niedziela, 28 lipca 2013

Śniadania: pasty do pieczywa i dodatki, chleb z cebulką i koktajl na deser

Była kiedyś taka książka „W mojej kuchni nic się nie marnuje”. Chciałabym powiedzieć tak samo o swojej i… chyba mogę, bo ilość jedzenia, która trafia do kosza u nas w domu jest naprawdę marginalna. Poniższe pasty do chleba również wynikły z gospodarskich i oszczędnych zapędów. Pamiętacie zeszłotygodniową pizzę? Zostało nam trochę pasty pomidorowej, której nie wykorzystaliśmy i w ten sposób była ona przyczynkiem do czegoś dobrego.

Dzień wcześniej namoczyłam ciecierzycę, która pierwotnie miała być przeznaczona zaraz po ugotowaniu jako przegryzka. Dobrze się stało, że trafiła jednak do słoika, a potem na kanapki. Robota z takimi pastami naprawdę żadna, wystarczy jedne ugotować, inne przesmażyć, zmiksować i doprawić. Takie pasty można robić praktycznie z każdego warzywa strączkowego, a jeżeli chce się to zrobić na poczekaniu – można użyć strączkowych zapuszkowanych. Możemy też kombinować ze smakami dobierając za każdym razem inną kompozycję ziół i warzyw. Pasty wychodzą rewelacyjne i zdecydowanie tańsze, niż słoiczki z roślinnymi pasztetami w markecie na dziale ze zdrową żywnością.
Pastę smarowałam na chlebie cebulowym. Przypomniałam sobie o starym przepisie od Atiny, z którego kiedyś dość często korzystałam. Pastę już na kanapkach urozmaicałam sezamem, zieloną pietruszką lub pokrojonymi małosolniakami. Muszę jednak przyznać, że czerwona kapusta z cytrynowym posmakiem przegryzana pomiędzy – była świetnym dodatkiem. Chyba na nowo odkryłam jej smak :)


Dzisiaj zaś do bagietki zrobiłam pastę z bobu z kuminem o lekkiej nucie czosnkowo-cytrynowej. Sekret w tej paście tkwi w odpowiedniej ilości płynu do rozrzedzenia pasty i soku z cytryny, która sprawia, że gotowa pasta nie jest mdła w smaku. Kanapeczki posypywałam po wierzchu wędzoną papryczką i czarnym sezamem.


A po południu do słonecznego wylegiwania się w ogrodowym basenie zabrałam ze sobą szklankę jogurtowego koktajlu malinowo-bananowego z zieloną pietruszką. Trafiły się nam tym razem nieco kwaśne maliny, dlatego nie żałowałam banana do posłodzenia napoju. Mimo to koktajl nadal był lekko kwaskowy. Znalazłam jednak dla niego super rozwiązanie na podwieczorek: resztę koktajlu dodałam do lodów śmietankowo-czekoladowych. I to był strzał w dyszkę! :)


W kwestii smarowideł do pieczywa polecam również zerknąć na libański humus. Tam podawałam również mój przepis na małosolniaki.


***
Pasta z ciecierzycowo-soczewicowa (pomysł własny)

ugotowana ciecierzyca (polecam zostawić trochę wody z gotowania)
rozgotowana na papkę czerwona soczewica
olej rzepakowy
drobno pokrojona zielona papryka
marchew starta na małych oczkach
starty ząbek czosnku
kumin i sproszkowane curry
sól i pieprz do smaku

Paprykę i marchewkę z przyprawami i czosnkiem poddusiłam na patelni. Zmiksowałam na papkę ciecierzycę (odrobina wody z jej gotowania znacznie ułatwiła tę czynność), następnie dodałam zawartość patelni, znowu zmiksowałam, a na koniec połączyłam z soczewicą i pastą pomidorową. Wymieszałam do zjednoczenia, doprawiłam do smaku. Przechowywałam w lodówce.



Pasta soczewicowo-pomidorowa (pomysł własny)

rozgotowana czerwona soczewica
przyprawa tex-mex (cukier brązowy, kmin rzymski, skórka z cytryny, pieprz kajeński, chili, papryka łagodna, oregano)
oliwa
sól i pieprz do smaku

Wszystko wymieszałam razem do zjednoczenia. Doprawiłam do smaku. Przechowywałam w lodówce.



