czwartek, 10 czerwca 2010

Tymczasem... zrobiło się jakoś... duszno ;)

W emalii, która już nieco przestygła od soboty, został wysmażony elaborat o posypywaniu głowy popiołem. Odniosłam zwycięstwo, choć można by rzec - pyrrusowe. Odczuwam nieprzeparte uczucie, iż przestaję doznawać odruchu duszenia się w codzienności. Tym bardziej jestem okrutna, bo teraz duszę ja – innych w garze. Otóż właśnie poniżej owi nieszczęśnicy. No cóż... nie od dziś zwykłam mawiać, że zła kobieta ze mnie. Ale!... jakby zrehabilitowana... nieco ;)



Banany Curry (źródło: „Kuchnia wegetariańska”*, s. 507)

masło
przeprasowane zęby czosnkowe
kumin
kurkuma
banany
garam masala
mleko kokosowe
sok z limonki

Na masło najpierw wpadają: kumin, zęby i kurkuma, tak na krótkie 2 minutki, a później majestatycznie pojawiają się poplasterkowane banany i miękną od żaru , który obłapia od spodu patelnię. Banany ulegają (nie mogą być zbyt miękkie – w sensie, że efekt finalny nie ma być paćką, tylko miękkimi plasterkami) i wtedy do akcji wkracza garam masala, mleko kokosowe ( w przepisie było zwykłe), sok z limonki, ciut pieprzniętego z młynka i ździebko soli. Kiedy mleko wyparowało, zabrałam się do konsumpcji. Aha! Pierwotnie z planach miały być z ryżem jaśminowym, ale... zapomniałam go ugotować. Czym się oczywiście za bardzo nie przejęłam, bo banany same w sobie były dość syte.




Fasolka z jabłkiem na ostro (źródło: „Kuchnia wegetariańska”**, s. 518)

dziewica
cebulina – czerwona
kurkuma
pieprz kajeński
cynamon
kumin
jabłko
cukier
fasolka cannellini (z puszki)
imbir z kłącza
sól, pieprznięty (kolorowy)
ryż jaśminowy

Na dziewicy najpierw omdlała cebulina, w tak zwanym międzyczasie obsypując się przyprawami. Potem doskoczyły pokawałkowane jabłka z odrobiną cukru, a za nimi fasolka, imbir i nieco wody. Wszystko dusiło się w ukropie, a na koniec lekko towarzystwu przysoliłam i pieprznęłam z młynka kolorowo. Zjadłam z jaśminowym, choć książka chciała z basmati.




Cukinia z boczkiem (źródło: wycinek gazety znaleziony, podczas porządków w kulinarnym segregatorze)

dziewica
boczek
cukinia
por (biała część)
przeprasowane zęby czosnkowe
sól, pieprznięty (kolorowy)
natka pietruszki

Na małej ilości dziewicy przesmażył się boczek i zaraz wpadły cukinie z odrobiną wody i soli. Dusiły się chwilę do miękkości (miała być lekko chrupka) razem z porem i zębami. Na koniec pieprznęłam z młynka i obsypałam pietruszką. Najpierw wymyśliłam sobie, że zjem to sobie z kluchami albo z bagietką. Ale upał za oknem skutecznie pozbawił mnie większego apetytu. Za to myślę sobie, że jedząc te cukinie można być lekko winnym, najlepiej białym, a jeszcze lepiej wytrawnym. Będzie prima sort – na letnią, lekką kolację, nawet może być przy świecach.


****


A propos duszenia – niezmiennie wielbię leczo, a raczej wszelkie wariacje na ten sam temat. Na porę wakacyjną jest akuratne, bo wychodzi dużo i tanio – jak w reklamie ;) W sobotę z Panem R. popełniliśmy gar tego dobra. Były: czerwona cebulina, cukinia, bakłażan, pomidory, 3 kolory papryki, kiełbasa, koncentrat pomidorowy, z przypraw: pieprznięty, papryka ostra i łagodna, no i sól – rzecz jasna. Najpierw na dziewicy poddusiła się kiełbasa i cebulina, i razem z warzywami dusiły się potem swoim towarzystwem w garze, podlewane wodą z połową zawartości słoika koncentratu pomidorowego. Wyszło, przyznam nieskromnie, pyszne. Ale z takowych wariacji chętnie dorzucam jeszcze oliwencje, seler naciowy, a z przypraw czarnuszkę. I też jest git.
Jaki z tego wniosek? Bądźmy okrutni tego lata – duśmy bezwzględnie i nawet bez zmrużenia okiem ;)


A co na to Lec?---> „Duszno jest! Otwórzcie okna, niech ci na dworze też poczują.”



