Skończyłam z panem Zafonem i czuję się z lekka rozczarowana – wtórnością. Liczyłam na powiew czegoś nowego w starej Barcelonie, ale zawiodłam się srodze. Owszem – nie przeczę, te 600 stron "Gry Anioła" czytało się szybko, lektura nie była nużąca, ani nazbyt męcząca. Szkopuł jednak w tym, że nie wniosła wiele nowego po "Cieniu wiatru". Taki schemacik – cmentarzysko, miłość do książek, miłość ludzka odwzajemniona, nieodwzajemniona, odzyskana i stracona, wątek kryminalny, antykwariat – to wszystko już było, więc po co? Why Carlos, why?!
Później był pan Mendoza, który też mnie z lekka zawiódł. Po fantazyjnie i kpiąco napisanej "Przygodzie Fryzjera Damskiego", "Sekret Hiszpańskiej Pensjonarki" też nazbyt trącił wtórnością, może gdybym czytała chronologicznie wrażenie byłoby inne?
A potem pojawiła się Manuela Gretkowska. "Polkę" czytałam na pierwszym roku studiów, ale nie kojarzę, aby jakoś szczególnie mi się podobała, za to "Europejka"... Chłonęłam, jak gąbka wodę, bezkompromisowy, zdecydowany, lekko ironizujący dziennik kobiety, która po latach mieszkania w Szwecji odnajduje absurdy życia w Polsce. Podoba mi się jej obserwacja codzienności zgrabnie ubierana w słowa.
"Upał jest splendorem z nieba, dziełem sztuki i musi mieć swoją oprawę: palmy, ocean. W blokach staje się tandetną smażalnią z plastikowymi krzesłami wystawionymi na balkon."
"Mówi się, że pamięć jest żołądkiem duszy. Nie każda umie strawić przeszłość, zwłaszcza gdy rodzice, zamiast być błogosławieństwem na całe życie, stają się klątwą."
"W Nałęczowie, pod piwiarnią dwóch miejscowych przeszło od bełkotów do słowoczynów, skoro są rękoczyny."
"Gdyby ktoś tak pięknie zwariował i po odejściu ukochanej osoby wykleił drzwi wejściowe marmurkową tapetą. Wypisał na niej datę, godzinę, imię i nazwisko porzucającego. Drzwi są przecież wielkości płyty nagrobnej."
A potem przyszedł czas na Ryszarda. Ale o zachwycie "Imperium" już się dzieliłam. Teraz poluję na "Heban" :)

Sylwestrowy pasztet z kurczaka
(na odmianę po świątecznym indyczo - żurawinowo - von - trupkowym)
1 duży kurczak
40 dag pieczarek
czerwona papryka
5 surowych jaj
2 duże namoczone bułki
3 cebule + 1 ząb czosnkowy
30 dag surowego boczku
Mięso z kuraka wypadałoby najpierw ugotować, a potem obrać z kości i zmielić na drobnym sitku razem z bułkami (odsączonymi), surowym boczkiem i podduszonymi razem z cebuliną pieczarkami. Zmielona masa chciałaby dostać pokawałkowaną czerwoną paprykę, surowe jajca, pieprzniętego, sól, lubczyka i czubrzycę. A potem spoczęłoby w wysmarowanych i obsypanych bułką tartą 2 dużych keksówkach i skoczyło na 50 minut do piekła w ciepłe 200 stopni.
A co na to Lec? ---> "Różne myśli chodzą po głowie. Niektóre ją nawet opuszczają."
Później był pan Mendoza, który też mnie z lekka zawiódł. Po fantazyjnie i kpiąco napisanej "Przygodzie Fryzjera Damskiego", "Sekret Hiszpańskiej Pensjonarki" też nazbyt trącił wtórnością, może gdybym czytała chronologicznie wrażenie byłoby inne?
