- na świecie wyrzuca się 1,3 mld ton jedzenia,
- średnio w Europie wyrzuca się do kosza 20-30% kupionego jedzenia,
- najczęściej wyrzuca się: pieczywo, owoce, warzywa i wędliny.
O tym i o innych
statystykach dotyczących konsumpcji, nie marnowaniu jedzenia jak
również recyklingu na talerzu dowiedziałam się w zeszły
czwartek 25. października, kiedy ponownie pojawiłam się na warsztatach w Warszawskiej Akademii Kulinarnej na Pl. Szembeka 4. Tym razem organizatorem
spotkania była Federacja Polskich Banków Żywności i właściciel
WAK-u, Robert Harna.
Gotowaliśmy pod hasłem „nie wyrzucamy jedzenia”. Zaczęliśmy jednak od edukacyjnej pogawędki na temat przeciwdziałania marnowaniu jedzenia oraz dzieliliśmy się swoimi sposobami na talerzowy recykling.
Co ja robię, aby nie marnować/zminimalizować ilość wyrzucania produktów spożywczych?
- Przed zakupami tworzę tygodniowe menu obiadowe,
- Zakupy robię raz w tygodniu z kartką w dłoniach – kupuję tylko to, co niezbędne/potrzebne, i co zdążę wykorzystać przed końcem terminu do spożycia danego produktu,
- Staram się, aby przed kolejnymi tygodniowymi zakupami w lodówce było przede wszystkim dużo światła, a mało jedzenia, które nie wyrzucam jednak do kosza, ale gotuję z niego kreatywne „danie na winie” (to, co mi się nawinie pod rękę podczas przeglądu zasobów lodówki przetwarzam w pyszną potrawkę z patelni lub zupę),
- Czego nie zdążę zużyć – mrożę, a to, co mam w nadmiarze – rozdaję znajomym (ostatnio było tak z klęską urodzaju na jabłonce w ogrodzie),
- W mojej lodówce dany typ produktów zawsze ma swoje określone miejsce na półce – dzięki temu nie szukam produktów, tylko machinalnie wyciągam po nie rękę ;)
- Na bieżąco kontroluję termin przydatności do spożycia
Wracając do warsztatów – po części edukacyjnej, podzieleni w 4-osobowe zespoły – każdy z innym przepisem, zakasaliśmy rękawy i zabraliśmy się do gotowania. Główną rolę odegrały: makaron (z uwagi na odbywający się tego dnia Światowy Dzień Makaronu), mięso (dzięki konkursowi „Nie rzucaj mięsem do kosza”) i dynia (będąca królową sezonu). Daniem mojej zespołowej piątki była sałatka makaronowa z usmażonym kurczakiem i cukinią, połączona z pieczoną dynią, rzepą i marchewką z sezamową posypką.
Kiedy ugotowane dania wjechały na stół, zabraliśmy się za ich konsumpcję, wcześniej (oczywiście!) poprzedzoną sesją fotograficzną.
Niewykorzystane produkty zostały zapakowane do toreb i rozłożone na naszych stanowiskach, ponieważ po jedzeniu czekało na nas zadanie kreatywnego gotowania z resztek. Tym sposobem powstało 5 autorskich dań, którymi również raczyliśmy się przy stole.
Mój zespół ugotował warzywne tagliatelle (nawiązanie do World Pasta Day) z pora i marchewki, z cienkimi pasterkami rzodkiewki, wymieszane z dressingiem (oliwa, ocet balsamiczny, sól, pieprz, czosnek, sok z cytryny, miód), podawane z pieczoną karkówką, zblanszowanymi brokułami, rucolą i listkami rzodkiewki.
To, czego nie udało się zjeść na warsztatach, zapakowane w laptopy mogliśmy zabrać ze sobą do domu. I fantastycznie, bo dzięki temu nie musiałam wieczorem gotować w domu obiadu do pracy na piątek ;)
Z tego miejsca dziękuję
organizatorom za udane spotkanie, a Was zapraszam na stronę Polskiej
Federacji Banków Żywności, na której zostały opisane i obfotografowane nasze warsztaty. A jeśli oburza Was wyrzucanie
jedzenia – możecie zostać Wolontariuszami Federacji Żywności.
A tak na zakończenie
tego przydługawego wpisu, wyznam w tajemnicy ;), iż cieszę się że
w końcu do głosu dochodzą takie akcje jak „Nie marnuję”. I
myślę, że takie edukacyjne warsztaty powinny być organizowane nie
tylko dla blogerów kulinarnych, ale przede wszystkim dla tych
wszystkich, którzy nie radzą sobie z ekonomicznym przetwarzaniem
żywności w swoim domu. Wszak Ekonomia – Gastronomia, to nie tylko program telewizyjny ;)
A Wy? - jakie macie
sposoby na niemarnowanie jedzenia?