;) ?oc ,małyżułsaz abyhc resed an elA "?dózrpan kork yzc, ucsjeim w einats - ?ezspel eizdęb oC ?iksoinw hcin z ćagąicyw eżom yzc, ćaiwtramu ęis mam eż, ćaiwarps ąjam yhcezrg ejom yzC .azsrog metsej eż, azcanzo ein – ńawikezco nolbazs dop ędęb ein eż, ęineimz ein ęis eż, ęsnazs ągurd an ęjugułsaz ein eż, ażawu śotk ileżej tewaN ?enzsułs einydej, enadałkuop, enlamron tsej eizar mikat w oc oT ?ainwohcaz ogetęjyzrp einlógo unonak od anawosotsyzrpein, anni, anżawopein metsej eż, azcanzo ot ,wółs hcynzcawizd mawyżu i yzozrb uicśil w ycinmejat makuzs ydiek, aindohcezrp ogewokdapyzrp od ćahceimśu ęis im echc, aigrene einm areipzor ilśej oB .enawomalkerezrp eikat tsej ein elacw ot :aicyż ajcamrifA”: wó dałkyzrp net an kaJ ;) ytsil eibeis od ęzsip i ńeizd ydżak eibos ęjumrifa mesazcmyT .mewabein ękeipu - !einśałw kaT !enwoskes an etohco mam abyhC :) iktums an muidemer myszpeljan ąs – amodaiw zcezr – ezcydołS .uicyż w ołiborop onołs ęis ęhcort eż, ogetald eżoM !ointatso ęzdołs żelA
A co na to Lec? ---> "Wszystko jest mgnieniem oka. Ironicznym."
Krem grapefruitowy z melonem, czyli deser ;) (za Konsti)
100 g ryżu
1 grejpfrut
pół melona
800 ml mleka
400 ml wody
150 ml jogurtu naturalnego
3-4 łyżki miodu
4 łyżki cukru
aromat waniliowy (da się i bez tego ;))
szczypta szafranu
garść rodzynek
Ryż ugotować do miękkości w mleku wymieszanym z wodą (prawie cały płyn powinien wyparować i zostać wchłonięty przez ryż). Grejpfruta pokroić, wrzucić na patelnię, zasypać cukrem, dodać trochę wody i smażyć ok. 15 minut. Połączyć ryż z grejpfrutem, miodem, wanilią (albo bez - jak to było u oczka), szafranem i jogurtem, zmiksować aż do uzyskania kremu. Rodzynki sparzyć gorącą wodą i osuszyć, melona pokroić na kawałki, dodać wszystko do kremu, wymieszać. Ewentualnie dosłodzić dodatkowo miodem lub cukrem. Przełożyć do pucharków, dowolnie udekorować i wstawić do lodówki na co najmniej 2 godziny.
* zdarza mu się ;)
W tym pandemium nie ma niczego pewnego, prawdziwego, na pewno racjonalnego, normalnego. Rozterki są wpisane w ten nasz cholerny wioskowy byt, więc dlaczego miałabyś ich nie mieć. Normalność jest względna, podobnie jak wrażenie nieprzystosowania. Wiem, bo wiem. Nie wiem tylko, co jest staniem w miejscu, i czy to, co teraz myślę, że nim jest, jest.
OdpowiedzUsuńNa deser zasługują wszyscy.
Antonio! Dodałeś mi otuchy - mogę spokojnie udać się na spoczynek ;)
OdpowiedzUsuńps. Jak widzisz gdzieś obok ślady - to znaczy, że nie jest tak źle ;)
Jakie ślady?! Czyżbym znowu się upaprał szykując strawę jenotom?
OdpowiedzUsuńWolę per "kunopies" ;) Ale dzicz! ;))))
OdpowiedzUsuńJak są ślady, znaczy, że nie ma stania w miejscu ;)
Kunopies? A to przepraszam. Tak głęboko moja płytka myśl nie sięga. A pierwszej Twej, kunopies, frazy to wogle nie rozkminiam nawet jak sobie wyobrażam jak by to było, gdybym jednak zajarał albo gdybym na ten przykład wypił więcej, niż żem. Kunopies.
OdpowiedzUsuńZ tymi śladami to luz marija fenetrija, cały czas się ruszam. A to świnkom zadać, a to wyklepać lemiesz od pługa. W moim weku to bywa tak, że człowiek wyjdzie do bardaszki i potem nie wie, dlaczego położył ceratę na stół zamiast gazety. Kunopies.
A to Ci się udało :D Te słowa to może i wspak, ale nie wspak rozumu. A Ty już sama wiesz, co lepsze i dlatego nie stoisz w miejscu :)
OdpowiedzUsuńDeser ... deser dla wszystkich, zacznijmy jedzenie od deseru ... patrz co mnie ostatnio zainspirowało z Felą :) http://www.youtube.com/watch?v=etSuOfs8558
Sisotra alez się namęczyłam czytaniem he he :D Bosko to wymysliłaś:)
OdpowiedzUsuńSłońce, krok naprzód to najlepsze wyjście. Ty wiesz. Staniem w miejscu niczego się nie zdziała:) Ja sobie tak myślę, ze normalność to pojęcie względne, dla jednych normalnością jest coś innego, a dla nas może być coś innego.
A tak w ogóle to ja Cie uwielbiam czytac , czy wspak czy nie wspak i tak pięknie (tylko tak bardziej się męczą oczka jak piszesz od tyłu)
A deser = deser boski i należy sie Tobie moja kochana:) Moja słodka, dzielna Siostra :***
Antonio--->jenot czyli kunopies. Chyba po stakańczyku wpierwy musimy, kiedy nas weźmie na razgawor ;)
OdpowiedzUsuńLipka--->to zielone tańczące coś... no w deseczkę normalnie! Aż mi się buźka uśmiechnęła ;)
Siostra--->następnym razem zafunduję chyba okład na oczka ;)) Albo zastrzegę najpierw, że czytaniem można nabawić się frustracji, hyhy ;)
No i namówiłaś, czort ;)
OdpowiedzUsuńWiedźma, nie baba ;P
OdpowiedzUsuń): ikar ądęb ez mełalśym a
OdpowiedzUsuńBędą! - kiedy mnie wena oplecie ramionami ;)
OdpowiedzUsuńJuż się zastanawiałam czy przynieśc sobie lusterko ale w końcu i tak udało się przeczytać :))
OdpowiedzUsuń(: aigaM !nolem i yturfpjerg - aławobórpyw myb ąsciśomnejyrzp z asalk azswreip merk a.
(; !ałeizd od ęis zreib ot on - ?zsiwóm aigaM
OdpowiedzUsuńZasłużyłas na deser, bez dwoch zdań:)
OdpowiedzUsuńAle się umęczyłam czytając...
a desery ryzowe uwielbiam! Latem robiłam z jabłkami i truskawkami, może teraz pora na cytrusy :)
Owszem, owszem! - teraz najlepsza pora na cytrusy :)
OdpowiedzUsuńsiem zawzięłam i przeczytałam! oj ciężko było ;)
OdpowiedzUsuńZuch dziewczyna! ;)
OdpowiedzUsuńNo to sobie poczytalam :))) I chyba na deser w zwiazku z tym tez zasluzylam ? :)
OdpowiedzUsuńCzęstuj się! I nawet po łapach nie dostaniesz ;)P
OdpowiedzUsuń