Pasta z bobu (przepis własny)

ugotowany bób (polecam zostawić trochę wody z gotowania)
starty czosnek
sok z cytryny
wędzona papryczka z Esplette
kmin rzymski utłuczony w moździerzu 
oliwa
sól i pieprz do smaku

Bób zmiksowałam z małą ilością wody z gotowania i oliwą. Dodałam resztę składników i tyle płynu, aby pasta dała się łatwo rozsmarowywać na pieczywie. Podawałam na bagietce, posypane po wierzchu wędzoną papryczką i czarnym sezamem. Przechowuję w lodówce.



Chleb z cebulą (źródło: Atina – blog Tak sobie pichcę)

400 g mąki (Szymanowska 480)
7 g drożdży suszonych (wprawdzie chleb rośnie wtedy ekspresowo, ale dla niektórych może być wyczuwalny potem zapach drożdży, wystarczające według mnie będzie 1 łyżeczka drożdży instant)
2 łyżki oliwy
duża cebula (drobniutko pokrojona, zeszklona na oliwie)
1 łyżka cukru
1 ½ łyżeczki soli
250 ml wody
łyżeczka maku (do posypania) – opcjonalnie, ja zrezygnowałam

Pokrojoną w drobno kostkę cebulę zeszkliłam na oliwie. W ciepłej wodze rozmieszałam drożdże z cukrem, dodałam do reszty składników i wymieszałam ciasto, zagniatając dość niedbale (ciasto było jednolite, ale nie dało się je uformować w kulę). Ciasto włożyłam do natłuszczonej keksówki i odstawiłam do podwojenia ciasta. Piekłam ok. 40 minut w 200 stopniach.



Gotowana czerwona kapusta (przepis od mamy)

główka czerwonej kapusty
sok z cytryny
oliwa
sól i pieprz do smaku

Z kapusty usunęłam nieładne wierzchnie liście, przekroiłam na pół, usunęłam głąb, a liście poszatkowałam tak drobno i cienko, jak chciałam jeść kapustę finalnie. Zagotowałam wodę, posoliłam i wrzuciłam poszatkowaną kapustę. Gotowałam tyle czasu, aż kapusta zmiękła, ale nie byłą rozgotowana do końca. U mnie zajęło to ok. 7-10 minut. Odcedziłam, dodałam sok z cytryny (kapusta zmieniła wtedy kolor z niebieskiej na fioletową), oliwę i pieprz. Wymieszałam i zjadałam ze smakiem :)



Jogurtowy koktajl bananowo-malinowy (pomysł własny)

jogurt naturalny (bez dodatku mleka w proszku)
2 banany
opakowanie malin (owoce umyte)
zielona pietruszka - dużo
Wszystko razem zmiksowałam i piłam od razu. Lepiej smakuje schłodzone. A jeżeli trafią się komuś, podobnie jak mi – maliny kwaskowe, to rewelacyjnym sposobem na taki koktajl jest wymieszanie go z lodami (najlepiej czekoladowymi).



niedziela, 21 lipca 2013

Pizza na obiad, szybkie desery, Krówka i Miodula vel Agula ;)


W weekendy, z uwagi na pannę Lilianę, dość często jadamy pizzę. Zamiast zamawiać, robimy ją sami. Mam sprawdzony i wielokrotnie wykorzystywany już przepis na ciasto drożdżowe zapożyczony od Trufli (z którego najczęściej powstaje chleb, a rzadziej bułki). 
Moim zadaniem jest wyrobić ciasto, natomiast pastą pomidorową, dalszą obróbką, komponowaniem składników i pieczeniem zajmuje się już Pan R. 
Najczęstszą pizzą jest zwykła margarita, na której czasem pojawia się jeszcze salami. Pyszna jest również pizza bianca, którą wypatrzyłam kiedyś w Kuchennych Rewolucjach - ciasto bez pasty pomidorowej,  z plastrami pomidorów, serem i suszonym oregano - w stylu focacci. 
Wczoraj natomiast zjedliśmy na bogato: czarne oliwki, kapary i biała cebulka. Pizza tym razem była grubiutka (wolimy nieco cieńsze, a ta akurat miała dużo "paliwa" w postaci większej ilości drożdży na rozruch ;)), ale zgodnie stwierdziliśmy, że jeszcze się tak nie stało, żeby pizza nam nie wyszła i zawsze smakuje lepiej, niż ta jedzona na mieście.


