W emalii, która już nieco przestygła od soboty, został wysmażony elaborat o posypywaniu głowy popiołem. Odniosłam zwycięstwo, choć można by rzec - pyrrusowe. Odczuwam nieprzeparte uczucie, iż przestaję doznawać odruchu duszenia się w codzienności. Tym bardziej jestem okrutna, bo teraz duszę ja – innych w garze. Otóż właśnie poniżej owi nieszczęśnicy. No cóż... nie od dziś zwykłam mawiać, że zła kobieta ze mnie. Ale!... jakby zrehabilitowana... nieco ;)
Banany Curry (źródło: „Kuchnia wegetariańska”*, s. 507)
masło
przeprasowane zęby czosnkowe
kumin
kurkuma
banany
garam masala
mleko kokosowe
sok z limonki
Na masło najpierw wpadają: kumin, zęby i kurkuma, tak na krótkie 2 minutki, a później majestatycznie pojawiają się poplasterkowane banany i miękną od żaru , który obłapia od spodu patelnię. Banany ulegają (nie mogą być zbyt miękkie – w sensie, że efekt finalny nie ma być paćką, tylko miękkimi plasterkami) i wtedy do akcji wkracza garam masala, mleko kokosowe ( w przepisie było zwykłe), sok z limonki, ciut pieprzniętego z młynka i ździebko soli. Kiedy mleko wyparowało, zabrałam się do konsumpcji. Aha! Pierwotnie z planach miały być z ryżem jaśminowym, ale... zapomniałam go ugotować. Czym się oczywiście za bardzo nie przejęłam, bo banany same w sobie były dość syte.
Fasolka z jabłkiem na ostro (źródło: „Kuchnia wegetariańska”**, s. 518)
dziewica
cebulina – czerwona
kurkuma
pieprz kajeński
cynamon
kumin
jabłko
cukier
fasolka cannellini (z puszki)
imbir z kłącza
sól, pieprznięty (kolorowy)
ryż jaśminowy
Na dziewicy najpierw omdlała cebulina, w tak zwanym międzyczasie obsypując się przyprawami. Potem doskoczyły pokawałkowane jabłka z odrobiną cukru, a za nimi fasolka, imbir i nieco wody. Wszystko dusiło się w ukropie, a na koniec lekko towarzystwu przysoliłam i pieprznęłam z młynka kolorowo. Zjadłam z jaśminowym, choć książka chciała z basmati.
Cukinia z boczkiem (źródło: wycinek gazety znaleziony, podczas porządków w kulinarnym segregatorze)
dziewica
boczek
cukinia
por (biała część)
przeprasowane zęby czosnkowe
sól, pieprznięty (kolorowy)
natka pietruszki
Na małej ilości dziewicy przesmażył się boczek i zaraz wpadły cukinie z odrobiną wody i soli. Dusiły się chwilę do miękkości (miała być lekko chrupka) razem z porem i zębami. Na koniec pieprznęłam z młynka i obsypałam pietruszką. Najpierw wymyśliłam sobie, że zjem to sobie z kluchami albo z bagietką. Ale upał za oknem skutecznie pozbawił mnie większego apetytu. Za to myślę sobie, że jedząc te cukinie można być lekko winnym, najlepiej białym, a jeszcze lepiej wytrawnym. Będzie prima sort – na letnią, lekką kolację, nawet może być przy świecach.
A propos duszenia – niezmiennie wielbię leczo, a raczej wszelkie wariacje na ten sam temat. Na porę wakacyjną jest akuratne, bo wychodzi dużo i tanio – jak w reklamie ;) W sobotę z Panem R. popełniliśmy gar tego dobra. Były: czerwona cebulina, cukinia, bakłażan, pomidory, 3 kolory papryki, kiełbasa, koncentrat pomidorowy, z przypraw: pieprznięty, papryka ostra i łagodna, no i sól – rzecz jasna. Najpierw na dziewicy poddusiła się kiełbasa i cebulina, i razem z warzywami dusiły się potem swoim towarzystwem w garze, podlewane wodą z połową zawartości słoika koncentratu pomidorowego. Wyszło, przyznam nieskromnie, pyszne. Ale z takowych wariacji chętnie dorzucam jeszcze oliwencje, seler naciowy, a z przypraw czarnuszkę. I też jest git.
