niedziela, 13 listopada 2011

Gotujemy po polsku! Zupa z jarmużu

Bardzo lubię nazwę jarmuż, zresztą podobnie jak oberżynę. Są nieco twarde w wymowie, ale bardzo dźwięczne i takie, ekhem radosne.
A z jarmużem było tak: najpierw spotkałam go w supermarkecie. Zastanawiałam się: „Brać czy nie brać? A jak nie znajdę szybko przepisu i się zmarnuje? Eeee, dobra! Innym razem!”. Niedługo potem trafiłam na wpis u Gospodarnej i sobie pomyślałam: „Noooo! Zupa! Dobry pomysł! Tak właśnie zrobię!”. A później przeglądałam książkę „Kuchnia śląska”, którą dorwałam w taniej książce za jedyne 3 złote i proszę! - tam też była zupa z jarmużem. Myślę sobie: „Jak znalazł na polskie gotowanie”. No więc uwarzyłam :) Przy okazji wpadł mi do głowy pomysł kulinarny, a ponieważ mam jeszcze trochę liści, to wykorzystam to przy najbliższej okazji :)

Swoją drogą, chyba muszę sobie odświeżyć filmy pewnego reżysera, którego nazwisko brzmi bardzo podobnie ;)



Zupa z jarmużu (źródło: „Kuchnia śląska”, pod red. Ewy Krasnopolskiej i Andrzeja Żmudy, wyd. Ad Oculos, s. 15) – moje uwagi w nawiasach

50 dag jarmużu (wzięłam 6 dużych liści, z których wykroiłam środkowe zgrubienie)
marchewka
pietruszka
kawałek selera
kawałek pora
50 dag ziemniaków (2 średnie)
6 szklanek wody (dałam 5)
szklanka mleka (dałam pół)
0,5 szklanki śmietany (pominęłam, mleko zabieliło zupę w stopniu dla mnie wystarczającym)
płaska łyżka mąki pszennej wymieszanej z wodą
sól, pieprz, odrobina cukru
2 roztarte ząbki czosnku (proponuję dać więcej – zupa bardzo zyska z mocnym czosnkowym posmakiem)
przyprawa do zup (zamiast przyprawy do wody wrzuciłam 2 liście laurowe, 3 ziela angielskie, oliwę, suszony lubczyk i gałązkę selera naciowego)

Zagotowałam wodę, posoliłam, wlałam oliwę i wrzuciłam przyprawy. Następnie wrzuciłam pokrojone warzywa i cukier. Gotowałam do miękkości. Wlałam 1/8 szklanki zawiesiny z mąki i wody, pól szklanki mleka i zagotowałam. Na koniec dodałam roztarte z solą 2 ząbki czosnku i doprawiłam pieprzem. Na koniec powinno się jeszcze dodać zahartowaną śmietanę, ale ja z tego zrezygnowałam.

Dodaję do akcji:

,

Gotujemy po polsku!
"Patronem akcji Gotujemy po polsku! jest serwis zPierwszegoTłoczenia.pl"

13 komentarzy:

  1. Wstyd się przyznać, ale jarmużu nigdy sama nie przygotowywałam! W czasach PRL -u popularyzowano go jako zdrowe warzywo i uprawiano w ogródkach pracowniczych, ale widywałam jarmuż głównie jako przybranie mięs w ladach chłodniczych albo dekorację półmisków:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczko,lubisz chyba to ,ż' w nazwach - jarmuż,oberżyna...
    Fajnie brzmi.
    Zupa to jest pyszna propozycja jarmużowa.Chcę spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam kiedyś jarmuż w ogródku, ale gotowałam jarzynkę, jak szpinak...
    W zupie by mi posmakował :)

    OdpowiedzUsuń
  4. An-na--->o tym, że był popularyzowany za PRL-u nie wiedziałam! Ciekawa informacja :)

    Amber--->tak, masz rację, chyba za to żet ;)

    Kumo--->w smaku właśnie skojarzył mi się jako skrzyżowanie kapusty z botwinką i szpinakiem właśnie! :)


    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Polskie tak, ale czy tanie? Za ile ty ten jarmuż dorwałaś? Tez lubię te nazwy. Skorzonera jest też piękna, choć to już inny źródłosłów. A propos jechałam dziś autobusem z gazetką, obok pani starsza z książką : "O Oczko na emeryturze" pomyślałam. Pytanie konkursowe brzmi: Jaką książkę czytała pani starsza?

    A ja też mam jeszze siatkę z jarmużem, wczoraj był omlet pyszny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jarmuż w supermarkecie? Aż trudno w to uwierzyć.

    Właśnie mi się przypomniało, że mam w lodówce skorzonerę - koniecznie muszę ją zagospodarować.

    OdpowiedzUsuń
  7. Gospodarna--->jak dla mnie tanie - 4,49 za 500g. Chyba nie przepłaciłam, co? ;)
    Matko, ale zagadkę zadałaś! Nie mam zielonego pojęcia! :)

    Haniu--->tak, w tym na literkę r. Gdzie dorwałaś skorzonerę? chwal się, bo mi po głowie chodzi od jakiś 3 lat, a nigdzie jej nie widzę

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. To poMYŚL! A skorzonera pod Halą M. tym razem nie u pana. A twój jarmuż taniocha! W sklepie eko jakoś drożej.U pana to nie wiem, bo oberwał grube łodygi i nie dodał ich na wagę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zupa z jarmużu - robiłam w zeszłym roku.Twoje wydanie z dodatkiem tylko warzyw kuszące.Najbardziej to zazdroszczę Gospodarnej narzeczonej tego jarmużu eko!Ja jestem szczęśliwa jak upoluję eko brokuły.A na skorzonerę też poluję od kilku lat..nie tracę jednak nadziej :).

    OdpowiedzUsuń
  10. Tradycyjną potrawą portugalską jest zupa caldo verde. Próbowałam dość do tego z jakiej zieleniny jest zrobiona i podobno to jarmuż :) Czyli gotujemy po polsku / portugalsku :)
    Pozdrawiam
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy nie jadłam jarmużu i w ogłe się z nim nigdy nie spotkałam. Chciałabym spróbować takiej zupy, zwłaszcza w te zimne, jesienne dni :) Pozdrawiam i zapraszam na mojmalykulinarnyswiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Starsza pani czytała Pottera albo Millenium :D.

    Świetnie wygląda ta zupa. Nigdy z jarmużu nie jadłam. Sam jarmuż to może ze 2-3 razy w zyciu miałam okazję jeść.

    Jarmuż fajne słowo, oberżynka też, choć wolę bakłażan, chyba przez zbitkę "kł" ,jakoś mi się fajnie wymawia:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Gospodarna--->myślę, ale na razie nic mi mądrzejszego do głowy nie przychodzi jak "Poradnik sadzenia rzodkiewki - niezbędnik dla nieudolnych i hodujących z nich kwiaty" ;)
    Dzięki za namiar na skorzonerę! :)

    Kingo--->mam jeszcze co najmniej 2 pomysły na jarmuż, tylko mi trochę czasu brakuje na gotowanie. Czekam na weekend :)

    Olu--->portugalską z jarmużem gotowała właśnie Gospodarna, podlinkowałam ją w poście, zerknij :)

    Mileno--->ja też jadłam pierwszy raz i zjem jeszcze nie raz. Spróbuj! :)

    Sis--->eee, chyba nie. Millenium i HP to byłoby zbyt proste! ;) A poza tym to już czytałam (no dobra III tom M. jakoś mi nie idzie...)


    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...