A potem pojawiła się Manuela Gretkowska. "Polkę" czytałam na pierwszym roku studiów, ale nie kojarzę, aby jakoś szczególnie mi się podobała, za to "Europejka"... Chłonęłam, jak gąbka wodę, bezkompromisowy, zdecydowany, lekko ironizujący dziennik kobiety, która po latach mieszkania w Szwecji odnajduje absurdy życia w Polsce. Podoba mi się jej obserwacja codzienności zgrabnie ubierana w słowa.
"Upał jest splendorem z nieba, dziełem sztuki i musi mieć swoją oprawę: palmy, ocean. W blokach staje się tandetną smażalnią z plastikowymi krzesłami wystawionymi na balkon."
"Mówi się, że pamięć jest żołądkiem duszy. Nie każda umie strawić przeszłość, zwłaszcza gdy rodzice, zamiast być błogosławieństwem na całe życie, stają się klątwą."
"W Nałęczowie, pod piwiarnią dwóch miejscowych przeszło od bełkotów do słowoczynów, skoro są rękoczyny."
"Gdyby ktoś tak pięknie zwariował i po odejściu ukochanej osoby wykleił drzwi wejściowe marmurkową tapetą. Wypisał na niej datę, godzinę, imię i nazwisko porzucającego. Drzwi są przecież wielkości płyty nagrobnej."
A potem przyszedł czas na Ryszarda. Ale o zachwycie "Imperium" już się dzieliłam. Teraz poluję na "Heban" :)

Sylwestrowy pasztet z kurczaka
(na odmianę po świątecznym indyczo - żurawinowo - von - trupkowym)
1 duży kurczak
40 dag pieczarek
czerwona papryka
5 surowych jaj
2 duże namoczone bułki
3 cebule + 1 ząb czosnkowy
30 dag surowego boczku
Mięso z kuraka wypadałoby najpierw ugotować, a potem obrać z kości i zmielić na drobnym sitku razem z bułkami (odsączonymi), surowym boczkiem i podduszonymi razem z cebuliną pieczarkami. Zmielona masa chciałaby dostać pokawałkowaną czerwoną paprykę, surowe jajca, pieprzniętego, sól, lubczyka i czubrzycę. A potem spoczęłoby w wysmarowanych i obsypanych bułką tartą 2 dużych keksówkach i skoczyło na 50 minut do piekła w ciepłe 200 stopni.
A co na to Lec? ---> "Różne myśli chodzą po głowie. Niektóre ją nawet opuszczają."

Jak to miło widzieć, że ktoś jeszcze w tym kraju czyta książki ! Zwłaszcza ja, polonistka, cenię ludzi, którzy czyją coś więcej niż program telewizyjny.
OdpowiedzUsuńCo do Zafona w pełni się zgadzam. Polka Gretkowskiej mnie zachwyciła, pewnie dlatego że czytałam ją, gdy sama byłam w ciąży Europejka też znakomita
A Heban nie daje spać po nocach
Polecam Księgarza z Kabulu A. Seierstad !!!
Ja czytałm od razu drugą częśc Zafona, pierwszej nie znam. Początkiem byłam zachwycona, ale koniec mnie nieco rozczarował...
OdpowiedzUsuńPolka mi się podobała, więc Europejki poszukam.
Witaj w klubie miłośników Ryszarda! Hebanu nie mam, ale mam sporo starych książek, z Imperium włącznie i wracam do nich często. A znasz Lapidarium? Tam są jego wiersze...
Pasztet pychotka :)
Nic nie gadałem, bo myślałem, że tylko mnie "Gra anioła" znużyła, zirytowała i zniechęciła. Doczytałem do końca jedynie dlatego żeby mieć odbębnione i potem się nie szczypać, że a może dalej było lepiej. "Marina" zapowiada się nieźle, ale na razie przeczytałem tylko kilkanaście stron, bo jest kolejka ;)
OdpowiedzUsuńPasztet jest chyba z tych, które lubię. Będę musiał to sprawdzić ;)
Beatko--->ja już tak mam od dziecięcia, że z książkami się nie rozstaję i nawet nie wiem skąd mi się to wzięło - rodzice są wybitnie nieczytającymi osobami. Może po dziadku, który mógł się pochwalić sporą biblioteką domową. Tyle tylko, że znałam go mało - ledwie 3 pacholęce lata. Jakoś się we mnie zaszczepiło to czytelnictwo i odczepić się nie chce - co wcale mi nie przeszkadza ;))
OdpowiedzUsuń"Księgarza" zapisałam na magicznej karteczce, będę polować w biblio, na spółę z "Hebanem" :))
Grażka--->masz rację! Mnie zakończenie też nie podeszło. Zafon zapewne sobie wymyślił, że pociągnie motyw "Lux aeterny" z cmentarzyska, tylko, że wyszło to ostatecznie troszkę dziwacznie. Co nie zmienia faktu, że ostatecznie dopiął swego i podarował życie wieczne.