Chociaż ostatnio wolę jeść bardziej na słono, niż na słodko. To jednak czasem odzywa się głód na słodycze. A ponieważ w ciepłe dni nie chce mi się piec ciast (mimo że marzy mi się pewne ciasto greckie) – dlatego wolę konstruować proste desery. Na ten przykład dobrze na lato sprawdza się ryż na mleku z czekoladą, albo moje ostatnie odkrycie – kuskus z bakaliami. Robota z tym żadna – naprawdę, a dużo dobra. 
Chociaż i tak bardziej na deser wolę po prostu surowe owoce bez żadnych dodatków - jak na ten przykład poziomki z ogródka. 
A skoro już mowa o owocach – polecam hit sprzed 3 lat: banany curry w mleku kokosowym.



Po deserze, późno popołudniową porą można się nieco poalkoholizować ;) W odróżnieniu od Pana R. – nie lubię czystej whisky, metaxy czy koniaku. Muszę je z czymś zmieszać, aby były dla mnie pijalne. I chociaż nie lubię coca-coli, z alkoholem jest dla mnie do przyjęcia. 
Krówka, czyli whisky z kremówką, kajmakiem i kawą jest absolutnie rewelacyjna. Zapomnijcie o sheridanach. A jak jeszcze postoi w lodówce około tygodnia i nabierze mocy smakuje bosko ;) 



Miodula zaś, to efekt poszukiwań pary dla metaxy. Za pierwszym razem zrobiłam ją z miodem gryczanym w takiej samej proporcji, co reszta płynów i jak dla mnie była za słodka, a gryczany smak przebijał za bardzo (chociaż koleżanka stwierdziła, że dla niej jest idealnie). W tej kompozycji większość mioduli z limonką wylądowała do herbatki z prądem i muszę przyznać, że to była dobrana para. Pomna jednak doświadczeń, następnym razem zrobiłam… agulę ;) Zamiast miodu – syrop z agawy w o połowę mniejszej porcji, niż nakazuje przepis. I tak! – to było dobre posunięcie :)




A Aleksander wszystko ma w nosie. Śpi, śpi i śpi. Od czasu do czasu zmienia tylko miejsca położenia: z łóżka na oblany słońcem parapet, z miękkich kocyków na dywan. I tak mija nam lato ;)

A co na to Lec? – „Wieczność? Jednostka czasu.”


***

Pizza z kaparami, czarnymi oliwkami i białą cebulą (pomysł własny, przepis na ciasto – od Trufli)

Ciasto:
250 ml ciepłej wody
1 łyżka miodu (ewentualnie syrop z agawy lub ostatecznie cukier)
mniej niż ¼ kostki świeżych drożdży lub 1 łyżeczka drożdży suszonych – jeżeli chce się mieć niezbyt grube ciasto
450 g mąki pszennej
1 łyżeczka soli
woda (tyle, aby ciasto w trakcie zagniatania nie było za suche)
1 łyżka oliwy

Pasta pomidorowa:
pomidory z puszki
koncentrat pomidrowy (niezbyt dużo, dodawany jest celem zagęszczenia pasty)
sól
zioła suszone (w zależności, co wpadnie w rękę: tymianek, zioła prowansalskie, zioła dalmatyńskie, oregano – do wyboru)

Dodatki:
czarne oliwki
kapary
biała cebula
starty ser żółty
suszone oregano

W ciepłej, posłodzonej wodzie rozpuszczam drożdże i wlewam je do mąki z solą i oliwą. Zagniatam ciasto i odstawiam do wyrośnięcia. Na pizzę ciasto nie musi wyrastać długo – zostawiamy je na ok. 30 minut. Następnie Pan R. formuje je niczym „pizza master” (aby miało ładny kształt i było równej grubości można je również rozwałkować wałkiem na papierze do pieczenia) i rozsmarowuje na cieście pastę pomidorową.
Na pastę rzuca większą część startego sera żółtego, następnie rozkłada dodatki i przyprósza resztą sera i oregano.
Piecze w 200 stopniach przez ok. 15 minut (trzeba obserwować jak zarumieniają się brzegi ciasta)



Ryż na mleku z czekoladą (inspiracja z książki „Francuzki nie tyją”)

ryż (idealnie gdyby był jaśminowy)
mleko (lub pół na pół mleko z wodą)
szczypta soli
czekolada gorzka lub deserowa - w kostkach

