Zrazy dusiłam w dwóch garnkach, w połowie czasu przełożyłam do jednego naczynia, a płyn z jednego garnka zlałam i zamroziłam z myślą o innym daniu. Przydało się niedługo później, kiedy gotowałam poniższą zupę cebulową.
Przepis w książce podaje: "Bazę tradycyjnej francuskiej zupy cebulowej stanowi bulion wołowy. Dzięki niemu nabiera ona głębi smaku."
Nie udało mi się kupić ładnego kawałka wołu na bulion, gotowałam więc zupę na warzywnym z dodatkiem rozmrożonego płynu z duszenia zrazów (który swoją drogą był przecież z wołu).
Połączenie płynów sprawiło, że zupa nabrała charakteru i finalnie wyszła naprawdę smakowita. Tilia podczas późniejszego spotkania przy kawie powiedziała mi, że jeżeli nie jest się francuskim ortodoksem - białe wytrawne wino można z powodzeniem zamienić na wermut. Kiedyś i to wypróbuję.
ps. A jeśli ponad Francję stawiacie jednak Włochy - zerknijcie na przepis na zuppa di cipolle
ps. A jeśli ponad Francję stawiacie jednak Włochy - zerknijcie na przepis na zuppa di cipolle
składniki na 6 porcji
6 łyżek solonego masła - użyłam niesolonego
1 łyżka oleju rzepakowego
1 1/4 kg cebuli - użyłam białej
szczypta cukru
sól i pieprz
500 ml wytrawnego białego wina
2 l rosołu wołowego - u mnie bulion warzywny z wołowym płynem z duszenia zrazów
1 listek laurowy
6 cienkich kromek chleba wiejskiego - użyłam pieczywa domowego
375 g startego sera comte lub gruyere
Cebulę pokroiłam w kostkę i dusiłam z cukrem i solą na maśle z olejem 25 minut co jakiś czas mieszając. Uważałam, aby cebula się nie spaliła, a zmiękła, nieco ściemniała i lekko skarmelizowała. Następnie podlałam ją winem i dusiłam dalsze 10 minut (płyn zredukował się o połowę). Wlałam bulion, dodałam liść laurowy, zmniejszyłam ogień i gotowałam ok 30 minut.
Kromki chleba nasączyłam lekko oliwą i zrumieniłam na patelni na grzanki. Zupę wlałam do żaroodpornych misek, na wierzch ułożyłam grzanki, posypałam wszystko startym serem i zapiekałam w piekarniku w temperaturze 200 stopni przez 15 miuut.
zupa w sam raz na mroźny dzień, lubię :)
OdpowiedzUsuńOj tak! Zupa zdecydowanie na teraz! :)
UsuńBardzo chętnie bym taką zupę zjadła. Fantastycznie wygląda.
UsuńŚciskam:*
A jaka pyszna była - szczególnie kiedy kromka tak fajnie namiękłą pd zupy :)
UsuńPrezentuje się super apetycznie. Narobiłaś mi smaku na taką zupę, chętnie bym ją ugotowała i zjadła. Na obecną pogodę jest idealna.
OdpowiedzUsuńI jaka zdrowa! Bulion, mnóstwo cebuli i wino w bonusie - "grzane" ;)))
Usuńchyba mam tą książkę, pytanie gdzie ona może się teraz podziewać... zupę cebulową uwielbiam wręcz w każdym (prawie) wydaniu :)
OdpowiedzUsuńJak już znajdziesz, to otwórz na 2. stycznia ;)
Usuńwygląda bardzo apetycznie!
OdpowiedzUsuńraz tylko jadłam cebulową... i jest wyborna!
chyba muszę ją zrobić jeszcze raz.
Ja się przymierzałam już od dawna i jestem zachwycona. Miała taki fajny posmak od wina jaki bywa w risotto :)
UsuńOczko, super pomysł z tym sosem od zrazów ! Wyobrażam sobie jej smak !
OdpowiedzUsuńJakie piękne zdjęcie :)
Grażynka, ten sos od zrazów to naprawdę był strzał w dziesiątkę! :)
Usuńnigdy nie jadłam, w najbliższym czasie trzeba to zmienić!
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Bardzo polecam - szczególnie na tę porę :)
UsuńRewelacja!
OdpowiedzUsuńZgadzam się! ;)
UsuńChętnie bym zjadła takiej cebulowej :) Chyba muszę sobie ugotować :)
OdpowiedzUsuńNo skoro działa już kuchenka... ;)
UsuńJa lubię zupy ,a ta wygląda bardzo rasowo ,że tak się wyrażę , bardzo apetycznie( ja tylko tej wołowiny bym nie dodała)
OdpowiedzUsuńp.s zdjęcie z łuskami cebuli w deseczkę kochane Oczko :)
Rasowo, powiadasz? :)))) No to... superancko! ;D
UsuńWygląda przepysznie :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do nagrody The Versatile Blogger :)
Dziękuję, zerknę w wolniejszej chwili :)
UsuńBulion wołowy... faktycznie, z wołowiną jest sporo problem :)
OdpowiedzUsuńPiękna zupa. I te grzanki na niej... :D
Z wołowiną bywa taki problem, że jak wchodzę do mięsnego, to przede wszystkim jest drób i wieprzowina, a jak już się pojawia wołowina, to niezbyt urodziwa lub nie bardzo świeża...
Usuń