"Lapidarium" jeszcze nie miałam okazji. Rozpoczęłam od "Imperium", wgryzam się po mału w tę znajomość ;)
Antonio--->Siedziałeś cicho jak myszka. Pewnie przez wzgląd na koty ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy mam ochotę na "Marinę", wszędzie mi mówią, że to dla młodzieży jest... Podziel się ,jak już z nią skończysz.
Aha! Chyba mi umknęło w "Grze" kiedy pacjent cudownie ozdrowiał. Miał żyć kilka miesięcy, a rozciągnęło się do kilku lat? Czy może byłam niezbyt uważną czytelniczką?
Oczko, chyba Cię jeszcze tutaj nie odwiedzałam, ostatnio ciągle zmieniam kompy i zakładki mi giną :(
OdpowiedzUsuńSłusznie gadasz o Zafonie, trochę się zapętlił.
Gretkowskiej jakoś nie polubiłam w ogóle za to Kapuściński to jeden z moich najulubieńszych autorów, idealnie trafia do mojej ścisłej głowy :)
Pozdrowionka!
O Wow Sis! Ależ poczytałaś!
OdpowiedzUsuńMówisz,ze Gry Anioła nie warto? Zatem nie kupuję.Juz właśnie słyszałam od kilku osób, że nic ciekawego nie wnosi.
Ja czekam na Millenium 1 część i mam nadzieje,ze dojdzie na dniach:)
A pasztet cudny SIs, daj kawałeczek no :))
Buźka:***
A gdybym dodał trochę czerwonej papryki (takiej świeżej), też tak pysznie by wyglądał? :)
OdpowiedzUsuńDzień dobry, Oczko Drogie vel Oczko Droga...,
OdpowiedzUsuńpo raz pierwszy...:), choć zaglądam tu już jakiś czas idąc śladami Antoniego... I "uczę się" Ciebie boś inna i intrygująca...:)
"Cień wiatru" cudowny,a "Gra..." - rozczarowanie...Mimo wszystko "Marina" czeka w kolejce, choć te parę kartek(u dentysty...) jakoś mnie nie wciągnęło.
Gretkowskiej nie poznałam, ale cytaty pierwsza klasa.
A Ryszard - jak powiadasz - dla mnie najpiękniejsze "Podróże z Herodotem" - cudowne podróże z Herodotem.
Pasztet, też pierwsza klasa. Po prostu kurczak a nie jakieś tam polowanie na krowinki, czy świnki...
Pozdrawiam Cię serdecznie
e.
Nie powiem nic dzisiaj tylko pozachwycam się Twym pasztecikiem z kuraka!:DDD
OdpowiedzUsuńDo naśladowania!
Zazdorsze ci tego pasztetu//sama jakos nie chetnie robie takie rzeczy., wole zostawic to profesjonalista jak ty :) Ale przynajmiej milo jest popatrzec i pomarzyc :)
OdpowiedzUsuńO Kochana to mamy tak samo :) Mnie Gra Anioła zupełnie rozczarowała a na sam koniec zupełnie nie zrozumiałam co autor miał na myśli :)
OdpowiedzUsuńCholercia czemu Ty Dziewczę tak daleko ode mnie mieszkasz co?
