odwiedzam – niebawem nadrobię zaległości. Żyję teraz w nieco innej czasoprzestrzeni, pomiędzy stawiam kropki, a w ogóle - zaczynam od nowa. Wszystko wygląda ładnie. Właśnie wykreśliłam 3 i 4 postanowienie noworoczne. Ach! Jeszcze, w tak zwanym międzyczasie, zdarza mi się coś zjeść. Zupsko na ten przykład.
Zupsko pierwsze – pietrucha
Primo: miała być szparagowa. Secudno: zrobiła się pietruszkowa, bo sklep mi powiedział, że szparagów nie ma, ale ma za to pietruszkę. Postanowiłam niniejszym wrócić do korzeni, zakasałam rękawy (a nie! przepraszam – byłam akurat w krótkim rękawku) i zabrałam się za warzenie superanckiego. Tym razem był odlotowy, bo na kurzych skrzydłach. A potem, to wiecie – wyżyrafinowałam w nim pietruchę, deczko selera, wymiąchałam ze śmietaną i koperkiem, i dorzuciłam nieco kuraka. A! Doprawiłam jeszcze miksem afrodyzjakalnych przypraw. Potem zabrałam się do konsumpcji.
Zupsko drugie – szampiniony, no i klops!
Najsampierw znowu nawarzyłam superanckiego, pod koniec skumplowałam z nim poplasterkowane szampiniony i dorzuciłam klopsy (takie same jak podczas odwilży, z jednym mykiem – miast nigelli był cząber). Na koniec wymiąchałam ze śmietaną. I tę też zjadłam.
Zupsko trzecie – szparagi z karotą
O! I tutaj w końcu dopadłam te białe badyle. Z pomocą przyszedł Szembek, na który to wybrałyśmy się z Lipką celem zanabycia ingrediencji na urodzinową ucztę w Szczęściu.
Zupsko szło tak: najpierw superancki – podobnie jak w przypadku zupska od korzeni – był odlotowy. Z jednym małym wyjątkiem – dorzuciłam do niego obierki szparagowe i takież też te łykowate końcówki. Kiedy już przestały być potrzebne superanckiemu – skończyły sromotnie swój żywot – mianowicie w śmieciach. Cóż, taka karma, jak się jest niezjadliwym. Idziem dalej – w superanckim dokonała się zbrodnia, bo znowu wyżyrafinowałam, bez zmrużenia nawet, „delikatną strukturę szparaga”. A żeby tego było mało – na dodatek dorzuciłam towarzystwu karotę. A jeszcze później zrobił się w gorącym kubku tłum, bo przypłynęła ławica wędzonego łosia. Jak się nie trudno domyślić – również to zupsko poszło na pożarcie.
A co na to Lec? ---> „Pamiętaj - po każdej kropce zaczyna się znów Stworzenie Świata.”
pees. Tuszę, że słyszeliście o dekonspiracji ;)
* Alfred Jarry - „Ubu król, czyli Polacy” (przekł. Jan Gondowicz)
piątek, 28 maja 2010
O kurniakałdulia! – zupy!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oba zupska jak najbardziej godne uwagi :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że brak czasu spowodowany jest miłymi rzeczami :) Tak trzymac :)
Pozdrawiam ciepło
Jak to oba?! A co z trzecim?! ;))))
OdpowiedzUsuńTo ja prawidłowo powiem ;), że obatrzy zupska godne uwagi i zapewne smakowite jak najbardziej. A że z zupami się lubię, to chętnie wypróbuję nowe smaczki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ale zupska ! Pietruszkowa podoba mi się najbardziej :)
OdpowiedzUsuńte zupska są wyborne!
OdpowiedzUsuńno i mnie się podobają :) więc będzie trzeba wypróbować :) pzodrawiam
OdpowiedzUsuńDobre wieści. Ja siem cieszem. :-))Co czytasz?? Ja Kutza. Jest świetny.
