Ja również szukam ciepła. I w
odróżnieniu od kota nie chodzi tu o kaloryfer, tylko o
rozgrzewające danie, które mogę uwarzyć na domowym kuchenno -
gazowym ognisku.
Kabaczkowa zupa – krem z diablotkami
powstała niejako z doskoku przy produkcji tarty z ciasta
francuskiego (o której
będzie już niebawem).
Aromat rozmarynu, smak kabaczka, który
w zupie kojarzył się z białymi szparagami, jedwabistość kremu
podkreślona odrobiną śmietany, a do tego – dla kontrastu –
pikantne francuskie diablotki do przegryzki. Od razu jest ciepłej :)
Zupa – krem z kabaczka z nutą
rozmarynu i pikantnymi francuskimi diablotkami (źródło:
broszurka Biblioteczka Poradnika Domowego – Obiad w pół godziny;
dodatek do magazynu Kuchnia, s.51)
oliwa
cebula biała pokrojona w kostkę
igiełki rozmarynu
przeprasowany ząbek czosnku
ziemniak pokrojony w kostkę
kabaczek pokrojony w kostkę
bulion warzywny świeżo warzony
śmietana 18%
- mój dodatek
świeżo zmielony
kolorowy pieprz – mój dodatek
suszony czosnek
niedźwiedzi – mój dodatek
diablotki – mój
dodatek
Na oliwie
zeszkliłam cebulę z czosnkiem i igiełkami rozmarynu. Następnie
dodałam ziemniaki i kabaczka i chwilę przesmażyłam, podlałam
bulionem i gotowałam do miękkości warzyw. Zmiksowałam na krem i
wmieszałam śmietanę. Zupę oprószyłam pieprzem i czosnkiem
niedźwiedzim. Podawałam z diablotkami.
Pikantne diablotki
(źródło: Poradnik Domowy
04/200, s. 74)
paski ciasta
francuskiego
rozbełtane jajko
ostra papryka w
proszku
starty ser Old
Amsterdam
Paski ciasta
francuskiego posmarowałam jajkiem obsypałam papryką i serem. Każdy
pasek skręciłam w połowie i zapiekałam w piekarniku ok 15 minut w
10 stopniach.
Dodaję do akcji:
Zupka pyszności!
OdpowiedzUsuńTe diablotki brzmią ...diabolicznie.
Pan kot wie?
Brrrrrrrrrrrrrrrrr...
Wie, czuje to swoim kocim jestestwem ;)
UsuńDiablotki brzmią kusząco. Jedwabistość zupy jeszcze bardziej. Ja też poszukuję ciepła i lgnę do niego. Z dnia na dzień mocniej.
OdpowiedzUsuńWidziałam :) Jednogarnkowce są najlepszym pomysłem na rozgrzanie :)
Usuńwrrrrrrr.... miau... pan kto wie co dobre... :)
OdpowiedzUsuńPewnie! :)
UsuńSis, no może dam się przekonać, wybaczyć i zupę zjeść z diablotką :). Ale.. najpierw chcę przytulić Pana Kota :). jest cudny!
OdpowiedzUsuńUściski:*
No i jak? Przekonałaś się i wybaczyłaś? ;)
Usuńa u koleżanki zupa za zupą :)))Pycha!!!
OdpowiedzUsuńzapomniałam dopisać ,że Pan kot jest prześliczny ,ach
UsuńA inne czekają grzecznie w kolejce :)
UsuńŚwietna zupa. Też na jesieni zaczynam szukać ciepłych smaków. Za to mója kocica wręcz przeciwnie - wietrzy futro na balkonie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wszyscy chyba wtedy szukamy ciepła, ale jak widać z kotami bywa inaczej.
Usuńps. dlaczego teraz Avy już nie ma na blogu?
Brzmi kremowo i pysznie:)
OdpowiedzUsuńI pikantnie :)
Usuńwidzę, że ciasto francuskie w końcu wyszło z zakamarków zamrażalki ;) podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńDobrze widzisz :)
Usuńsię ma ten kurzy wzrok ;P
Usuń