:)
Felicjo--->jak dobrze, że wiatry i tutaj Cię zawiały :)))
OdpowiedzUsuńI znowu widać, że Ryszard cieszy się czytelniczym powodzeniem :)
Siostro Mająca Kiedyś Koty--->hmmm, dodając do listy jeszcze pana Coetzee, będzie kompletna lista grudniowych lektur, ale "Hańba" to jeszcze inna bajka ;)
Czy nie warto "Grę" - aż tak stanowcza nie będę, po prostu, jest zbyt oczywiście wtórna, bez niespodzianki, ale nie nudna, bardziej - przewidywalna.
Mężczyzno Pytający--->ależ owszem! wal jej ile chcesz, ja też dorzuciłam, ciut się nawet rzeczona czerwieni w przekroju :)
Ewelajno--->no rzeczywiście kojarzę Cię z komentarzy u Antka. Tym bardziej mi miło, że zechciałaś odwiedzić bełkoty i przyjmuję z uśmiechem komplement o "uczeniu" ;)))
Jak się okazuje, "Gra" znalazła sporą grupę osób rozczarowanych. Tym samym okazało się, że moje odczucia nie są odosobnione, uf! :)
Olu--->zachwycaj się ile wlezie! :)))
Gosiu--->do profesjonalisty mi jeszcze daaaaaleko. Pasztetów swojej kuchennej karierze ;) zrobiłam zaledwie 5, w tym soczewicowy był średnio udany, bo ciut za suchy i nie chciał się ładnie kroić. Ale mam jeszcze w zanadrzu kilka przepisów, które czekają w kolejce :)
Polencjo daleko mieszkająca--->zakończenie? myślę, że kluczem jest to, co Grażce wyżej napisałam - odniesienie do "Lux aeterny" z cmentarzyska. Pisarz miał mieć życie wieczne, tak jak książki w cmentarzysku.
Ja daleko?! Przyjeżdżaj do Polski i zostań już w tej Warszawie - będziemy miały blisko! ;)))
pozdr!
Siostro mająca kiedyś koty hi hi ;)) - fajnie :)))
OdpowiedzUsuńMiłego dnia Sis:***
To ja się muszę zastanowić nad kondycją mojej duszy żołądka ;P
OdpowiedzUsuń"Gre aniola" czytalam, podobala mi sie, chociaz rzeczywiscie nie tak bardzo jak "Cien wiatru", ktory praktycznie "pochlonelam" :) Za Mendoze zabieram sie juz od jakiegos czasu. Natomiast Gretkowskiej i Kapuscinskiego jeszcze w reku nie mialam.
OdpowiedzUsuńPasztecik pierwsza klasa! Podzielilabys sie, tak dawno juz pasztetu nie jadlam... :))
P.S. Polecam ksiazke "Gora duszy", ktora napisal Gao Xingjian. Bardzo bylabym ciekawa Twojego wrazenia po jej przeczytaniu... :))
Ha, a ja właśnie przywiozłam sobie z domu "Heban"! :) Ale najpierw chcę zaliczyć Susan Sontag, a ja się czyta powoli, smakując jak Twój pasztet ;)
OdpowiedzUsuńBuźka na nowy dzień, Oczko.
Siostra---> ale ten w przyszłości to już ustalony, no nie? ;)))
OdpowiedzUsuńLipka--->moja dusza żołądkowa znowu cierpi na niestrawność, chyba zredukuję żołądek.
Majeczko--->"Cień" wręcz pożarłam, a "Grę" do setnej strony pomału przeżuwałam,jakoś nie mogłam się przedrzeć dalej, ale w końcu poszło. Tylko spodziewałam się bogatszego smaku, chciałam torta, a dostałam ciastko.
"Górę" też zapisuję na magiczną karteczkę i też będę polować :)))
Truskaweczko--->tej pani też nie znam, ale mam chęć poznać, ale na razie chyba nie ma polskiego przekładu?
Zastanawiam się jednakowoż nad ostatnią Noblistką - czytałam z nią wywiad. Miała nielekko w tej Rumunii, bazując na tych doświadczeniach rzeczywiście mogła napisać przejmujące książki.
