Znowu z cyklu: „pieczenie na życzenie”. Po pewnych pysznych ciastkach (o których innym razem) i trójkątach z ciasta francuskiego (mrożone płaty, więc się nie liczy) nadziewanych leśnym dżemem - czas na truskawki. Za mną chodzi lekko rozmiękły biszkopcik z truskawkami, ale zamówienie było na tartę. Pomysłów była kilka (m. in. z musem truskawkowym), ale wpadło mi do głowy, że można przecież kruche wypełnić kremem karpatkowym i zaromatyzować wanilią z laski, a na wierzch położyć truskawki. Okazuje się, że to był kapitalny pomysł – tartę piekłam wczoraj koło 22-ej, a kiedy wróciłam dzisiaj z pracy do domu po 17-ej został tylko ten kawałek. Aha! No i znowu jestem boska ;)
Tarta z waniliowym kremem karpatkowym i truskawkami
Ciasto:
100 g masła
150 g mąki
1 jajo
Zwinnie i szybko połączyć wszystko za pomocą dwóch noży, ciepłe dłonie zaangażować tylko pod koniec. Utoczyć kulę i włożyć do lodówki na godzinę. Potem wylepić tortownicę, podziabać widelcem i z powrotem do lodówki. W międzyczasie rozpalić piekło i zrobić krem. Ciasto piec ok 20-25 min w 180-190 stopniach z wysypaną na wierzchu fasolą (pod koniec usunąć papier z fasolą i dopiec)
Krem: (robiłam z połowy porcji, podaję całą)
100 g masła
½ l mleka
3 łyżki mąki ziemniaczanej
2 łyżki mąki pszennej
2 łyżki cukru
zeskrobana laska wanilii
Z wszystkich składników (oprócz masła) ugotować budyń. Ostudzić, a potem utrzeć masła i dodawać do niego po łyżce budyniu.
Krem wyłożyć na ostudzone ciasto, udekorować plasterkami truskawek. I do chłodnicy.
A co na to Lec?--->”Apetyt przychodzi z jedzeniem, ale nie odchodzi z głodem.”
wtorek, 14 czerwca 2011
Truskawki. Tarta
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A nie masz za dużo przypadkiem? :)))))))
OdpowiedzUsuńCzego? tarty, truskawek, czy boskości? W kwestii pierwszego - tylko ten kawałek się ostał, jeżeli chodzi o drugie, to jeszcze jakaś 1/8 łubianki. Trzeciego zaś nigdy za wiele ;))
OdpowiedzUsuńOj, super pomysł i wykonanie! ja na życzenie robiłam biszkopt z galaretką i truskawkami :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie chyba zaraz zakręcę biszkopcik, albo jakieś piaskowe na oleju - z truskawkami, rzecz jasna :)
OdpowiedzUsuńSis, jestes boska i wielka i w ogóle cudna! :)))
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że choć jeden został! Pięknie i kolorowo wygląda:)
OdpowiedzUsuńaaaa Oczko milutkie to ciacho co upiekłaś , szkoda ,że tak szybko go zjedliście bo chętnie bym się na kawałek wprosiła
OdpowiedzUsuńmmm... bosko wygląda to ciacho. chętnie pożarłabym kawałek całkiem poważny, mimo że właśnie jestem wypchana do pełna truskawkami różnymi rozpustnymi dodatkami.
OdpowiedzUsuńSisi--->Ty to zawsze i bez ciasta słodziutka jesteś ;)
OdpowiedzUsuńEwena--->z ciastkami robię inaczej - po prostu chowam kilka sztuk skrzętnie, aby się załapały na sesję ;)
Alutka--->a teraz piekli się piaskowe - też z truskawkami ;)
Karolina--->powiem Ci, że ten krem karpatkowy bardzo pasi :)
pozdr!
eeee to mi pasuje :)
OdpowiedzUsuńoooo jaka ladniutka i z kremem karpatkowym, ech! :)
OdpowiedzUsuńOko, robiłam właśnie identiko, no może niezupełnie. Dodałam na wierzch warstewkę bzowej galaretki. Dobrze to jest oj dobre.
OdpowiedzUsuńlubię Twoje słodkie kapitalne pomysły (((:
OdpowiedzUsuńAlutka--->piaskowe też poszło ekspresem :) Tym samym utylizacja truskawek zakończyła się powodzeniem.
OdpowiedzUsuńArkadio--->dobre było, wiesz? :)
Gospodarna--->o kurka! ta galaretka fajnie brzmi! :)
Karotkowa--->to się wymieniamy, bo ja Twoje zdjęcia lubię :)
pozdr!
widzę że dieta idzie tak jak u LLorda ;)
OdpowiedzUsuńJaka dieta?
OdpowiedzUsuńKrem karpatkowy wielbię :) Truskawy oczywiscie też, kruche też. Bez cukru robiłaś?
OdpowiedzUsuńBez cukru. I dobrze, bo ciasto było akurat :)
OdpowiedzUsuń