piątek, 11 grudnia 2009

Starszy i Dziad, czyli jak to z szynami było

Kto by pomyślał jeszcze z pół roku temu, że na blogu zielone oczko będzie gadać o mięsie? Wydawać by się mogło, że po 10 latach "abstynencji", powrót jest jedynie jakimś chichotem li jedynie. A tu proszę – w Orzechówce smażę von – trobę, w restauracji zamawiam sarnę, a u Lipki kroję jagnięcinę, którą potem bezczelnie i bez zmrużenia nawet – zjadam. Ot tak po prostu! Ażeby tego było mało – na święta planuję pasztet. Tymczasem, nim mu się upiecze – mam co innego. I z dedykacją dodatkowo – dla Rolnika, bo się sam pochwalił, że działa, czyli wędzi – to primo. Secundo: bo rzucił oko na raczkujące Bełkoty. Uwaga! Teraz ja rzucam - mięsem! ;)

Szynki! Najpierw były peklowane przez kilka dni (chyba z tydzień) w chłodzie, aż do piątku wieczór. Marynata składała się z mieszanki: przegotowanej, ostudzonej wody, soli peklowej, czosnku w łupinach (polskiego – od "Dziadka"), ziela angielskiego, liści laurowych, jałowca i pieprzniętego w ziarnkach. Pod koniec doskoczyła jeszcze mieszanka przypraw „marynata staropolska”. W piątek wieczorem szyny zostały opłukane, odsączone, ubrane w siatki* i naszprycowane marynatą (co by nie były po wędzeniu suche) . W sobotę pojechały ze Starszym na działkę do „Dziadka”. Dziadek ów ma szopę, w której wędzi własnoręczne kiełbasy i inne bzdety opalając to głównie wiśnią lub olchą.
O tutaj właśnie Szanowna Wycieczka może obejrzeć szynki w sukienkach – przed wyjazdem na wędzenie.




Uprasza się o wybaczenie – w celach dokumentacyjnych obudzono mnie okrutnie rano – pstrykałam na pół śpiąco. Efekt, jak widać, a raczej, jakiego nie widać. No sorry!
Idziem dalej: wędzenie trwało z jakieś 3 – 4 godziny. Po wędzeniu szyny powiesili w chłodnym miejscu na drążku i zostawili, co by mięso sobie spokojnie, bez stresu stężało.

O! a tutaj szyna już po wędzeniu**, a w oczekiwaniu na konsumpcję – przyznam, że całkiem niezła jest.




A co na to Lec? ---> "Czasem coś kryje się za czymś, przed czym my się kryjemy."


* najpierw zwinięta w rulonik została wpakowana do uciętej butelki plastikowej, a z butelki wskakiwała w sukienkę – tak podobno było prościej ją ubierać. Wierzę na słowo, bo nawet palcem nie tknęłam.
** oprócz szynek, na wędzenie załapał się też boczek – tak bajdełejem.

35 komentarzy:

  1. No nie poznaję Siostry, nie poznaję ;))
    Cieszy mnie niezmiernie,ze Sis mięsko zajada :))

    Kochana, zerknij na "Kawałek",zostawiłam tam dość ważne info .
    Buźka Kochana Moja Sis:**

    OdpowiedzUsuń
  2. Ołł Siostro! Widzę tylko jedno, a właściwie dwa wytłumaczenia dlaczego widzę Cię tu tak późno - albo robisz nadgodziny, albo net już przyszedł :) Może na kawałku znajdę odpowiedź - idę!

    Buziak :)*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hy hy hy ;)Nadgodziny ? he he :D:D:D:D Nie w moim wydaniu;)))
    Buźka Sis:**

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra, dobra - wiem już wszystko! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jo :)
    A wiesz,ze na Blogu Drobno Mielonym wygrałam płytkę z muzyczką ? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem, ale zaraz się dowiem - właśnie nadrabiam zaległości. Gratki Mła! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzienx Sis:***
    Uciekam chyba spać :)
    Chciałam walkę oglądać,ale nie wiem czy wytrwam hy hy ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Siedząc z różowymi na dłoniach? hehehe! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie jestem pewna, czy zdąży dojść na święta - wiesz chyba jak topornie działa Poczta Polska? ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Khekhe, rolnik. Nu, da i budzie. A że "podorywka" to dla niego dwa gąsiorki (z wiadomo, czym) do przeniesienia, to insza inszość.

    Szyny wyglądają, że gdyby je tknąć, to sok by poszedł. O ja! A właściwie: hoho! Zemfi, dla Ciebie plusów szkoda! Mnożniki i silnie lepsze by byłyby. Rzecz jasna dla Ciebie za foty, a za resztę dla Starszych. Prawdziwa nasza polska robota. Niech się francuzy i inne schowają z nieświeżą żywnością i robakami.

    OdpowiedzUsuń
  11. No! i z silni będę czerpać siłę ;) Może być!
    Mogę jeszcze boczek zapodać ;) A na święta rolada dodatkowo będzie - ale tym to już się piekło zajmie, a nie szopinka Dziada ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dawaj boczek i nie szczyp się. Aaalbo... A weź się podszczypnij, może będziesz ładniutko podskakiwać? Wiesz, jak taki mały kontilaflorek.

    Aha, a ta piekielna rolada to ona jest z kalarepy?/rzepy?/boczeczku?/rzepaku?/oziminy jaka by nie była?/rukoli cie florek?

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie jest, ale będzie - z boczeczku ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. te sukieny mnie rozbawiły :)
    :)

    muszę Twojego bloga przestudiować od (przysłowiowej) deski do deski :)
    :)

    ściskam!
    Peggy

    OdpowiedzUsuń
  15. No coś krótko walka trwała he he :D:D:D
    Szaleństwo Pudziana ! SUper:)
    Sobotni buziak:**

    OdpowiedzUsuń
  16. Karolka :) ---> bełkoty witają :)Studiuj, studiuj bo nigdy nie wiadomo na kogo się trafi w styczniu, hehe ;)

    Siostra---> ja walki nie oglądałam, ale i tak spać poszłam baaaaaardzo późno.

    OdpowiedzUsuń
  17. No piękne te szyneczki, aż się uśmiechają! Niejeden wegetarianin by się załamał...

    OdpowiedzUsuń
  18. Chyba powinnam się samoubiczować ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Wooow! Mam już beczkę na wędzarnię... ale wędzarni jeszcze nie... na wiosnę biorę się ostro do roboty, bo mi takie pyszności przychodzi tylko na fotkach oglądać (fajnych fotkach...)

    OdpowiedzUsuń
  20. O! Tutaj też witam! :)

    Narobiłam ochoty? Nooo właśnie o to chodziło! ;)P

    OdpowiedzUsuń
  21. ;) Noidobrze! ;) Wiosna już niedaleko ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Taaa... jasne! jeszcze się (___) zima nie zaczęła...

    OdpowiedzUsuń
  23. Bo może to jest tajny plan gładkiego przejścia z jesieni na wiosnę? ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. A! Czyli też jesteś z grona, że "zima to niekoniecznie być musi" ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. dziś męża zaciągnęłam do Ciebie, by pokazać mu te suknie :>
    prawie padł ze śmiechu :)

    będę częściej u Ciebie, wiesz... ?
    :)
    będziemy razem bełkotać :)

    wiesz, ze styczeń jest już za zakrętem?
    :O

    OdpowiedzUsuń
  26. Ale chyba obyło się bez reanimacji? ;)))

    Fajno! Ja tam bełkotać lubię, a jak jeszcze ktoś się znajdzie - tym lepiej ;)

    A styczeń to już mi się śni - odliczam! ;) Do sylwestra zleci szybko, a potem to już z górki ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. No proszę! Szynki tworzysz ... no dobra, towarzyszysz w ich tworzeniu :) Apetycznie wyglądają :) Poproszę plasterek na kanapeczkę, a ja się moim boskim podzielę, do tego kubek czarnej z mlekiem i będziemy wspaniałe śniadanko zajadać :)

    I ja tęsknię do stycznia i wyczekuję, wyczekuję :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Trochę za wcześnie jesz to śniadanie - nie zdążyłam wstać ;))))

    Ale na styczeń zdążę ;))))

    buziaki :)**

    OdpowiedzUsuń
  29. toć jak to tak można robić takie specjały i nie zwołać ekipy na degustację? ;p

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...