Spodobało mi się robienie warzywnych past do pieczywa.
Ponieważ w słoikach na półce w kuchni mam do wyboru różne dobra: ciecierzycę, zieloną i czerwoną soczewicę, białą i czarną fasolę oraz soję - dlatego wachlarz możliwości jest
szeroki.
Tym razem postawiłam na soję, bo tę ze strączkowych jadam
nieczęsto. Zmiksowana z cukinią i ziarnami, wyszła niezła w smaku, acz nie
dorównała tej poprzedniej - z bobu. Panu R. smakuje zaś ona na kanapce wespół z wędliną.
Na deser poczyniłam sernik na zimno. O mojej drodze do zimnego sernika wspominałam wczoraj na Czytelniczym. Cieszę się, że problem z żelatyną mam już okiełznany, ale szczerze powiedziawszy wolałabym się teraz pobawić z agarem.
Sernik, który widzicie na zdjęciach jest „najlepszym sernikiem ze
wszystkich”.
Wyszedł idealnie piankowy (niczym ptasie mleczko), lekko słodki za sprawą niezbyt dużej ilości syropu z agawy, a spód z biszkoptów, dzięki temu, że nie nasiąkł wilgocią (ser wylewałam, kiedy masa była już lekko tężejąca) był taki, jaki sobie wyobraziłam. Idealnym dopełnieniem była czekolada. Dla siebie zrobiłam dodatkowo porcję w szklance bez biszkoptów, ale za to z kawałkami nektarynki. Pan R. zdecydowanie wybrał wersję biszkoptową. Dla mnie owocowa również była świetna, ale następnym razem użyłabym cząstek pomarańczy lub gruszki, gdyż do czekolady będą odpowiedniejsze.
Wyszedł idealnie piankowy (niczym ptasie mleczko), lekko słodki za sprawą niezbyt dużej ilości syropu z agawy, a spód z biszkoptów, dzięki temu, że nie nasiąkł wilgocią (ser wylewałam, kiedy masa była już lekko tężejąca) był taki, jaki sobie wyobraziłam. Idealnym dopełnieniem była czekolada. Dla siebie zrobiłam dodatkowo porcję w szklance bez biszkoptów, ale za to z kawałkami nektarynki. Pan R. zdecydowanie wybrał wersję biszkoptową. Dla mnie owocowa również była świetna, ale następnym razem użyłabym cząstek pomarańczy lub gruszki, gdyż do czekolady będą odpowiedniejsze.
A do picia, oprócz dużej ilości schłodzonej gazowanej
mineralnej z plastrami cytryny, kuchnia oferowała koktajle. Tradycyjnie
jogurtowy (tym razem tylko z bananem i zieloną pietruszką) i dla urozmaicenia (wykorzystując pomysł Karoli z arbuzem) arbuzowo-melonowy z imbirem zmieszany z niewielką ilością wody mineralnej.
Na późny letni obiad Pan R. zrobił spaghetti aglio olio z
brokułami :) Ale to już inna historia ;)
Pasta sojowo-cukiniowa z ziarnami do pieczywa (pomysł
własny)
soja
olej rzepakowy
cukinia
zioła dalmatyńskie
zmiażdżony w moździerzu słonecznik
sezam
sól i pieprz do smaku
Soję namoczyłam przez noc, opłukałam, wlałam nową wodę i
gotowałam do miękkości pod koniec soląc wodę. Odcedziłam, ale wodę z gotowania
zachowałam do miksowania.
Cukinię pokroiłam w kostkę i podsmażyłam na oleju
rzepakowym, podsypałam ziołami dalmatyńskimi i solą, podlałam niewielką ilością
wody i jeszcze chwilę dusiłam na niewielkim ogniu.
Soję z odrobiną wody zmiksowałam żyrafą na gładką masę,
dodałam cukinię i słonecznik, zmiksowałam ponownie. Na koniec dodałam sezam i
doprawiłam do smaku. Przechowuję w zamkniętym słoiku w lodówce.
Cudowny sernik na zimno ala straciatella z biszkoptami
(pomysł własny)
1 kg sera z wiaderka
żelatyna (według przepisu na opakowaniu)
syrop z agawy (ok. 4-5 łyżek)
starta gorzka czekolada ze skórką pomarańczy
okrągłe biszkopty
owoce (opcjonalnie; użyłam nektarynek, ale następnym razem
chętniej zjem z pomarańczą ewentualnie gruszką)
Cały twarożek zmiksowałam mikserem na gładką masę słodząc ją
syropem z agawy (nie należy z nim przesadzić, sernik świetnie smakuje, kiedy
jest tylko lekko dosłodzony, a nie przesłodzony). Następnie miksowałam dalej
wlewając ostudzoną żelatynę (rozpuszczoną uprzednio dokładnie w gorącej wodzie)
Na koniec dodałam startą czekoladę i wymieszałam. Odstawiłam do lodówki.
W tym czasie posmarowałam masłem tortownicę i wyłożyłam
biszkoptami. Kiedy ser lekko stężał (po ok. 15 minutach) przełożyłam go na
biszkopty i ponownie stawiłam do lodówki do ostatecznego ostygnięcia.
Małą część sera jednak odłożyłam, wymieszałam z owocami i
bez biszkoptów przełożyłam do szklanki i również ostawiłam do lodówki do
stężenia. Na sernik (ala straciatella) będzie pasować wylana pomarańczowa
galaretka.
Jogurtowy koktajl bananowy z zieloną pietruszką (pomysł
własny)
400 g jogurtu naturalnego
dojrzały banan
zielona pietruszka
Wszystko razem zmiksowałam, podawałam od razu.
Koktajl arbuzowo-melonowy z imbirem (pomysł własny, inspirowany koktajlem Karoli )
arbuz (bez pestek)
melon miodowy (bez pestek)
obrany i drobno starty imbir
woda mineralna (gazowana) do ewentualnego rozrzedzenia
Wszystko zmiksowałam razem i podawałam z kostkami lodu. Do
koktajlu będzie pasował również zielony ogórek.
Co za pyszności Sis!
OdpowiedzUsuńSerniczek wygląda bosko ,szkoda, ze u mnie te pieczone mają jednak większe wzięcie. Zawsze sobie obiecuję, że machnę latem jakiś na zimno, ale potem zleci i zapomnę o tym.
Eh...
Uściski Kochana :*
A widzisz! U mnie na odwrót: te pieczone nie mają racji bytu ;)
UsuńPasta sojowa jest bardzo kusząca!!! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i polecam. Potraktuj jako inspirację i komponuj, co Ci się zamarzy :)
UsuńZ pewnością zrobię, bo uwielbiam pasty sojowe. Najczęściej kupuję polsoi i primaviki, ale pewnie czasem się skuszę na domówkę :)
UsuńDomówka jest zdecydowanie tańsza, no i smaki można wymyślać samemu :)
Usuńchyba będę musiała spróbować tych Twoich past, żeby urozmaicić kanapki z lunch box'a, bo wyglądają smakowicie :)
OdpowiedzUsuńBTW śniłaś mi się dzisiaj - na moim osiedlu organizowany był uliczny targ domowych wypieków i sprzedawałaś tam pyszne babeczki :)
Och! To może zamiast snów spotkamy się realnie? Chyba trzeba Karolę namówić, aby Cię namówiła ;)
Usuńale żarło Oczko , oj pychotki same
OdpowiedzUsuńAlcia, trzeba sobie dogadzać, no nie? ;)
Usuń