Chyba nie wypada mi narzekać na wczesno – zimową aurę, gdyż koniec listopada i początek grudnia w miejsce wysokiego plusa na termometrze okiennym nadrabiał czym innym. Ostatnio bowiem zrobiło się bardzo towarzysko :) A przy okazji smacznie i ciekawie. W przeciągu 10 dni miałam okazję być na trzech degustacjo – warsztatach. Wrażeń i smaków w pamięci mam sporo. Nie wiem od czego zacząć. Może najlepiej od początku? Chyba tak będzie najlepiej.
Spotkanie pierwsze: 30 listopada "Wina i Sery" w Winarium (ul. Wierzbowa 3, vis a vis Teatru Wielkiego – Opery Narodowej)
(tutaj relacje Winarium i Świata Serów).
A tutaj filmik Durszlaka.
Pojawiłam się tam z zaproszeniem na degustację win i serów. Sponsorami było wspomniane Winarium (winarium.pl) i Candia (swiat-serow.pl), a spotkanie czułym ramieniem otoczył patronat naszego ulubionego blogerskiego Durszlaka (durszlak.pl). Swoją drogą Durszlak po swoim zmartwychwstaniu nabrał wiatru w skrzydła i leci do przodu. Zdradzę Wam, że możecie jeszcze oczekiwać zmian. O tym między innymi dowiedziałam się na rzeczonej degustacji. Szczegółami zapewne niebawem będzie już chwalił się Durszlak u siebie.
A teraz clou spotkania, mianowicie wyśmienite jedzenie i picie. Idea spotkania była następująca: smakujemy różnych win, a w międzyczasie podjadamy pyszne sery i zastanawiamy się, co najlepiej by ze sobą pasowało i smakowało. Na wstępie dostałyśmy na rzutniku małą ściągę jak przykładowo łączyć ze sobą sery i wina:
Sery z porostem białej pleśni (np. Brie) - Wina musujące / Chardonnay
Sery kozie - Sauvignon Blanc
Sery twarde (np. Cheddar) - Cabernet Sauvignon / Merlot
Sery z przerostem niebieskiej pleśni (np.Roquefort) - Białe słodkie wina (np. Sauternes) lub wina wzmacniane jak Porto
(Więcej o łączeniu możecie poczytać tutaj)
Przejdźmy do win. Degustowałyśmy wina, kolejno:
Atelie, Prosecco DOC, Włochy,
Sancerre blanc, Chavignol, Francja,
Don Pascual, blanc de noirs, Urugwaj,
Castroviejo Crianza, Rioja DOC, Hiszpania,
Jean Bosquet, Malbec Reserva, Argentyna,
Chateau La Foncalpre, AC Montbazillac, Francja.
Najbardziej smakowały mi oba czerwone: Castroviejo i Jean Bousquet. A to z prostej przyczyny – lubię przede wszystkim ciężkie, wytrawne, czerwone wina. Białe Sancerre blanc było dobre. Natomiast Prosecco wydało mi się zbyt radosne jak nastoletnia dzierlatka, a ostatnie białe Chateau La Foncalpre zbyt słodkie jak lolitka w różu. Moje kubki smakowe muszą chyba dojrzeć do innych aromatów. Zaś różowe Don Pascual świetnie komponowało się z roquefortem Papillon i Saint Agur z przerostem niebieskiej pleśni.
Za to sery – bez wyjątku każdy jeden był absolutnie pyszny. Muszę się jednak przyznać, że jestem tutaj bardzo subiektywna, bo serię Le Rustique, która również towarzyszyła degustacji, oboje z Panem R. wielbimy i kupujemy od czasu do czasu w pewnym supermarkecie podczas co - weekendowych zakupów. Gdyby były tańsze, pewnie kupowalibyśmy je częściej. Cóż – za jakość trzeba odpowiednio płacić. Tym większą radość wzbudziła wręczona na odchodne torba serów, którą przytachałam do domu po degustacji. Pyszne w sery w ulubionej cenie ;) Na degustacji natomiast zakochałam się w roqueforcie Papillon i Saint Agur z przerostem niebieskiej pleśni. Aromatyczne, wyśmienite, śmierdzące sery – to lubię. A do tego butelka wina od Winiarium. Wiecie co? – chyba byłam w kulinarnym niebie ;)
sobota, 10 grudnia 2011
Wpis z marką: degustacja "Wina i Sery"
Wpis:
ser,
wpis bez przepisu,
wpis z marką
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo fajne info i zdjecia:)Uwielbiam takie rozne degustacje. A ta jest wyjatkowo przepyszna:)Ja wlasnie wczoraj wybralam sie na festiwal czekolady-zdjecia na moim blogu:)Pozdrawiam wiec bardzo slodko czekoladowo:)
OdpowiedzUsuńmiło było Cię poznać :)
OdpowiedzUsuńAniu--->widziałam, wygląda na to, że było bardzo słodko :)
OdpowiedzUsuńPyzo--->wzajemnie :)
pozdrawiam
mniam!!! :)
OdpowiedzUsuńO, dokładnie tak, Gutku! :))
OdpowiedzUsuńI nawet żeśmy się przy jednym z tych razów widziały :))))
OdpowiedzUsuńpozdrowienia najcieplejsze
M.
Aha! Potwierdzam! :)))
OdpowiedzUsuńO już o tym czytałam, bosko! Też lubię i do dziś wspominam mój zagraniczny rok i te półki z serami. Choć najbardziej lubiłam te niesupermaketowe sprzedawane przez pana z dużym brzuchem w Hali Targowej.
OdpowiedzUsuńNie każdy ma takiego Pana w Hali... Jak mniemam, nie chodzi chyba o Halę Mirowską...?
OdpowiedzUsuńMiło jeszcze raz przypomnieć sobie smaki i aromaty :) Pysznie było!! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOj pysznie :) Właśnie mi się zapasy tych serów kończą...
OdpowiedzUsuń