Nadchodzą ciężkie czasy – zimno, ciemno, nic się nie chce (oprócz spania ;))
W takich chwilach potrzebny jest duży gar ciepłej, pożywnej zupy i koc do otulenia. No właśnie – gar zupy… Gdyby tak jeszcze chciało się gotować...
Ze śniadaniami sprawa jest prosta: twarożek z tuńczykiem, zieloną pietruszką i czerwoną cebulką, omlet, musli z bakaliami i jogurtem naturalnym albo sycąca owsianka.
Chociaż…z tą owsianką to sprawa wcale nie była taka oczywista – przymierzałam się do niej od dawna. Niby nic, banalna rzecz, a ja wciąż jej nie zrobiłam… aż w czwartek zjawiłam się u Agaty, która specjalnie dla mnie przygotowała dwie wersje rzeczonej. Z jabłkiem, gruszką, orzechami włoskimi i słonecznikiem – to ta pierwsza. Druga – moja faworytka miała w sobie maliny i prażone płatki migdałowe. Poszłam za ciosem - w piątek w domu przygotowałam na śniadanie własną wersję owsianki: bananowa z imbirem i przyprawą piernikową, wymieszana na koniec z sezamem. Super! Teraz czas przekonać się do kaszy jaglanej.
Śniadania mamy załatwione ;) Kolacja to też nic problematycznego – zwłaszcza, kiedy na podorędziu ma się wspaniałego Pana R., który produkuje nasze domowe „Pyszne Kanapeczki” ;) Zaręczam Wam, że za każdym razem jest coś innego: szynka z camembertem i winogronami, hummus z sałatą i pieczonym mięsem, wędlina z ajvarem, kanapki „wiejskie”, „morskie”, zapiekanki. Lubię to! ;)
A co z obiadami? W tygodniu jakoś idzie – wszak w pracy coś jeść trzeba. A kiedy cały dzień się nie ma dostępu do kuchni, wtedy w grę wchodzą lanczboksy. Tutaj już o nich pisałam i pokazywałam. Mój ostatni – szybki i nieskomplikowany to pęczak z bakłażanem i oliwkami. W inny dzień był gulasz z wieprzowej łopatki z rozmarynem na czerwonym winie, a do tego kasza gryczana i ogórek kiszony.
Ale w weekend dopada mnie niemoc twórcza. Nie chce mi się nic ani gotować, ani piec. Wtedy na szybko sprawdza się makaron, zupa (np. wariacja na oberibę, na którą zapraszam Was na Pasta i Basta) lub kuskus. Z tym ostatnim to już naprawdę żadna robota – kuskus robi się sam, w międzyczasie wystarczy tylko pokroić ogórka, a potem wymieszać razem wszystkie pozostałe składniki. Tylko bez soli – feta ma jej wystarczającą ilość.
Można też zamówić pizzę. Ale tę wolę zrobić w domu. Chętnie zaś spróbowałabym czegoś, czego nie robię w domu wcale lub naprawdę nie często. Prawdę powiedziawszy – jest taki natłok lokali restauracyjnych w okolicy, że tracę rozeznanie, gdzie co można zamówić i zjeść. Wtedy mogę skorzystać z serwisu Foodpanda. Pamiętacie, jak pisałam o indyjskim jedzeniu w restauracji Ganesh? Chętnie bym znowu stamtąd coś zjadła, ale ponieważ aura za oknem nie sprzyja – wybieram dowóz do domu. A Wy? Zamawiacie dania na wynos, czy tylko gotujecie sami?
***
Owsianka bananowa (pomysł własny inspirowany owsianką Agaty)
garść płatków owsianych
mleko 3,2%
banan
imbir sproszkowany
przyprawa do pierników
syrop z agawy
sezam
Garść płatków zalałam w miseczce ciepłą, przegotowaną wodą, przykryłam talerzykiem i zostawiłam na noc. Rano płatki przełożyłam do rondelka (wypiły całą wodę), podlałam mlekiem (tak, aby były nim zakryte płatki) i postawiłam na gazie. Dorzuciłam pokrojonego w półplasterki banana i przyprawy. Gotowałam ok. 5-7 minut na małym ogniu, pod koniec dosłodziłam syropem z agawy. Przełożyłam do miseczki i posypałam sezamem.
Kuskus z fetą i ziarnami (pomysł własny)
kuskus
ser feta
zielony ogórek
słonecznik, czarny sezam
zielona pietruszka
odrobina oliwy
świeżo zmielony kolorowy pieprz
Kuskus zalałam wrzątkiem (tak, aby kasza była lekko zakryta wodą), przykryłam talerzykiem i odstawiłam do napęcznienia kaszy. W tym czasie pokroiłam ogórka i ser feta, które następnie dodałam do gotowej kaszy. Dorzuciłam ziarna, odrobinę oliwy, zieloną pietruszkę i wymieszałam razem. Na koniec doprawiłam pieprzem.
Uwaga: Do sałatki, ani do kaszy nie dodaję soli, ponieważ dość słony jest ser feta.
Pomysłowość kanapkowa całkiem dobrze się Was trzyma :) A ja polecam na kolację sałatkę włoską, którą niedawno robiłem, jeśli lubisz takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńWłoskie klimaty bardzo lubię :)
UsuńWygląda to niesamowicie apetycznie. Aż zrobiłam się głodna. Gdyby nie było późno to pewnie bym coś przekąsiła :)
OdpowiedzUsuńZawsze można przesunąć ochotę na czas śniadania ;)
UsuńNiezła rozpiska na cały tydzień :) like it!
OdpowiedzUsuńSwoją drogą zdjęcia potraw również fantastico, bella, mmm :)
Cieszę się, że Ci się podoba :)
Usuńczasami przychodzi taki dzien kiedy nie mam zadnej ochoty na gotowanie wtedy kupuje gotowe pierogi i robie jakas smakowa herbate jak ta http://teekanne.pl/blackcurrant.php w sumie w swieta bedzie wiecej czasu na kuchenne gotowanie i sie ciesze bo bardzo lubie to robic ;)
OdpowiedzUsuńTego na dobrą sprawę nie da się jeść. Można mieć jakiś odpał i kilka dni zmusić się do jedzenia jakiś humusów czy owsianek, ale smakuje to jak nijak.
OdpowiedzUsuń