niedziela, 27 maja 2012

Wpis z marką. Makro: BBQ - wielkie grillowanie

Tydzień temu, w sobotę 19.05.2012 r. uczestniczyłam w kolejnych warsztatach kulinarnych dla blogerów w Makro. Tym razem spotkanie odbyło się pod hasłem „BBQ – wielkie grillowanie”.


Cóż „wyniosłam” z tegoż gotowania? Przede wszystkim: naocznie i organoleptycznie zostałam uświadomiona, że nasz poczciwy polski grill i BBQ różnią się od siebie dość znacznie. Swoją drogą skąd narodził się w ogóle kiedyś pomysł na BBQ, czyli grillo – wędzarnię? Okazuje się, że początków należy szukać w czasach niewolnictwa w powstających dopiero Stanach Zjednoczonych. Otóż pan i władca jadał najlepsze kąski mięsa, natomiast swoim poddanym z pańskiego stołu serwował do wykorzystania najtwardsze części wołowiny. Wobec tego potrzeba nasycenia żołądka stała się matką wynalazku, który teraz święci triumfy nie tylko w biednej warstwie społeczeństwa.

A co to jest tak właściwie owe BBQ? Jest to najprościej określając 3 - modułowy piecyk, który za jednym zamachem może grillować i wędzić – kilka kąsków jednocześnie. W kominku rybka, na ruszcie kurczak, w międzyczasie jakaś karkówka. Ekonomiczne i bardzo smart ;)


Przejdźmy  jednak do clou. Zatem co dobrego przyrządzaliśmy? Było tego trochę. Większość zdołałam dziabnąć tylko po kawałku, gdyż bądź, co bądź, ale mój żołądek ma jednak ograniczoną pojemność. Zacznijmy od rybki – wędzona makrela. Te, które można dostać w sklepach w porównaniu z tą sobotnia, mogą jej zaledwie płetwy czyścić. Był też grillowany łosoś butterfly, polędwica, średnio wysmażony stek (antrykot podawany z ziołowym masełkiem) i karkówka (moje absolutne trzy faworyty warsztatów), mała ciekawostka – faworki mięsne z boczkiem,

 


pierś z kurczaka marynowana w miodzie i warzywa: bakłażan, cebula, papryka i cukinia. A do tego jeszcze sosy: tzatzyki, lutenica, bombay curry (rodzynki, banan, majonez i miód w jednym? - oczywiście, że pyszne!) i sos BBQ (bardzo podobny smakowo do „mojej” marynaty).


Uf! Było pysznie, Pan R. potwierdził, że polędwica smakowała rewelacyjnie. Aż żałuję, że sam nie miał okazji spróbować karkówy i steka.

Niniejszym, dziękuję zespołowi Makro i wszystkim uczestnikom za kolejne udane i smakowite spotkanie :)


5 komentarzy:

  1. Oj, działo się ! Dziękuję za "przygarnięcie" do zespołu i wspólne gotowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Można się jeszcze "przygarnąć"? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kumo--->jakże mogłabym Cię nie przygarnąć? ;)

    Gutku--->myślę, że na ewentualnych kolejnych warsztatach - tak! :)


    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło było Cię poznać w realu. Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...