"Pułkownik Cargill, prawa ręka generała Peckema, potężny, rumiany mężczyzna, przed wojną był czujnym, bezwzględnym i energicznym dyrektorem handlowym. Pułkownik Cargill był złym handlowcem. Był tak okropnym handlowcem, że wyrywały go sobie firmy zmuszone ze względów podatkowych wykazać straty. W całym cywilizowanym świecie, od Battery Park do Fulton Street, znano go jako człowieka, na którym można polegać, kiedy chodzi o szybkie obniżenie stopy podatkowej. Jego usługi były drogie, gdyż niepowodzenia są często trudne do osiągnięcia. Musiał zaczynać od szczytu i torować sobie drogę w dół, a kiedy się ma przyjaciół w rządzie, niełatwo jest robić złe interesy. Wymagało to nieraz miesięcy ciężkiej pracy i nieomylnie błędnego planowania. Człowiek dezorganizował, podejmował błędne decyzje, nie doglądał, wszystkie drzwi zostawiał otworem, a kiedy się zdawało, że już zrobił swoje, rząd dawał mu jezioro albo las, albo pole naftowe i psuł całą robotę. Jednak na pułkowniku Cargillu można było polegać. Nawet w tak nie sprzyjających okolicznościach potrafił zrujnować najlepiej prosperujące przedsiębiorstwo. Doszedł do tego własną pracą i swoje niepowodzenia zawdzięczał wyłącznie sobie."*
Czasami odnoszę wrażenie, że co nie zrobię w niektórych sprawach to i tak będzie źle. Z tą jednak różnicą, w odróżnieniu od Pułkownika, że czuję się rozrywana, nie dlatego, że robię źle, tylko dlatego, że nie wiem, co robić, aby było dobrze.
Na szczęście bakłażan wyszedł dobry! :)
Udany zapiekany bakłażan zwany ładnie oberżyną vel gruszką miłosną
2 bakłażany
pół kg mięsa mielonego
zapuszkowane tomaty
czerwona cebula
mozzarella
pasta garam masala (ze słoiczka)
trochę czerwonego wytrawnego wina
sól, pieprz
oliwa
Bakłażany przekroiłam na pół i wydrążyłam, środki i miąższ obsypałam solą, odłożyłam na durszlak i poczekałam aż puści sok, a potem obmyłam wodą.
Na patelni przesmażyłam cebulę i do niej wrzuciłam mięso mielone doprawione pastą garam masala, potem dorzuciłam pomidory i podlałam czerwonym winem, pod koniec dorzuciłam wydrążoną i pokrojoną część bakłażanów. Doprawiłam solą i pieprzem.
Środki bakłażanów nasmarowałam nieco oliwą i włożyłam plasterki mozzarelli, nadziałam zawartością z patelni i wierzch przykryłam kolejnymi plasterkami sera. Piekłam w żaroodpornym naczyniu w 200 stopniach, aż warzywa będą miękkie.
A co na to Lec?---> „Żółw musi być aż tak twardy. Bo jest aż tak miękki.”
* Joseph Heller - "Paragraf 22"
sobota, 5 marca 2011
Ta dobra oberżyna
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jadłem podobne z cukini, ale bakłażan to faktycznie dobry pomysł.Zwłaszcza, że ciężko przyrządzić sensownie bakłażan... to takie dziwne warzywo.
OdpowiedzUsuńAleż skąd! To bardzo wdzięczne warzywo.
OdpowiedzUsuńUwielbiam bakłażany. W sezonie jestem nieopanowana i zachłanna, kiedy widzę na targu stosy tych pięknych miłosnych gruszek. Dobrze, że jesteś daleko, bo musiałabyś bronić siłą tego bakłażana przede mną.
OdpowiedzUsuńNie tak znowu daleko ;) Dzisiaj na ten przykład planuję dip z bakłażana do sezamowych wytrawnych ciastek :)
OdpowiedzUsuńNo to widzę, że bakłażanowo szalejesz :) Tylko ten tekst mnie ciut zaniepokoił ... ale taka już jestem - za bardzo się martwię. Posyłam Ci więc buziaka :*
OdpowiedzUsuńI zaraz poślę Ci @ :)
dobry bakłażan i taki ładny.
OdpowiedzUsuńOj dobry wyszedł dobry. A Ty ciągle z oczkiem w HP?
OdpowiedzUsuńA co na to Lec?
OdpowiedzUsuńBakłażan bardzo apetyczny. Ja staram się swoją rodzinę powoli przekonywać do uroków bakłażana, mam nadzieję że wkrótce mi się to uda i przestaną marudzić na niego.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię bakłażana, a taki sposób podania bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńNormalnie to nie ta sama Sis, ktora kiedyś nie jadła mięska;))
Buziaki Slońce:*
raz jeden robiłam bakłażana i powiem tak - dobry był ale nam nie smakował :-)
OdpowiedzUsuńależ dłuuugaśna nazwa xd
OdpowiedzUsuńmniam, mniam, pyszny bakłażan ;]
nietuzinkowy taki.
Nooo, ostre te bakłażany :)
OdpowiedzUsuńLipka--->opowiem przy okazji.
OdpowiedzUsuńKarotkowa--->dobry, dobry, pewnie! :)
Gospodarna--->jeszcze tak, 3 tomy jeszcze przede mną.
A Lec pod spodem.
Shinju--->a leczo lubią? Do niego też można wpakować oberżynkę :)
Sisi--->prawda? :) Dzisiaj smażyłam sznycle indycze :)
Zmorka--->bo może goryczki się nie pozbyliście? Powiem Ci, że za pierwszym razem też mi nie posmakował - bo był jakiś mydlany, potem mi przeszło :)
Karmelitka--->oberżyna brzmi najlepiej :)
Pinos--->ostra pasta, to i bakłażany takoż :)
Miłosna gruszka, wspaniałe! Ja podobnie jak Lo uwielbiam bakłażany i w sezonie mogłabym jeść je ciągle - pieczone, grillowane, smażone albo w zupie. Dlatego jak w raju czułam się w Gruzji, gdzie bakłażany jadłam codziennie pod każdą możliwą postacią :)
OdpowiedzUsuńZ gruzińskich bakłażanów, to pyszny jadłam u Gruzina właśnie - pasek zawinięty w roladkę z nadzieniem z orzechów włoskich z granatem. Pycha.
OdpowiedzUsuńjadłam podobne danko, pycha było :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio zajadałam zapiekane cukinie. Smacznie było. A z bakłażanem vel. oberżyną vel. miłosną gruszką miałam dość nieprzyjemny początek. Muszę się przełamać, co by znowu go spróbować. Tym razem smacznie.
OdpowiedzUsuńZemi nawet nie wiesz jak ja lubię takie bakłażany a tak dawno je jadłam - trzeba nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam
Bardzo apetycznie wygląda, na pewno też i świetnie smakuje :-)
OdpowiedzUsuńPrinci--->bo oberżynka jest wdzięcznym obiektem do zjedzenia :)
OdpowiedzUsuńZaj--->koniecznie smacznie :)
Ewelka--->pewnie, pewnie! :)
Grażyna--->było smaczne :) zwłaszcza ta część mięsna :)
pozdr!
Bkłażanom zawsze, wszędzie i w każdej postaci mówię - TAK ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny przepis ;)
pozdrawiam!
Ja też. A teraz czaję się na grillowane z przepisu Ramsaya :)
OdpowiedzUsuń