*, ** hmmm, autora, ani redakcji nie podam, bo wydawnictwo uznało, że to nie jest jakoś specjalnie ważne; wiadomo za to, że druk był...tadam! w Honkgongu. Taaaa, to bardzo istotna informacja ;)

39 komentarzy:

  1. Trzy smakołyki, banany podobają mi się szczególnie. Lec mnie rozbroił

    OdpowiedzUsuń
  2. O, dobry pomysł, leczo. Zrobię nam wkrótce. dzieci od 2 tygodni jedzą codziennie, nie żartuje, makaron z truskawkami. Wyraziły tylko raz ochote na domowa pizzę, ale to wieczorem. Chłodnikiem i leczo może uda sie zastąpić ich niezmordowany apetyt na truskawki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sis wszystko przecudnej urody, uduszone, pyszniaste :)) A najbardziej ucieszyło mnie,że z piwnymi oczami robione :)
    To ja je pozdrawiam, te oczy ;) I Ciebie moja Siostro :**

    OdpowiedzUsuń
  4. chciałam wpisać że padam na wyżerkę, ale toć mnie nie zapraszasz no nie ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezmiernie smakowicie.
    Uwielbiam Twój styl, Oczko. Zawsze mi się świat uśmiecha, kiedy Cię czytam. ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Duszno jest, to dusisz... Banany extra, reszta też ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  7. fasolka z jabłkiem... zrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O widzę że warzywnie się zrobiło :) U mnie bataty pieczone z rodzynkami :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A Ty co? Oszalałaś? Znowu bezmięsnie jesz? :D:D
    Gosiu lepiej Ci tam co? Cieszę się :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękny banan! To moje smaki, zdecydowanie. Pewnie kiedys zrobię, bo wszystko - oprócz banana - mam ;)

    A cytat z Leca b. trafny,. niestety...

    OdpowiedzUsuń
  11. Oczku - piknie że znów "bełkoczesz" i piknie że tak radośnie - to primo :)))
    A secundo - banany czadowe, że też na to nie wpadłam, musowo do zrobienia! I to trzecie cuś też, jak tylko cukinię będę miała to poszaleję, boczuś co jakiś czas bardzo lubię :)))
    Ściskam Oczko :)

    OdpowiedzUsuń
  12. oj i ja bym z tych receptur podusiła! i poduszę! no, chyba, że się w te upały najpierw sama uduszę...

    OdpowiedzUsuń
  13. Te banany mnie urzekły i zaintrygowały. Muszę je zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  14. Pyszności:) A mnie najbardziej podoba się cukinia z boczkiem :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Raaany, kilka godzin człowieka nie ma, a tutaj taki tłum ;) Bełkoczę zatem dalej ;)


    Nobleva--->z tego, co widzę jeszcze poniżej, banany wpadły w oko większemu gronu, co mnie obrzydliwie cieszy :) Chociaż... długo się za nie zabierałam.

    Krokodillo--->uwierzysz, że truskawki, to ja wczoraj dopiero pierwszy raz? A leczo znowu mi chodzi po głowie :)

    Siostra--->zatem i ja Cię ściskam ciepło, ale nie na tyle zbyt mocno, aby Cię... nie udusić nieopatrznie ;)

    Princi--->no nieee... taka jestem maupa wredna ;P Za to wpraszam się do Kurnika ;)

    Zajton--->zawsze mi się świat uśmiecha, kiedy czytam takie komentarze ;)

    Grażka--->dokładnie tak. Będzie lało, to lać będę ;)

    Paula--->O! aaa to smacznego! :)

    Facet--->no wiesz... boczek się jeszcze boczkiem przewinął ;)

    Pola--->a gdzie tam Pani! jakieś chili con carne majaczy w niedalekiej przyszłości.
    Lepiej, a jakże! Wyśmienicie wręcz. Zresztą zaraz Ci gołębia puszczę.