OdpowiedzUsuńTeraz tuszę.. ;-))
OdpowiedzUsuńWszystkie trzy zupiny pierwsza klasa, tylko w pierwszym kęsie drugiej zupki zastanawiałam się czy szampiniony to pieczarki czy też procentowy trunek ;). Za koniec zdania zakończony kropką dziękuję, wstrzeliłaś się nią w moją kropę. A tak po za tym jestem już oficjalnym piratem drogowym :D. Buźka
OdpowiedzUsuńWstep-cytat: fantastyczny:))) a zupska bardzo apetyczne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
To ja te trzecia poprosze. :) I czemu te szparagi tak mi sie kojarza? ;P
OdpowiedzUsuńA ja przypominam że za 30 minut, dobiega końca czas na wysyłanie zdjęć do konkursu :) A od Oczka jeszcze nic nie mam :P Poczekam na zdjęcie do 20 :)
OdpowiedzUsuńDekonspiracja jak się patrzy. :)
OdpowiedzUsuńOczko, jeśli piszesz, że odkreślasz punkty z postanowień noworocznych i domyślam się, że robisz to z radością - to znaczy, że gitara gra. :)
Nawet z gara radość się wylewa. :D O i to potrójna! :D
A jest i Oko. Gdzie to Oko było? czego oczy nie widzą tego sercu nie żal, więc się lepiej pojawiaj. Zaglądaj i takie tam. A zupska niczegosobie. Choć ja raczej z tych drugodaniowców.
OdpowiedzUsuńOch, no wreszcie Kuma przemówiła :))) Ale jeśli czas miło spędzany to jest Kumie wybaczona absencja ;)
OdpowiedzUsuńPierwsza i trzecia zupencja bardzo bardzo smakowita. ta pierwsza może nawet bardziej!
:)))
te szparagi...ty chcesz zebym w nocy nie spała czy jak?
OdpowiedzUsuńOczku a drugie danie będzie? bo ja nie-zupna (;
OdpowiedzUsuńUh! Ale tłum się zrobił ;)
OdpowiedzUsuńZajton--->se Pani spróbuj, a jakże! :)
Grażka--->czyli jesteś za zakorzenieniem się ;)
Just My--->nie zaprzeczę - z grzeczności, rzecz jasna ;)
Magdo K.--->bełkoty witają i uprzejmie dziękują :)
Krokodillo--->dobrze żeś Pani załapała lekturę :)
Michrówku--->primo:szampiniony w tym przypadku to tylko grzyby. Na obecny stan portfela, mogłabym sobie tylko pozwolić na radzieckie igristoje ;)
Secundo: wstrzeliłam się kropą?- pysznie!
Tertio: G-R-A-C-I-O-C-H-Y za legala! :))
Konsti--->zgarnęłam knigę z biurka takiego jednego szalenie sympatycznego pana ;)
Karolina--->kompletnie nie wiem, z czym Ci się kojarzą ;)P
Facet--->...cóż mam odrzec na swoje usprawiedliwienie, to że zapomniałam to jedno, to że zabrakło mi czasu, to już inna historia. A taki miałam plan, buu!
Małgoś--->gra! I to tak tempie allegro :)
Gospodarna--->jak to gdzie? Maszkaronami się między innymi objadałam ;)
Żabciu--->skoro od Ciebie mam usprawiedliwienie, to jestem kontenta :)
Princi--->a weźże se mleko na uspokojenie zaaplikuj, albo meliskę jakowąś ;)PPP
pozdr!
Króliczku--->dla Ciebie wszystko. Obmyślę, ale tym razem bez makabry będzie ;)
OdpowiedzUsuńOczko i ty wierzysz w to, ze mi pomoże jakas meliska?
OdpowiedzUsuńTak się waham właśnie... ;)
OdpowiedzUsuńUśmiechnięta Siostro Maleńka ,jakie piekne te zupki są! No nareszcie sie doczekalam wpisu na belkotach:)))
OdpowiedzUsuńTwa siostrzana troska mnie zmotywowała ;)
OdpowiedzUsuńTak też nieskromnie myślę ;)
OdpowiedzUsuńTak to już jest z bliźniaczkami ;)
OdpowiedzUsuńa ta różowo pudrowa miseczka to jest cudowna
OdpowiedzUsuńzazdraszczam
wraz z zawartością
Trudno by mi sie bylo zdecydowac, wiec... kupuje wszystkie tzry ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Oczko!
Dałabyś jakomś a nie tak sama zeżarłaś wszystkie czy :P
OdpowiedzUsuńPłaczę za taką miską... Co tam zupy...
OdpowiedzUsuń:PPP
Karotkowa--->no cóż... wygląda na to, że chyba tylko ja nie potrafię się zachwycić różem ;)
OdpowiedzUsuńBetsi--->skoro piszesz to Ty, to wierzę :)
Pola--->o Pani! kajam się, żem taki samolub ;)
Truskawka--->ona nie jest jakiejś specjalnej urody, nawet ma wady fabryczne, ale mogę się pozbyć - charytatywnie ;) Wszak nie od dziś wiadomo, że bez różu daję sobie świetnie radę.