sobota, 25 czerwca 2011

Bogracz. Placek po zbójnicku.

Gulasz węgierski to jedna z pozycji, które są/były do zrobienia na naszej liście. Na swoją kolej czekają jeszcze m. in. musaka, burrito i pączki.
Wracając do dzisiejszego obiadu – cóż... szybko to się on zdecydowanie nie robi, ale przecież taka uroda gulaszy. Za to smak jest naprawdę znakomity.
Ja zjadłam go z małymi plackami ziemniaczanymi, Pan R. zaś z dużym plackiem, czyli po zbójnicku.
Ów gulasz to dobry punkt wyjścia do innych, pełnych garnków dobra. Mamy już w planach kolejny - baaardzo paprykowy :)




Bogracz – gulasz węgierski (przepis Roberta Makłowicza z moimi dodatkami)

50 dag wołowiny/ ew. wieprzowiny (u nas wołowina)
2 łyżki smalcu (słonina z boczku i kapka oleju)
1 świeża ostra papryka lub suszona suszka (3 ostre papryczki peperoni)
2 świeże słodkie papryki (3 – żółta, zielona i czerwona)
1-2 pomidory
60 dag ziemniaków
2 cebule
1 ząbek czosnku
40 dag marchwi i pietruszki (i seler naciowy)
1 łyżka słodkiej papryki w proszku (i sproszkowane: wędzona z Esplette i chili)
kminek (pominęłam)
sól, pieprz

Do kociołka zawieszonego nad ogniskiem włożyć pokrojoną słoninę i smalec. (na patelni podtopiłam słoninę i dodałam nieco oleju) Dodać pokrojoną w kostkę cebulę i ją zeszklić. 
Dodać zmieloną paprykę (sproszkowane: chili, wędzona z Esplette słodka łagodna), zmiażdżony czosnek i dokładnie wymieszać. 
Dodać mięso pokrojone w kostkę i dusić około 2 minut. 
Dodać wody tak by mięso dusiło się we własnym sosie. 
Dusić aż mięso będzie prawie miękkie (ok. 40 minut). 
Dodać pokrojoną paprykę, pomidory, marchewkę, pietruszkę, seler naciowy, papryczki peperoni i dusić około 15 minut. 
Dodać wody (gdy trzeba), pokrojone w kostkę ziemniaki, posolić, popieprzyć i dusić aż ziemniaki będą miękkie (ok. 10 minut).
(Na koniec lekko zagęściłam mąką rozrobioną w zimnej wodzie.)



Placki ziemniaczane (lub duży plac - jak kto woli)

ziemniaki
jajo
mąka
sól, pieprz
olej do smażenia

Starte na średnich oczkach ziemniaki odcisnąć z nadmiaru płynu, dodać jajco, nieco mąki i przyprawy. Smażyć na dobrze rozgrzanej patelni.



piątek, 17 czerwca 2011

Ciastka oczka

Miałam przekonanie, że najlepsze koncerty, na których byłam, to bez wątpienia Pat Metheny i Mostly Other People Do the Killing na ubiegłorocznym Warsaw Summer Jazz Days. Ale to się zmieniło wczoraj - w Kongresowej oczarował mnie Bobby McFerrin. Koncert określiłabym mianem intymnej żywiołowej improwizacji. Swoją drogą to był pierwszy koncert (nie wliczam w to filharmonii i opery - przez wzgląd na instrumenty), na którym nie było nic poza artystą i publicznością – żadnej konferansjerki, niepotrzebnych wstępów, orkiestry. Gaśnie światło na sali, zapalają się reflektory, na scenę wchodzi Bobby i zaczyna improwizację a capella wciągając w występ całą salę, która raz jest klawiaturą fortepianu, a zaraz potem chórem. Nie zmieniłabym ani minuty w tym koncercie. Dzisiaj odsłuchuję płytę, którą znam już przecież od roku, szukając nowych dźwięków i próbując jeszcze uszczknąć wrażeń z najlepszego koncertu. Taka to przyjemnostka.
W kuchni też bywa przyjemnie, kiedy z piekła wychodzą jedne z najlepszych ciastek - oczka, które stoją u nas wysoko w rankingu domowych słodyczy.
Robiłam je dwa razy i niebawem wrzucę do piekła kolejną porcję, bo znikają równie szybko, jak się je robi :) Bo życie trzeba sobie dosładzać – dobrymi chwilami i smacznymi drobnymi cwaniaczkami. Don't worry, be happy ;)


