Pan Kot okazuje się całkiem przyjaznym lokatorem. Piszę to z premedytacją nawet pomimo tego, że o piątej rano, czyli wtedy, kiedy śpi się najlepiej - on uruchamia alarm, że w jego misce widać dno.
Całe szczęście jest też bardzo grzecznym kotem, więc po namowach i krótkich głaskach skłonny jest poczekać jeszcze godzinę i zasypia równie szybko, jak ja. Nadchodzi jednak szósta rano i wtedy staje się on kotem asystującym. Nadzoruje, czy aby na pewno dobrze zakrywam owe dno miski porannym kocim śniadaniem i łapą sprawdza, czy to na pewno to, o co były te miałkoty godzinę wcześniej. A później z korytarza dobiega głośne mlaskanie. Mlaskanie słychać również wtedy, kiedy kot pije wodę.
I o ile koty zwykle nie odczuwają wielkiego pragnienia, o tyle człowiek już owszem. Woda mineralna z limonką dłużej stosowana staje się po pewnym czasie monotonna. Może więc trochę odmiany?
Czarną herbatę z suszoną szałwią nauczyłam się pić dzięki Basi Buruberi, która swego czasu zadbała o to, abym miała zapas szałwii na dłuższy czas. A potem trafiłam na jeszcze bardziej podrasowaną herbatę w lutowej Kuchni. Przepis poleca tymianek. Ja akurat nie miałam go na parapecie. Stał za to krzaczek majeranku. Zaeksperymentowałam zatem, dodałam jedną gałązkę do parzenia – smakowało naprawdę ciekawie :)
Drugi napój, cytrusowo – imbirowy z miodem nazywam tarabukiem. Po raz pierwszy piłam go właśnie w Tarabuku na Browarnej, rozgrywając partyjkę scrabbli z Panem R. Nie wiem jednak, czy skład jest tożsamy, jednakowoż to, co serwuję w domu smakuje niemal identycznie. Przy okazji jest idealny jako ciepły napój na bolące gardło. Pamiętajcie o nim, kiedy klimatyzacja w pracy latem da się Wam we znaki.
Kompot zaś, to podrasowany napój w stosunku do tego, który bardzo często jako dziecko pijałam do niedzielnego obiadu. Kiedyś to był bardzo nudny napój, zwłaszcza, że nie przepadałam za pływającymi w nim rabarbarowymi farfoclami. Specjalnie jednak ich tym razem nie przecedzałam i muszę ze zdziwieniem stwierdzić, że niespecjalnie mi przeszkadzały. Skupiłam się bardziej na bardzo pasującym do rabarbaru imbirowym posmaku.
Czarna herbata z szałwią, miętą i majerankiem (źródło: magazyn Kuchnia 2/2012, s. 29)
czarna liściasta herbata
suszone liście szałwii
świeże liście mięty
gałązka tymianku (użyłam gałązki majeranku)
miód leśny (lub cukier – wedle uznania)
Zaparzyłam herbatę z szałwią, następnie dodałam miętę i majeranek i przykryłam napar talerzykiem jeszcze na chwilę. Posłodziłam miodem leśnym.
Tarabuk – napój cytrynowo – imbirowy z miodem (pomysł podpatrzony w księgarni Tarabuk)
woda
plastry cytryny lub limonki
kilka plasterków obranego imbiru
miód
Zagotowuję wodę i zalewam nią imbir i plastry cytrusów. Zostawiam do naciągnięcia imbiru, dziabię cytrusy widelcem i słodzę miodem do smaku. Najlepiej smakuje pite bardzo ciepłe.
Kompot rabarbarowo – winny z imbirem (pomysł własny)
500 ml wody
2 łodygi rabarbaru
2 łyżki cukru trzcinowego
100 ml białego słodkiego wina
kawałek (ok pół kciuka) startego imbiru
Pokroiłam w małe kawałki łodygi rabarbaru zalałam wodą i zagotowałam. Kiedy kompot już się gotował dodałam cukier trzcinowy i wino, a po 5 minutach starty imbir. Kompot gotowałam jeszcze ok 2-3 minuty. Podawałam schłodzony.