Zwykle ryż gotuję w proporcjach 1 porcja ryżu – 2 porcje wody i gotuję do wchłonięcia się płynu przez ziarenka. W przypadku deseru płynu daję nieco więcej, aby ryż nie zdążył wchłonąć całego płynu i był w konsystencji trochę jak na risotto. Do gotującego się ryżu wsypuję szczyptę soli. A do już ugotowanego, jeszcze ciepłego i już przełożonego do pucharków – dodaję po kilka kostek czekolady. Ciepły ryż roztopi czekoladę, którą mieszam z ryżem podczas jedzenia.



Kuskus z bakaliami (pomysł własny)

kuskus
syrop klonowy (lub syrop z agawy, ewentualnie lejący się miód)
bakalie: sparzone rodzynki, orzechy włoskie i pecan, wiórki kokosowe, sezam
popping z amarantusa

Kuskus zalewam wrzątkiem, przykrywam i czekam, aż kaszka wchłonie cały płyn, słodzę i mieszam z resztą składników.



Krówka, czyli domowy baileys (źródło: Atina – Tak sobie pichcę…)
cytuję za Anitką, bo zwykle robię go prawie ściśle według przepisu, moje uwagi drukiem wytłuszczonym

¼ l whisky (Dziunia radziła Passport Scotch, choć ja użyłam takiej jaką miałam)
1 puszka mleka skondensowanego słodzonego – aby pominąć etap gotowania, można kupić już gotowy kajmak
½ szklanki śmietany kremówki (może być 18% byle była słodka) – u mnie zwykle 30%
2 łyżki cukru pudru – daję zwykły cukier kryształ
1 czubata łyżeczka kawy rozpuszczalnej
½ łyżeczki cukru waniliowego (niekoniecznie) - pomijam

Mleko w puszce włożyć do garnka i gotować na wolnym ogniu około 2½ godziny, a następnie pozostawić w tej wodzie do wystygnięcia. Ja zawsze gotuję mleko dzień wcześniej i pozostawiam na noc, żeby dobrze wystygło. (Używam gotowego kajmaku)
Wystudzone mleko przełożyć do miski i dodać do niego kawę rozpuszczoną w odrobinie wrzątku oraz cukier. Całość zmiksować, i cały czas mieszając mikserem dodawać powoli whisky. Następnie dolać ostrożnie śmietankę i jeszcze krótko zmiksować. Uwaga: długie miksowanie powoduje powstanie dużej ilości bąbelków powietrza, które później trudno wychodzą!
Pozostawić na około 4 - 5 dni, do przegryzienia. Najlepszy jest podobno po miesiącu, ale mnie nie udaje się trzymać go aż tak długo.
Z podanego przepisu otrzymuje się około 0,7 l likieru.



Miodula lub Agula na metaxie (źródło: również Atina – Tak sobie pichcę)

jedna część przegotowanej wody
jedna część spirytusu (polecam 7-gwiazdkową metaxę)
jedna część miodu (lub połowę) najlepiej akacjowego lub lipowego lub syrop z agawy lub syrop klonowy
sok z limonki lub cytryny – ilość według uznania

Wszystkie składniki wymieszałam razem, wlałam do butelki i odstawiłam na tydzień. Atina napisała, że „Im dłużej stoi tym jest lepsza”. U mnie stała tydzień, ale nie zauważyłam znaczącej różnicy w smaku. Według mnie można pić od razu.



niedziela, 14 lipca 2013

Pomidory: 2 zupy z dodatkami, salsa pomidorowa i chleb "dla opornych" wg. Truskawki


Pan R. stwierdził jakiś czas temu, że minusem życia z blogerką kulinarną jest to, że... rzadko wraca ona do tego samego przepisu. Tutaj się zgodzę, bo zwykle każde moje kolejne danie, nawet jeśli jest przyrządzane z tego samego przepisu, zwykle zawiera jeszcze jakieś modyfikacje.

Pomidorowo-boczniakową zupę ugotowałam jednak od początku do końca, tak jak to było za pierwszym razem – kilka lat temu. O przepisie przypomniałam sobie, kiedy w markecie zauważyłam boczniaki. Natychmiast zamarzył mi się powrót do smaku. Grzyby nie musiały długo czekać na kolejne wcielenie pomidorówki.
A jeżeli jeszcze interesują Was boczniaki, tym razem w odsłonie makaronowej z bobem, to zapraszam jutro rano na Pasta i Basta!