    Truskawka--->o proszę! mam jednego banana w chłodnicy - mogę się podzielić ;)

    Moni--->po pierwsze i po drugie, po trzecie zresztą też składam dzięki. Ciumkam słodko.

    Karola--->zduś w sobie tę resztkę niemocy spowodowaną upałem i duś sama ze zdwojoną siłą ;)

    Lo--->nie napomknęłam, że w przepisie było jeszcze chili, co beztrosko pominęłam, gdyż ponieważ sklep powiedział, że nie ma i nie wyczaruje tym samym. Ale Ty możesz rzucić.

    Ati--->cukinia jest najlżejsza z całego towarzystwa. A z winem to już będzie czysta poezja :)


    pozdr! Misie Kolorowe :)

    OdpowiedzUsuń
  16. No, co Ty nie powiesz? :-)) Przeciwnie do moich dzieci. dzis zsiadłe mleko dla córki, a dla pana alergika żurek, bo sobie tak zażyczył, a i tak łubianka truskawek stoi w kuchni, sitko leży na zlewie, samoobsługa, jak sie patrzy i jak myślisz, ile tam jeszcze zostało w tej łubiance truskawek? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Szczelam, że resztki siakieś. Moje truskawki nie zachwyciły. Wręcz przeciwnie! Były... zachowały się... po prostu niesmacznie. Jakieś zgorzkniałe jednostki z nich. Cóż poradzić... ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. się wpraszasz i wpraszasz jak ten książe na białym rumaku i inne praliny ;P

    OdpowiedzUsuń
  19. No wiesz... ja konia nie mam, haha! ;P

    OdpowiedzUsuń
  20. a on powinien mieć :P i co? i koń nie pomaga ;p

    OdpowiedzUsuń
  21. ale piękne żarełko !!!!
    mlask mlask mlask
    i słowa Leca
    a ja mam prośbę - podeslij mi prosze przepis na pizze pulchniutką bo zgubiłam :-( a te co wyszukuję w necie moga się schowac do tej Twojej ;-)

    zmorka
    kopesia@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  22. Sis toć ja sie nie dam udusić, ściskaj zatem !:))

    OdpowiedzUsuń
  23. Cukinię z boczkiem razy cztery, poproszę! A na deser banany. :) Ale będzie wyżerka! :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Princi--->to ja już nic na to nie poradzę. Chyba ma za mało w sobie słodyczy, tak myślę ;P

    Zmorencja--->poszukam w cytrynie i podeślę Ci jakoś niebawem.

    Sis--->ściskam zatem :)

    Małgoś--->już serwuję! ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja?! Na Twoje pralinki? Żarty sobie stroisz, chyba ;P Aż taka łakoma nie jestem ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. nie na te pralinki, ale na "nie" ;p ja przechodzę na dietę ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Widzę, że Aga nadal o koniu....:p 8)

    OdpowiedzUsuń
  28. ja tylko chciałam jedno rzec: dziadziolka mego w spokoju! On ma babcię! ;p

    OdpowiedzUsuń
  29. Oczku, na widok pierwszego zdjecia, juz chcialam wykrzyknac - jakie smakowite ziemniaczki :-) A banany tez lubie!

    Na izraelska wersje leczo zapraszam do mnie!

    OdpowiedzUsuń
  30. No to sobie Łoczko podusiłaś:)


    Ps: Uwielbiam te cytaty Leca:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Basia--->nie kuś, bo się skuszę ;)

    Olcik--->taka okrutna jestem! ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Oj juz tu widze Oczku oczami wyobrazni shahkshuke z papryka u Ciebie :-)

    OdpowiedzUsuń
  33. Polazłam przyjrzeć się temu z bliska i wiesz co? Zrobię. Piwne Oczy, jak jużem pisała u Cię sympatyzują z bakłażanem, więc będzie w deseczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Z baklazanem jest super, polecam. Moze byc np. baklazan i cebula, jesli lubisz :-)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...