Znaczy kot? nie, jeszcze nie ustalony, ja tylko tak sobie myślę ;))
OdpowiedzUsuńMillenium dziś mnie nawiedziła, ma 630 stron, ależ czytania, super!:)
Poproszę kawowe fragmenty ;)))
OdpowiedzUsuńDobra, będę zaznaczała ołóweczkiem :)))
OdpowiedzUsuńNie wiem tylko, czy one już w pierwszym tomie występują? SIę okaże :)
Się okaże ;) czytaj pilnie ;)
OdpowiedzUsuńrownie fascynujące, co Zafon, są kryminały Larssona. ale to pewnie ja nie dorosłam:)
OdpowiedzUsuńBedzac w Pl ostatnio zastanawialismy sie nad nabyciem, ale po przewertowaniu paru stron pan Zafon odpadl, wiec dobrze:)
OdpowiedzUsuń"Heban" i "Cesarz" to moje ulubione. Wyświechtane już mocno;) Zawsze ponownie chylę czoła przed Kapuścińskim, ilekroć na jakiś detal o nim trafię.
OdpowiedzUsuńWiedziałaś, że on też robił świetne zdjęcia ze swoich podróży? Nigdy jednak nie chciał nimi ilustrować swoich książek-reportaży i teraz tak myślę, że miał w tym jakiś zamysł. Słowo. Słowo, które kiełkuje w głowie obrazem i w sercu emocją. No i głód świata potęguje. Świata, który jest mi zupełnie nieznany.
Pozdrawiam!
Foksal--->tego pana akurat nie znam...
OdpowiedzUsuńArku--->nie, to nie tak - wiesz... taki dokumentnie zły to on jest. Tyle tylko, że nie zachwycił.
Trufla--->Zdjęcia?! Pierwsze słyszę. Ale dobrze prawisz - lepiej niech wyobraźnia działa. Fajnie było na ten przykład tworzyć sobie obraz korytarzy pośród jakuckiej mgły :)
Owszem:) Była chyba nawet w Warszawie wystawa jego fotografii, parę lat temu. Zdaje się, że tuż przed, lub niedługo po jego śmierci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Patrycja
Siostra, wczoraj nie moglam sie dostać na bełkoty i się przestraszyłam baaardzo :(
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że dziś wszystko jest :))
Buźka Moja mała Sis:***
Trufelko--->tak sobie myślę, że mogliby wydać album z rzeczonymi.
OdpowiedzUsuńSis--->spoko, spoko! Bełkotów nie usuwam ;))
Tak jak myślałam, wystawa była:)
OdpowiedzUsuńTu szczegóły:
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34883,5232363.html
Pozdrawiam ciepło!
Oczku na G :-) czego bylam swiecie przekonana, jeszcze kilka miesiecy temu, ze miesa u Ciebie nigdy nie zobacze? A tu pasztet, to chyba ulubiona moja forma miesa...
OdpowiedzUsuńTak naprawde, to chcialam napisac dzis, ze szalenie lubie Twe recenzje, oj zawsze mam nieodparte (i prawdziwe niestety) wrazenie, za milo czytam, ale Ryszard tak, Podroze z Herodotem powalaja!
Trufelko--->jestem spóźniona 1,5 roku. Szkoda!
OdpowiedzUsuńBasiula--->ależ słusznie byłaś święcie przekonana, że G. jest nie mięsna a zielona. Wydarzenia ostatnich miesięcy trochę zrobiły przemeblowanie - w jadłospisie również.
Już się nie mogę doczekać szczęścia na Okęciu! :))
Oczku,
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, ja też. Mniej boli, bo byłam już na Wyspie i nie miałam jej (jak wcześniej bym miała) pod nosem.
Ale myślę, że ktoś sobie o tym jeszcze przypomni, chociażby przy okazji rocznicy śmierci Kapuścińskiego.
Tak sobie guglam i widzę, że nic straconego, bo wymyślili fajny projekt z umiejscowieniem go na Mokotowie - jak dojdzie do skutku, to może być ciekawe :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.wprost.pl/ar/132524/