Zupę podawałam z kromką chleba „dla opornych” z przepisu Truskawki. O! i proszę! – oto kolejny przepis, który eksploatuję dość często, z - minimalnymi tylko zmianami. Podstawa jest ta sama, a zmieniają się jedynie dodatki – był już grany kminek, zioła dalmatyńskie, sama dynia, dynia ze słonecznikiem, raz jest sezam, raz go nie ma, pojawiają się też otręby. No i płatki – owsiane, orkiszowe, a jeszcze przyjdzie czas na żytnie. Chleb jest bajecznie prosty, wystarczy zamieszać, odczekać i piec. Wychodzi zawsze, a miękisz imituje chleb na zakwasie, mimo że jest na drożdżach. Koniecznie wypróbujcie.


Do zupy można podać zamiast chleba – nachosy. Ale to wtedy, kiedy zrobi się zupę meksykańską z nachosami. Szybka, łatwa i ostra – dzięki tabasco. Dobra na teraz, bo jest lekka i w zasadzie można ją nawet jeść chłodną. Część chipsów trzeba zalać zupą, aby zmiękły od płynu, a część posypać już po zupie. Takie urozmaicenie. A jak nie bardzo Wam to odpowiada – to można zmienić ich przeznaczenie z  zupy do salsy.

Salsa pomidorowa idealna jest w lecie, kiedy pod dostatkiem jest świeżych, mięsistych pomidorów. Bo w zimie szklarniowe nie bardzo się nadają, bo praktycznie są bez smaku. Wtedy jednak dobrym ratunkiem są krojone pomidory z puszki wraz z zalewą. Potem tylko kilka dodatków, tabasco i już można zanurzać nachosy. Super sprawa na lekką przekąskę lub spotkanie w gronie znajomych np. na graniu w Talizman, Magia i Miecz :)

Zdjęć salsy nie mam, bo nigdy jej nie fotografowałam – znikała szybciej, niż zdążyłam wyciągnąć aparat. Mam za to coś fajniejszego.
Wczoraj dostałam maila ze zdjęciami Pana Kota, kiedy był dopiero 2- miesięcznym kociątkiem (Pani Olu, dziękuję). Robione telefonem, więc jakość nienajlepsza, co nie zmienia faktu, że rozpłynęłam się w słodyczy, kiedy je oglądałam. Dla porównania zdjęcia robione wczoraj. Jak widać: z małej kruszyny wyrosło bydełko z długimi łapami i takimż ogonem ;)



***

Pomidorowa z boczniakami (źródło: wycinek z gazety, nie mam zachowanego tytułu)

olej rzepakowy
boczniaki pokrojone na mniejsze kawałki
czerwona cebula pokrojona w piórka
starte na dużych oczkach marchewka i seler
bulion warzywny
puszka krojonych pomidorów
2 łyżki (na 1l bulionu) koncentratu pomidorowego
zielona pietruszka
sól i pieprz do smaku

Cebulę, umyte i pokrojone boczniaki przesmażyłam chwilę na oleju, dodałam marchewkę i seler, a po chwili zalałam bulionem. Następnie wmieszałam pomidory i koncentrat pomidorowy. Gotowałam do miękkości grzybów. Na talerzu posypywałam zieloną pietruszką i podawałam z chlebem.



Chleb dla opornych (źródło: Ania Truskawka)

250 g mąki pszennej (u mnie zwykle szymanowska typ 480)
25 g świeżych drożdży (czasem zamieniam na ok. 2 łyżeczki drożdży instant)
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka soli
1 łyżka dowolnych przypraw (polecam kminek, pasują też zioła dalmatyńskie i prowansalskie)
2 łyżki płatków owsianych (a ostatnio były orkiszowe)
dynia, słonecznik, sezam - co akurat mam na półce
1 szklanka wody (ciepłej, ale nie gorącej)