Kompot rabarbarowy dodaję do akcji:
,
Całe szczęście jest też bardzo grzecznym kotem, więc po namowach i krótkich głaskach skłonny jest poczekać jeszcze godzinę i zasypia równie szybko, jak ja. Nadchodzi jednak szósta rano i wtedy staje się on kotem asystującym. Nadzoruje, czy aby na pewno dobrze zakrywam owe dno miski porannym kocim śniadaniem i łapą sprawdza, czy to na pewno to, o co były te miałkoty godzinę wcześniej. A później z korytarza dobiega głośne mlaskanie. Mlaskanie słychać również wtedy, kiedy kot pije wodę.
I o ile koty zwykle nie odczuwają wielkiego pragnienia, o tyle człowiek już owszem. Woda mineralna z limonką dłużej stosowana staje się po pewnym czasie monotonna. Może więc trochę odmiany?
Czarną herbatę z suszoną szałwią nauczyłam się pić dzięki Basi Buruberi, która swego czasu zadbała o to, abym miała zapas szałwii na dłuższy czas. A potem trafiłam na jeszcze bardziej podrasowaną herbatę w lutowej Kuchni. Przepis poleca tymianek. Ja akurat nie miałam go na parapecie. Stał za to krzaczek majeranku. Zaeksperymentowałam zatem, dodałam jedną gałązkę do parzenia – smakowało naprawdę ciekawie :)
Drugi napój, cytrusowo – imbirowy z miodem nazywam tarabukiem. Po raz pierwszy piłam go właśnie w Tarabuku na Browarnej, rozgrywając partyjkę scrabbli z Panem R. Nie wiem jednak, czy skład jest tożsamy, jednakowoż to, co serwuję w domu smakuje niemal identycznie. Przy okazji jest idealny jako ciepły napój na bolące gardło. Pamiętajcie o nim, kiedy klimatyzacja w pracy latem da się Wam we znaki.
Kompot zaś, to podrasowany napój w stosunku do tego, który bardzo często jako dziecko pijałam do niedzielnego obiadu. Kiedyś to był bardzo nudny napój, zwłaszcza, że nie przepadałam za pływającymi w nim rabarbarowymi farfoclami. Specjalnie jednak ich tym razem nie przecedzałam i muszę ze zdziwieniem stwierdzić, że niespecjalnie mi przeszkadzały. Skupiłam się bardziej na bardzo pasującym do rabarbaru imbirowym posmaku.
Czarna herbata z szałwią, miętą i majerankiem (źródło: magazyn Kuchnia 2/2012, s. 29)
czarna liściasta herbata
suszone liście szałwii
świeże liście mięty
gałązka tymianku (użyłam gałązki majeranku)
miód leśny (lub cukier – wedle uznania)
Zaparzyłam herbatę z szałwią, następnie dodałam miętę i majeranek i przykryłam napar talerzykiem jeszcze na chwilę. Posłodziłam miodem leśnym.
Tarabuk – napój cytrynowo – imbirowy z miodem (pomysł podpatrzony w księgarni Tarabuk)
woda
plastry cytryny lub limonki
kilka plasterków obranego imbiru
miód
Zagotowuję wodę i zalewam nią imbir i plastry cytrusów. Zostawiam do naciągnięcia imbiru, dziabię cytrusy widelcem i słodzę miodem do smaku. Najlepiej smakuje pite bardzo ciepłe.
Kompot rabarbarowo – winny z imbirem (pomysł własny)
500 ml wody
2 łodygi rabarbaru
2 łyżki cukru trzcinowego
100 ml białego słodkiego wina
kawałek (ok pół kciuka) startego imbiru
Pokroiłam w małe kawałki łodygi rabarbaru zalałam wodą i zagotowałam. Kiedy kompot już się gotował dodałam cukier trzcinowy i wino, a po 5 minutach starty imbir. Kompot gotowałam jeszcze ok 2-3 minuty. Podawałam schłodzony.
Kompot rabarbarowy dodaję do akcji:


ojjj napiłabym się takich orzeźwiających napojów... :)
OdpowiedzUsuńNieźle sobie dzisiaj popijasz...
OdpowiedzUsuńMogę się dołączyć?
Wspomniałaś o najgorszym koszmarze dzieciństwa :D Farfocle w kompocie! By je wzięło...