Ciastka oczka (z przepisu Panny Malwinny)

Po pierwszym pieczeniu Pan R. wpadł na świetny pomysł, aby do ciasta dodawać mielone orzechy włoskie, albo coś w podobie. Podchwyciłam pomysł i drugim razem do ciasta wrzuciłam wiórki kokosowe i pokruszone płatki migdałowe.
W kwestii nadzienia: przetestowaliśmy konfiturę malinową, z czarnej porzeczki, żurawinę, dżem leśny i dżem z jarzębiny. Polecamy zdecydowanie czarną porzeczkę. Jeszcze lepiej jej kwaskowy smak komponuje się ze średnio słodkim ciastem.



115 miękkiego masła (ponieważ nie chce mi się czekać, aż zmięknie, dlatego rozpuszczam je i ostudzone miksuję z cukrem)
150 g cukru pudru (spokojnie można zredukować do mniejszej ilości, ja ostatnio dałam 100 g kryształu i mogłabym jeszcze dać mniej)
jajco
200 g mąki
¼ łyżeczki proszku do pieczenia
dżem (polecamy konfiturę z czarnej porzeczki)

Masło ubijamy mikserem z cukrem pudrem. Następnie dodajemy jajko i ubijamy dalej. Wsypujemy mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i miksujemy dokładnie. Z masy formujemy kulki, spłaszczamy i układamy w sporych odstępach na blasze do pieczenia (wyłożonej papierem bądź wysmarowanej masłem). W środku każdego ciastka placem robimy wgłębienie, w dziurkę wkładamy ulubiony dżem. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 175 stopni i pieczemy 10 minut. Po wyjęciu z piekarnika w dziurki wkładamy jeszcze odrobinę dżemu (ciastka muszą być jeszcze gorące). (ja z tej czynności zrezygnowałam )
Studzimy na kratce. Ciasteczka możemy przechowywać do tygodnia czasu zamknięte w puszce. (o ile nie znikną do następnego dnia)



A co na to Lec?--->"Bawisłówek."


wtorek, 14 czerwca 2011

Truskawki. Tarta

Znowu z cyklu: „pieczenie na życzenie”. Po pewnych pysznych ciastkach (o których innym razem) i trójkątach z ciasta francuskiego (mrożone płaty, więc się nie liczy) nadziewanych leśnym dżemem - czas na truskawki. Za mną chodzi lekko rozmiękły biszkopcik z truskawkami, ale zamówienie było na tartę. Pomysłów była kilka (m. in. z musem truskawkowym), ale wpadło mi do głowy, że można przecież kruche wypełnić kremem karpatkowym i zaromatyzować wanilią z laski, a na wierzch położyć truskawki. Okazuje się, że to był kapitalny pomysł – tartę piekłam wczoraj koło 22-ej, a kiedy wróciłam dzisiaj z pracy do domu po 17-ej został tylko ten kawałek. Aha! No i znowu jestem boska ;)


Tarta z waniliowym kremem karpatkowym i truskawkami

Ciasto:
100 g masła
150 g mąki
1 jajo

Zwinnie i szybko połączyć wszystko za pomocą dwóch noży, ciepłe dłonie zaangażować tylko pod koniec. Utoczyć kulę i włożyć do lodówki na godzinę. Potem wylepić tortownicę, podziabać widelcem i z powrotem do lodówki. W międzyczasie rozpalić piekło i zrobić krem. Ciasto piec ok 20-25 min w 180-190 stopniach z wysypaną na wierzchu fasolą (pod koniec usunąć papier z fasolą i dopiec)

Krem: (robiłam z połowy porcji, podaję całą)
100 g masła
½ l mleka
3 łyżki mąki ziemniaczanej
2 łyżki mąki pszennej
2 łyżki cukru
zeskrobana laska wanilii

Z wszystkich składników (oprócz masła) ugotować budyń. Ostudzić, a potem utrzeć masła i dodawać do niego po łyżce budyniu.
Krem wyłożyć na ostudzone ciasto, udekorować plasterkami truskawek. I do chłodnicy.


A co na to Lec?--->”Apetyt przychodzi z jedzeniem, ale nie odchodzi z głodem.”


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...