Osobno mieszam wszystkie suche produkty. Jeżeli używam drożdży świeżych z kostki, to wtedy w misce z mąką robię dołek, wkruszam je, zasypuję cukrem, zalewam wodą i mieszam, przekładam  do keksówki (natłuszczonej olejem rzepakowym) i odstawiam do wyrośnięcia ciasta. Następnie piekę ok. 50-60 min. w 200 stopniach.
W przypadku drożdży suszonych – wsypuję je do wody z cukrem, mieszam, następnie łączę z suchymi składnikami. Niezbyt dokładnie wszystko mieszam łyżką, przekładam do keksówki (natłuszczonej olejem rzepakowym) i odstawiam do wyrośnięcia ciasta. Następnie piekę ok. 50-60 min. w 200 stopniach (upieczony chleb najlepiej sprawdzić pukając w spód – jeżeli jest głuchy odgłos, chleb jest gotowy)
Upieczony chleb studzę na kratce



Zupa meksykańska z nachosami (źródło: Biblioteczka Poradnika Domowego – Obiady z pomysłem na cały miesiąc tom 3, s. 59)

oliwa (u mnie olej rzepakowy)
czosnek pokrojony w plasterki (u mnie starty)
piersi z kurczaka pokrojone w paski
suszone oregano
bulion drobiowy (u mnie warzywny)
posiekane chili (albo piri piri z zalewy)
sok z limonki
awokado pokrojone w kostkę
posiekane pomidory
świeża kolendra
tabasco
nachosy 

Na oleju podsmażyłam paski piersi kurczaka z czosnkiem i oregano, doprawiłam solą i pieprzem. Zalałam bulionem, dodałam chili i gotowałam do miękkości mięsa. Na koniec doprawiłam sokiem z limonki. Osobno pokroiłam awokado, pomidory i kolendrę. Do miseczki włożyłam pokruszone nachosy, zalałam bulionem z kurczakiem, dodałam warzywa i dodałam kilka kropel tabasco, posypałam kolendrą i podawałam z nachosami.



Ostra salsa pomidorowa do nachosów (źródło: Kuchnia wegetariańska, wyd. eMKa, s. 50)

świeże dojrzałe pomidory, albo puszka krojonych pomidorów z zalewą
pokrojona drobno czerwona albo zielona papryka
pokrojona drobno czerwona cebula
drobno pokrojona chili bez pestek (albo piri piri z zalewy)
starty czosnek
sól i pieprz do smaku
sok z limonki
oliwa (bardzo ewentualnie)
tabasco
posiekana świeża kolendra (pasuje również zielona pietruszka)

Wszystko razem mieszam i odstawiam do lodówki do przegryzienia na ok. godzinę. Podaję z nachosami w osobnej miseczce.


niedziela, 7 lipca 2013

Masło orzechowe: na śniadanie, obiad i w deserze


Lidlowskie gifty, które przyszły do nas w paczce z okazji Tygodnia Amerykańskiego stały się sponsorem dzisiejszego orzechowego menu.

Zacznijmy od śniadania. Pan R. zajął się smażeniem grzanek, które z czerstwego chleba są najlepsze. Najpierw kromki chleba obtoczył w rozbełatym jajku wymieszanym z mlekiem. A potem od razu kładł na rozgrzaną na patelni oliwę. Dobry myk jest z tym mlekiem, bo powoduje ono, że grzanki są delikatne i nieco przypominają racuszki. 
Ja zaś do grzanek wyżyrafinowałam koktajl. Wcześniej pomyślałam sobie, że skoro pakowałam do wcześniejszych mnóstwo zielonej pietruszki, to dlaczego nie spróbować połączyć koktajl z masłem orzechowym? Zgodnie stwierdziliśmy, że połączenie jogurtu, banana, gruszki i masła orzechowego pasuje idealnie. Jako dopełnienie śniadania dodałam nam jeszcze po kubeczku bakalii: migdały, suszone śliwki i morele. Tak lubię :)


Przejdźmy do obiadu. Podobnie jak mój ostatni gość w weekendowym cyklu „Kulinarni czytają” na Czytelniczym, ja również doceniam zdolność pomidorowej do metamorfoz. Kilka już ich było, dzisiaj nastał czas na kolejne testowanie – tym razem uwarzyła się senegalska zupa pomidorowa. Znowu w ruch poszło masło orzechowe, a poza tym cudownie aromatyczne przyprawy, delikatne mleko kokosowe, nieco zieleni pod postacią szpinaku i zielonej pietruszki, którą ładuję, gdzie tylko się da, a dla sytości – zielona soczewica. To było dobre. Jeżeli Was ona przekonuje, to zerknijcie jeszcze na wcześniejszy przepis na aromatyczną zupą z kurczakiem i orzeszkami ziemnymi. A może interesuje Was makaron z masłem orzechowym, który przedstawiałam na Pasta i Basta?