OdpowiedzUsuńAle w takiej wersji...chyba też niespecjalnie by mi wadziły ;)
kompot rabarbarowy z winem i imbirem mnie naprawdę zachwycił niesamowicie szlachetny i wykwintny!
OdpowiedzUsuńtarabuk z lodem podbije podniebienia każdego.. spragnionego! wspaniała propozycja na upały.
nietypowa herbata z majerankiem... uwielbiam herbaty, pijam litrami. koniecznie muszę i tego skosztować.
piękne zdjęcia.
Wszystkie napoje mi się podobają, a rabarbarowy kompot zawsze uwielbiałam i to z farfoclami:).
OdpowiedzUsuńTarabuka muszę sobie zrobić, swietnie się zapowiada.:)
Kot piękny, pogłaszcz ode mnie:)
Uściski Sis:*
Ooo jaki tiger :)
OdpowiedzUsuńTak, temperamentu to chyba mu nie brakuje :)
wszystkie szklaneczki chętnie osuszę! Prezentują się bardzo smacznie :)
M.
Madleine--->zachęcam do zrobienia :)
OdpowiedzUsuńAmber--->pewnie, pewnie! :)
Arven--->cieszę się, że nie jestem jedyną z tą fanaberyjką ;)
Karmelitko--->polecam wszystkie trzy propozycje, a rabarbar w połączeniu z imbirem smakuje bardzo ciekawie :)
Siostra--->jak będzie Cię boleć gardło, to koniecznie sobie o nim przypomnij :)
Monia--->tiger bywa gadatliwy, ale przede wszystkim nad wyraz pieszczotliwy :)
pozdrawiam
Bylam wczoraj na Kosie, widzialam tarabuk i pomyslalam "znow mnie Oczko zagiela", dzisiaj pare razy zdarzylo mi sie owo slowowymowic w myslach i nic... I dobrze ze jest podpowiedz :)
OdpowiedzUsuńDla mnie cytrynowo imbirowy smak jest jednym z najsmaczniejszych a kot o wczesnym poranku ( tak zaraz po trzeciej)to najlepsza muzyka dla moich uszu...teraz jak tego brak, to doceniam te nasze wczesne te ta te
OdpowiedzUsuńbardzo smakowite te napoje!
OdpowiedzUsuńOczko, składniki do herbaty mam w domu, zrobię sobie wieczorem. Inne napoje też super !
OdpowiedzUsuńPomiziaj ode mnie Pana Kota pod szyjką :)
Kotek śliczny, a dobra herbata jest zawsze na wagę złota :)
OdpowiedzUsuńbyś się podzieliła tą suszoną szałwią :)
OdpowiedzUsuńBasia--->to Ci zagwozdkę dałam, hihi ;))
OdpowiedzUsuńSzarlotku--->Pan Kot teraz oprócz mruczenia wydaje jeszcze dźwięki bardzo... "gadające" :)
Wilczyco--->owszem! :)
Kumo--->melduję, że wymiziany, teraz wyjada swoje suchary ;)
Marto--->zgadzam się we wszystkim :)
Princi--->jutro! :)
pozdrawiam
Oczku, podziel sie, podziel z Princi, ja mam nadzieje na dobre i "zielne" lato, wiec rada podesle szalwi :)) :*
OdpowiedzUsuńBasia--->och! Idę właśnie do kuchni zapakować część zapasów.
OdpowiedzUsuńA w kwestii przesyłki to jestem bardzo chętna po zbiorze. Tylko pamiętaj, że tamten kiedysiejszy adres warszawski to już dawno nieaktualny jest. Zresztą, jeszcze się zgadamy via m@łpa :)
buziak
Oczko, dobrez, odnotuje adres, dobrze ze przypomnialas, bo moglabym wygrzebac jakis stary... To ostrze pazury na zrywanie szalwii :) A moze jakas inna mieszanke do tego czasu wymysl ei Ci polece ;)
OdpowiedzUsuńJestem otwarta na smaki i propozycje ;)
OdpowiedzUsuńok!
OdpowiedzUsuńHerbatki mnie zaintrygowały, rabarbaru niestety nie znoszę.
OdpowiedzUsuńJa też nie znoszę, ja zjadam ;)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam