Czuję wenę! Odetchnęłam! Przestał nade mną wisieć jeden* z mieczy Damoklesa ;) i... poczułam ulgę. Tak! To rzeczywiście prawda, że "ulga to najlepsze uczucie" ;) Byłam jak balon nadmuchany do granic możliwości, a teraz uszło ze mnie powietrze i wiatr tamtych emocji już nie będzie miał szans mną rządzić. Nabrałam wobec tego chęci na pitraszenie i to ze zdwojoną siłą – dawno już nie czułam takiego ciśnienia :) Czyli wszystko ze mną w porządku :) Pokusiłam się zatem o stworzenie nowych ciał i tym samym dwa tygodnie pod rząd piekę w Weekendowej :) (Nie może być! - jestem pierwsza tym razem, wyprzedziłam nawet Alutkę haha! ;))
A już niedługo znowu zmiany, zmiany, zmiany! No i babiniec :) Cieszę się jak głupi do sera ;)
Bułeczki z czekoladą i kokosem (za Pauliną – oczko na zielono)
570 g mąki pszennej
12 g drożdży suchych lub 24 g świeżych
ok 185 ml mleka (lekko podgrzane)
85 g masła roslinnego
5 łyżeczek cukru (oczko gdyby wcześniej wiedziało - dałoby go zdecydowanie więcej)
2 jajka
1 łyżeczka soli
1/2 szklanki wiórków kokosowych
2 rządki czekolady (6-8 kostek)
plus jajko (rozbełtane) do smarowania
Drożdże rozpuszczam w mleku z dodatkiem cukru. Odstawiam. Czekoladę siekam w drobne kawałki, takie duże okruszki. Do miski z mąką wrzucam wszystkie składniki. Mieszam. Następnie przekładam na blat i wyrabiam kilka minut, aż ciasto będzie puszyste i gładkie. Ciasto lekko smaruje olejem i wkładam do miski. Przykrywam i odstawiam na 1 h wyrastania. Wyrośnięte ciasto wyjmuję, chwilkę wyrabiam. Dzielę na 8-9 części i formuję owalne bułeczki. One sporo urosną, więc lepiej moim zdaniem, zrobić ciut dłuższe niż szersze :) Układam bułeczki na blaszce, w 2 rzędach w 1,5 cm odstępach. Przykrywam i odstawiam znowu na 1h. Wyrośnięte bułeczki smaruję rozkłóconym jajkiem. Wstawiam do nagrzanego do 190 C piekarnika i piekę bułki ok 15 minut. Bułeczki będą fajnie lekko złączone ze sobą, są idealne na drugie śniadanie.
Oczko potraktowało ciasto podobnie jak brioszkę – najpierw suche (w tym zaliczyły się też: czekolada i wiórki), potem mokre, a na koniec roztopione masło. Do lekko wyolejowanej michy i na kaloryfer na godzinę. Rosło jak głupie. Potem je złożyłam kilka razy i formowałam małe ciałka w kształcie bułek, znowu na godzinne zapomnienie już na blaszce, a potem posmarowałam rozbełtanym jajcem i sruu! - do piekła na 20 minut. Bułek wyszło 15. Rano... dziwnym trafem zastałam w kuchni tylko 9. Hm...
Jedna konkretna uwaga: duuużo więcej cukru te buły potrzebują – te 5 łyżeczek cukru (ja dałam 7 kopiatych) to zdecydowanie za mało. Buły są dobre, ale mało słodkie. Ale w towarzystwie miodu czy innego dżemiksu nabierają nowego smaku ;)
A co na to Lec? ---> "Najpierw długo radzą mędrce, potem kleci się naprędce."
* na upartego znajdzie się jeszcze ich kilka – mieczy w sensie ;)

Zdecydowanie ta ilość kokosu nie dla mnie. Nie, żebym nie lubiła, ale... Po prostu jakoś nie mam ochoty na taką jego ilość. Co nie zmienia faktu, że bułeczki prezentują się bardzo elegancko. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
O! cześć Cynamonowa Oliwko ;) Bełkoty witają! :)
OdpowiedzUsuńKokos... - ja też do niego nie pałam zbyt dużą sympatią (robię wyjątek w przypadku bounty), ale w tych bułkach i w takiej ilości jest prawie niewyczuwalny. Trzeba go szukać bardzo na języku ;)
Bułki dziękuję za elegancję ;)
U jaka szybka jesteś :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaje że bułeczki wyszły ci jak talala ;)) Równiutkie, o łądnym kolorku.
Też sie za nie zabieram, ale dosypie więcej cukru skoro radzisz :) MYślisz że 8 łyżeczek wystarczy czy znaczenie więcej ?
Ja tam kokos lubię, szczególnie w połączeniu z czekoladą, ale w połączeniu z czekoladą lubię prawie wszystko. Bułeczki wyglądają baaardzo ładnie i chyba - w kontekście czekolady - też wolałabym z nich zrobić taką słodką drożdżóweczkę niż smarować dżemem.
OdpowiedzUsuńNo, gratulacje! Ja też mam zamiar, ale w weekend :)
OdpowiedzUsuńBułeczki są dobre na wszystko :-)
OdpowiedzUsuńKubala się domaga takich twarogowych co je kupuję za rogiem ale jakoś nie mogę trafić na przepis - moze któraś z czytających ma jakiś przepis???
a i pokochałam ciasta drożdżowe z wzajemnością :-)
Gosia--->ja lubię słodko, to i z 50g bym śmiało wrzuciła jak nie więcej, wszak to ponad pół kilo mąki jest.
OdpowiedzUsuńKarola--->myślę, że z nutellą świetnie by się dogadały, a do tego ciepłe mleczko, mniam! :)
Grażka--->czekam na Twoje! ;)
Zmora--->gdzieś takie widziałam. Może Siostra z Wypiekami, czyli Majana naprowadzi nas na trop! Siostro! - ratuj! ;))
Oooo, no szybka z Ciebie Dziewczynka :D Ale nic dziwnego, jak już prawko do tej szybkości masz. To teraz jeszcze szybko do mnie jedź, z bułeczką koniecznie ;P
OdpowiedzUsuńJa planuję za to bułeczkowy weekend - te i inne będą z pieca wychodzić :)
A poza tym mam zmotoryzowaną mysz, haha! - bułeczka nie wytrzyma do wtorku... ;)
OdpowiedzUsuńAle ja się zjawię! ;)
To mi Oczko narobiłaś ochoty na te buły...Wyglądają tak...czekoladowo iii kokosowo :)))Tak pysznie!
OdpowiedzUsuńAle pewnie nie dam rady zgodnie z terminem..Trudno, kiedyś na pewno zrobię:)
Świetne bułki, ja bym chętnie się poczęstowała, ale nie upikę bo mój małżonek nie lubi czekolady :-( Aż trudno uwierzyć, że są na świecie tacy dziwacy.
OdpowiedzUsuńGoś--->jak się spóźnisz, to Alutka i tak chyba przymknie na to oko ;)))
OdpowiedzUsuńAnia--->ja bym w ogóle na to nie zwracała uwagi i upiekła tylko dla siebie - taka egoistka ze mnie ;))
Miałam nie piec niczego z tej edycji WC, bo czasu brak, ale jak tak patrzę na te Twoje śliczne rumiane, równiutkie i pasiaste bułeczki to czuję że chyba ulegnę ;)
OdpowiedzUsuńszybka jesteś hihihi :) no z tym cukrem to... mój Mąż uznał, że przesadziłam i mogłam dać mniej :D hihih ładniutkie Ci wyszły :) pozdrawiam Cię ciepluutko - Paulina
OdpowiedzUsuńdzięki na te sie tez natknełam( chodzę po Twoich sznureczkach ciekawe wypieki trafiam -zapisuje i odważę się ich spróbować :D ) ale chodzi mi o takie z twarożkiem w środeczku bardziej wyglądają jakby były naszprycowane po pieczeniu ale może sie nie znam :-)
OdpowiedzUsuńEdyś---> tak właśnie! skuś się, skuś! ;)))
OdpowiedzUsuńPaulinko--->hmmm, czyli ja lubię bardzo dosłodzone ;))) Dzięki za fajną propozycję w weekendowej :)
Zmorka--->luknij na ten drugi; wprawdzie to nie nadziewajka, ale też ma ser w środku ;)))
Siostra fantastyczne buły Ci wyszły Kochana! Mówisz, by dać więcej cukru? No , to jesli bede piekła to wezmę to pod uwagę:)))
OdpowiedzUsuńKochana, nie wiem czy chodzi o twarogowe drożdzówki, jesli tak, to ja takie piekłam wraz z Atinką z przepisu Dorotuś. Moje są tutaj, a tam również link do oryginału : http://majanaboxing.blox.pl/2009/11/Drozdzowki-z-serem.html
Buziolki:***
To się porobiło , no no Kochane Oczko wszystkich wyprzedziło i bułeczek napiekło
OdpowiedzUsuńA bułeczki rasowe oj rasowe
Fiu , fiu jest na co popatrzeć
p.s a jutro piekę i mam zamiar dać biała czekoladę
Czekolada, kokos... Oj ale mi smaka na coś takiego Kochana narobiłaś:) Zmykam, bo nie dam rady... bez tych bułeczek:( Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńU mnie też juto będzie czekoladowo-kokosowo, ale nie bułki :) Chociaż jak widzę te foty to kto wie czy i bułek nie będzie.. Chociaż czy to nie za dużo szczęścia na raz ? :D Piękne Ci wyszły :)
OdpowiedzUsuńjesteś pierwsza i to w jakim pysznym stylu :)
OdpowiedzUsuńOczko pikne te Twoje bułeczki - posłucham się i dam więcej cukru.