Jaki z tego wniosek? Bądźmy okrutni tego lata – duśmy bezwzględnie i nawet bez zmrużenia okiem ;)
A co na to Lec?---> „Duszno jest! Otwórzcie okna, niech ci na dworze też poczują.”
*, ** hmmm, autora, ani redakcji nie podam, bo wydawnictwo uznało, że to nie jest jakoś specjalnie ważne; wiadomo za to, że druk był...tadam! w Honkgongu. Taaaa, to bardzo istotna informacja ;)
Trzy smakołyki, banany podobają mi się szczególnie. Lec mnie rozbroił
OdpowiedzUsuńO, dobry pomysł, leczo. Zrobię nam wkrótce. dzieci od 2 tygodni jedzą codziennie, nie żartuje, makaron z truskawkami. Wyraziły tylko raz ochote na domowa pizzę, ale to wieczorem. Chłodnikiem i leczo może uda sie zastąpić ich niezmordowany apetyt na truskawki.
OdpowiedzUsuńSis wszystko przecudnej urody, uduszone, pyszniaste :)) A najbardziej ucieszyło mnie,że z piwnymi oczami robione :)
OdpowiedzUsuńTo ja je pozdrawiam, te oczy ;) I Ciebie moja Siostro :**
chciałam wpisać że padam na wyżerkę, ale toć mnie nie zapraszasz no nie ;P
OdpowiedzUsuńNiezmiernie smakowicie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twój styl, Oczko. Zawsze mi się świat uśmiecha, kiedy Cię czytam. ;)
Pozdrawiam!
Duszno jest, to dusisz... Banany extra, reszta też ciekawa :)
OdpowiedzUsuńfasolka z jabłkiem... zrobię :)
OdpowiedzUsuńO widzę że warzywnie się zrobiło :) U mnie bataty pieczone z rodzynkami :)
OdpowiedzUsuńA Ty co? Oszalałaś? Znowu bezmięsnie jesz? :D:D
OdpowiedzUsuńGosiu lepiej Ci tam co? Cieszę się :*
Piękny banan! To moje smaki, zdecydowanie. Pewnie kiedys zrobię, bo wszystko - oprócz banana - mam ;)
OdpowiedzUsuńA cytat z Leca b. trafny,. niestety...
Oczku - piknie że znów "bełkoczesz" i piknie że tak radośnie - to primo :)))
OdpowiedzUsuńA secundo - banany czadowe, że też na to nie wpadłam, musowo do zrobienia! I to trzecie cuś też, jak tylko cukinię będę miała to poszaleję, boczuś co jakiś czas bardzo lubię :)))
Ściskam Oczko :)
oj i ja bym z tych receptur podusiła! i poduszę! no, chyba, że się w te upały najpierw sama uduszę...
OdpowiedzUsuńTe banany mnie urzekły i zaintrygowały. Muszę je zrobić.
OdpowiedzUsuńPyszności:) A mnie najbardziej podoba się cukinia z boczkiem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Raaany, kilka godzin człowieka nie ma, a tutaj taki tłum ;) Bełkoczę zatem dalej ;)
OdpowiedzUsuńNobleva--->z tego, co widzę jeszcze poniżej, banany wpadły w oko większemu gronu, co mnie obrzydliwie cieszy :) Chociaż... długo się za nie zabierałam.
Krokodillo--->uwierzysz, że truskawki, to ja wczoraj dopiero pierwszy raz? A leczo znowu mi chodzi po głowie :)
Siostra--->zatem i ja Cię ściskam ciepło, ale nie na tyle zbyt mocno, aby Cię... nie udusić nieopatrznie ;)
Princi--->no nieee... taka jestem maupa wredna ;P Za to wpraszam się do Kurnika ;)
Zajton--->zawsze mi się świat uśmiecha, kiedy czytam takie komentarze ;)
Grażka--->dokładnie tak. Będzie lało, to lać będę ;)
Paula--->O! aaa to smacznego! :)
Facet--->no wiesz... boczek się jeszcze boczkiem przewinął ;)
Pola--->a gdzie tam Pani! jakieś chili con carne majaczy w niedalekiej przyszłości.
Lepiej, a jakże! Wyśmienicie wręcz. Zresztą zaraz Ci gołębia puszczę.