A na deser do świeżo mielonej etiopskiej Oromii z mlekiem – zdrowe, chrupiące batoniki z masłem orzechowym (tym razem z dodatkiem kawałków fistaszków). Zachwycałam się niedawno ciastkami lodówkowymi z amarantusem. Te tutaj zdołały je jednak przebić. Na dodatek skutecznie zdeklasowały zbożowe batoniki sklepowe. A co ważne – nie mają w sobie syropu glukozowego i utwardzonych tłuszczy. I nie trzeba ich piec ;) Myślę, że następnym razem zredukuję trochę słodyczy i dodam dla kontrastu nieco soli. Zmniejszę również ilość wiórków kokosowych, a w to miejsce dodam sezam. Oba jednak wcześniej podprażę na suchej patelni. I może jeszcze dorzucę suszoną żurawinę... O tak! Już mi się marzą kolejne :)




***

Koktajl z masłem orzechowym (pomysł własny)

jogurt naturalny
dojrzały banan
gruszka ze skórą pozbawiona gniazda nasiennego i pokrojona w kostkę
2 łyżki masła orzechowego z Lidla

Wszystkie składniki zmiksowałam i od razu podawałam.



Senegalska aromatyczna zupa pomidorowa z masłem orzechowym, mlekiem kokosowym, soczewicą i szpinakiem (źródło: blog In cooking we trust)

olej rzepakowy
mała biała cebula pokrojona w kostkę
starty ząbek czosnku
3 pokrojone papryczki piri piri z zalewy
sproszkowana kolendra
2 marchewki pokrojone w plasterki
sproszkowane curry
puszka krojonych pomidorów
900 ml warzywnego bulionu
pół szklanki mleka kokosowego
2 łyżki masła orzechowego
duża garść liści szpinaku
świeżo mielony pieprz kolorowy
osobno ugotowana zielona soczewica - ok. pół szklanki suchej
do posypania: lekko utłuczone w moździerzu orzeszki ziemne i pokrojona drobno zielona pietruszka (można ją zastąpić świeżą kolendrą)

Na rozgrzanym oleju poddusiłam cebulę, czosnek, papryczki piri piri posypane sproszkowaną kolendrą. Po chwili dodałam marchewki i curry. Chwilę jeszcze przesmażyłam i dodałam całą puszkę pomidorów. Po chwili zalałam bulionem i gotowałam do chwili, kiedy marchewka była już prawie miękka. Wtedy dodałam masło orzechowe i rozmieszałam w płynie, a następnie wlałam mleko kokosowe. Na koniec dodałam szpinak i zupę trzymałam na gazie jeszcze ok. 4 minuty, aż „zwiędły” liście szpinaku. Na koniec doprawiłam pieprzem. Na talerz najpierw nakładałam porcję ugotowanej zielonej soczewicy, zalewałam zupą i obsypywałam orzeszkami ziemnymi i zieloną pietruszką.



Batoniki z płatkami kukurydzianymi i masłem orzechowym (źródło: blog In cooking we trust)

160g masła orzechowego crunchy z Lidla
130g syropu z agawy
100g płatków kukurydzianych
80g wiórków kokosowych
2 łyżki ciemnego kakao

W rondelku podgrzałam masło orzechowe z syropem agawy mieszając, aby oba składniki się połączyły. Płatki kokosowe trochę zmiażdżyłam w misce drewnianą pałką do ucierania masła, wymieszałam z wiórkami kokosowymi, kakao i ciepłą masą z rondelka. Gotową masę Pan R. wyłożył na folię aluminiową, przykrył ją drugą warstwą folii i rozwałkował wałkiem, a następnie włożył do lodówki. Kolejnego dnia, kroiliśmy z masy prostokąty i jedliśmy :)
Moja uwaga: przepis na blogu źródłowym poleca polewę czekoladową na wierzch. Uważam jednak, że ciastka są na tyle słodkie, że dla mnie ten dodatek był zbędny. Zdecydowanie lepiej pasowało mi gorzki kakao w masie.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...