OdpowiedzUsuńA piszesz rano było tylko 9 bułeczek - ojoj nie dobrze Oczko w nocy lunatykuje i jeszcze bułki podjada :P
serdecznie pozdrawiam
dziękuję za strucle spróbuję zapewne ale w tą sobotę robię placek Twojej znajomej taki czekoladowy z serem pt poduszkowiec czy jakos tak fotka na blogu zachęca :-)
OdpowiedzUsuń(jak autorka czyta to co piszę proszę o linka bo ciekawie u Cię a nie zalinkowałam a w archiwum pewnie mlask mlask )
Babeczki zawodowe, a wyprzedzenie Ali w pikarni to nie lada wyczyn :). No i super, że wena nadeszła
OdpowiedzUsuńNie babeczki a bułeczki oczywista :)
OdpowiedzUsuńKurcze, kurcze Oczko - ales sie rozszalalo, zeby Alusie wyprzedzic, toz to zawsze myslalam ze niemozliwe, a proesze nie jest :-)
OdpowiedzUsuń"stworzenie nowych cial"? brzmi zastanawiajaco, jak zawsze mam problem z mysleniem, no ale tak podkladaka i buly sliczne!
Siostra--->Tak, tak, możesz sobie więcej dosłodzić, chociaż powiem Ci, że jak będziesz je jeść z dżemiksem i popijać kawką, to taka ilość cukru wystarczy - właśnie przetestowałam.
OdpowiedzUsuńZmora już u Ciebie była, oblukała i nawet cytat podwędziłą, haha! ;)))
Alutku---> w Twoich ustach słowo "rasowe bułeczki" to nie lada pochwała :)**
Alinka--->bełkoty witają i namawiają na pieczenie bułek ;))
Monia--->szczęścia nigdy za wiele :))
Ati--->dzięki, dzięki! :)))
Ewelka--->chyba ktoś oprócz mnie w tym domu też lunatykuje, bo ja pamiętam, że jedną tylko prosto z piekła zjadłam. Aha! - z mikołajkowych mincematem smakują wybornie! :)****
Zmora--->poduszkowiec, czyli senne ciasto, hehe ;) Też je robiłam - teraz na święta.
Kabamaiga--->też byłam zdziwiona, że wyprzedziłam Alutkę, hehe ;)
Basiula--->no tak, musiałam im pomóc, same z siebie by się nie zrobiły ;)))*
pozdr!
9? a teraz ile jest? masz jeszcze jakąś? :P
OdpowiedzUsuńkurka wodna, ale puchacze Ci w środku wyszły, wyglądają na pysznościowe
ps. podsłuchuje, podsłuchuje :D albo podpatruje, podpatruje :P
No wiesz Viri! Za grosz wdzięczności - ja tu drżę i martwię się, odczuwam ulgę, że to tylko grzywka,a Ty mi tutaj wyjeżdżasz z ambarasem, że podsłuchuję. Ach ta dzisiejsza młodzież! ;)))PPPP
OdpowiedzUsuńMam jedną i zaraz ją zjem z pomarańczowym dżemiksem, o! :P
:D no dobra to nie było podsłuchiwanie, tylko podpatrywanie :DDD
OdpowiedzUsuńnie to nie, łaski bzy, o!:D
I się focha jeszcze - co za dziewczę! ;)PPPP
OdpowiedzUsuńAle brązowiaste Ci wyszły:) ładniutkie:))
OdpowiedzUsuńJajco zrobiło swoje ;)
OdpowiedzUsuńAleż niezłe te buły. Oczy wyszły mi z orbit.
OdpowiedzUsuńBłahaha! Wkładaj je szybko, na sobotę się jeszcze przydadzą ;)
OdpowiedzUsuńOczko Ty czarujesz tymi bułcami:D!
OdpowiedzUsuńA to już bułców dobra robota, że się pozwoliły czarować ;)
OdpowiedzUsuń