Truskawka--->o proszę! mam jednego banana w chłodnicy - mogę się podzielić ;)
Moni--->po pierwsze i po drugie, po trzecie zresztą też składam dzięki. Ciumkam słodko.
Karola--->zduś w sobie tę resztkę niemocy spowodowaną upałem i duś sama ze zdwojoną siłą ;)
Lo--->nie napomknęłam, że w przepisie było jeszcze chili, co beztrosko pominęłam, gdyż ponieważ sklep powiedział, że nie ma i nie wyczaruje tym samym. Ale Ty możesz rzucić.
Ati--->cukinia jest najlżejsza z całego towarzystwa. A z winem to już będzie czysta poezja :)
pozdr! Misie Kolorowe :)
No, co Ty nie powiesz? :-)) Przeciwnie do moich dzieci. dzis zsiadłe mleko dla córki, a dla pana alergika żurek, bo sobie tak zażyczył, a i tak łubianka truskawek stoi w kuchni, sitko leży na zlewie, samoobsługa, jak sie patrzy i jak myślisz, ile tam jeszcze zostało w tej łubiance truskawek? ;-)
OdpowiedzUsuńSzczelam, że resztki siakieś. Moje truskawki nie zachwyciły. Wręcz przeciwnie! Były... zachowały się... po prostu niesmacznie. Jakieś zgorzkniałe jednostki z nich. Cóż poradzić... ;)
OdpowiedzUsuńsię wpraszasz i wpraszasz jak ten książe na białym rumaku i inne praliny ;P
OdpowiedzUsuńNo wiesz... ja konia nie mam, haha! ;P
OdpowiedzUsuńa on powinien mieć :P i co? i koń nie pomaga ;p
OdpowiedzUsuńale piękne żarełko !!!!
OdpowiedzUsuńmlask mlask mlask
i słowa Leca
a ja mam prośbę - podeslij mi prosze przepis na pizze pulchniutką bo zgubiłam :-( a te co wyszukuję w necie moga się schowac do tej Twojej ;-)
zmorka
kopesia@wp.pl
Sis toć ja sie nie dam udusić, ściskaj zatem !:))
OdpowiedzUsuńCukinię z boczkiem razy cztery, poproszę! A na deser banany. :) Ale będzie wyżerka! :)
OdpowiedzUsuńPrinci--->to ja już nic na to nie poradzę. Chyba ma za mało w sobie słodyczy, tak myślę ;P
OdpowiedzUsuńZmorencja--->poszukam w cytrynie i podeślę Ci jakoś niebawem.
Sis--->ściskam zatem :)
Małgoś--->już serwuję! ;)
bo Ty już się na nie nastawiasz ;P
OdpowiedzUsuńJa?! Na Twoje pralinki? Żarty sobie stroisz, chyba ;P Aż taka łakoma nie jestem ;)
OdpowiedzUsuńnie na te pralinki, ale na "nie" ;p ja przechodzę na dietę ;)
OdpowiedzUsuńDobre sobie!
OdpowiedzUsuńWidzę, że Aga nadal o koniu....:p 8)
OdpowiedzUsuńHie, hie, hie ;D
OdpowiedzUsuńja tylko chciałam jedno rzec: dziadziolka mego w spokoju! On ma babcię! ;p
OdpowiedzUsuńNo i bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńOczku, na widok pierwszego zdjecia, juz chcialam wykrzyknac - jakie smakowite ziemniaczki :-) A banany tez lubie!
OdpowiedzUsuńNa izraelska wersje leczo zapraszam do mnie!
No to sobie Łoczko podusiłaś:)
OdpowiedzUsuńPs: Uwielbiam te cytaty Leca:)
Basia--->nie kuś, bo się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńOlcik--->taka okrutna jestem! ;)
Oj juz tu widze Oczku oczami wyobrazni shahkshuke z papryka u Ciebie :-)
OdpowiedzUsuńPolazłam przyjrzeć się temu z bliska i wiesz co? Zrobię. Piwne Oczy, jak jużem pisała u Cię sympatyzują z bakłażanem, więc będzie w deseczkę :)
OdpowiedzUsuńZ baklazanem jest super, polecam. Moze byc np. baklazan i cebula, jesli lubisz :-)
OdpowiedzUsuńLubisz! :)
OdpowiedzUsuń