"Ponieważ mój ojciec dorastał w Europie w czasach drugiej wojny światowej, kiedy głód był na porządku dziennym, nienawidził patrzeć, jak w naszym domu cokolwiek się marnuje. Potrafił ugotować tylko jedno danie: minestrone, zupę jarzynową, która powstała z jego głębokiego lęku przed marnowaniem żywności. W każdą sobotę, kiedy nie było zbyt mokro lub zimno na partyjkę golfa, przeszukiwał naszą lodówkę i wyciągał wszystko, co wydawało się zagrożone zepsuciem, żeby dorzucić to do swojej zupy. Niezależnie od jej podstawy, niezmiennie miała ten sam wspaniały smak pomidorów, pachnącego dymem boczku i warzyw. Zawsze dodawał też kaszę jęczmienną, aby nadać zupie cudowną gęstość. Najbardziej niezwykła cechę tej minestrone stanowił fakt, że wszystkie składanki ojciec kroił z precyzją godną chirurga, którym przecież był."*
* Giulia Melucci - "Miłość, zdrada i spaghetti" (I Loved, I Lost, I Made Spaghetti); Wyd. Prószyński i S-ka (2010)
Ja chirurgiem nie jestem, ani być nie zamierzam, ale kroić warzywa bardzo lubię. Szczególnie, kiedy mam do tego dobrze naostrzony nóż.
Minestrone to jedno z tych dań, które potraf przybrać wiele „twarzy”. Wszak nie ma sztywnego przepisu mówiącego, co w minestrone musi być, a czego kategorycznie się zabrania. Jest to zupa bardzo kreatywna i oszczędna zarazem, bo wykorzystać w niej można te warzywa, które akurat ma się pod ręką – ja właśnie tak zrobiłam. Czy będzie z boczkiem, czy z groszkiem lub z kaszą zamiast makaronu - zawsze jest pyszna.
Minestrone – włoska zupa jarzynowa z bazyliowym pesto (źródło: „Biblioteka smakosza – Makaron”, wyd. Parragon, str. 10)
bulion wołowo – drobiowy
oliwa
marchew
pietruszka
kawałek selera
3 łodygi selera naciowego
2 pomidory
żółta fasolka szparagowa
ziemniak
czerwona cebula (pokrojona w piórka)
3 ząbki czosnku (pokrojone)
3 gałązki oregano
makaron anellinni
pesto bazyliowe
starty parmezan
pieprz
Warzywa pokroiłam na kawałki i w międzyczasie, kiedy w garnku rozmrażał się bulion – dusiłam na oliwie wszystkie warzywa (jednego pomidora zostawiłam na koniec gotowania) razem z trzema gałązkami oregano. Kiedy bulion był już płynny i zaczął wrzeć, dodałam do niego warzywa z patelni i gotowałam, aż będą miękkie. Pod koniec gotowania dodałam drugiego pomidora, 2 łyżki pesto bazyliowego i solidną garść drobnego makaronu. Na koniec doprawiłam pieprzem, a na talerzu posypałam zupę parmezanem.
Dodaję do akcji: i
środa, 2 listopada 2011
Viva Italia! - Primi Piatti. Minestrone
Wpis:
akcja kulinarna,
ser,
słony,
zupa :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przepiękne zdjęcie! Kocham tę zupę! Jadłam ją w Italii,a w domu jeszcze nie robiłam.
OdpowiedzUsuńJa też chcę Sis!:))
Szybka Siostra jesteś! :) Ale, że tej zupy jeszcze nie warzyłam, to ja jestem naprawdę zdumiona! ;)
OdpowiedzUsuńbuziak
Wyczułam Cię ;).
OdpowiedzUsuńNo nie warzyłam, aż sie sama dziwię ;) A ten makaronik cudny gdzie kupujesz?
Ten makaronik, to jeszcze z Malty przywieziony :)
OdpowiedzUsuńNo proszę :)
OdpowiedzUsuńDługo czekał ;)
Tak jakby, bo kiedyś pozwoliłam mu pływać w pomidorówce :)
OdpowiedzUsuńo jaka ładna :)
OdpowiedzUsuńMmmm, to ja poproszę duży talerz :D
OdpowiedzUsuńPrinci--->a widziałaś kiedyś brzydką zupę? ;P
OdpowiedzUsuńSlyvvia--->a mogą być dwa mniejsze? ;)
pozdrawiam
jak byłam w maju we włoszech, to też przywiozłam sobie makaron. byłam na wycieczce i jednym z punktów była manufaktura makaroniarska ;) czeka teraz ten makaron mój na wielkie włoskie danie, szkoda mi go do zup chociażby czy zwykłego spaghetti :) przy okazji, jak stoisz z tematem herbat? bo znalazłam przypadkiem konkurs dla blogerów kulinarnych na stronie Dni Herbaty, sama nie mogę wziąć udziału bo trzeba prowadzić bloga, więc przekazuję innym, chlip. konkurs jest na http://www.dniherbaty.pl , pod zakladka herbata z dodatkami :>
OdpowiedzUsuńMakaroniarska manufaktura? Brzmi świetnie!
OdpowiedzUsuńZupa pierwsza klasa.:-) Rozsypałaś makaron!
OdpowiedzUsuńZuza, rozsypałam! Ale część wpadła celnie do garnka ;)
OdpowiedzUsuńPIęknie, piękne!Minestrone to jest to. Mam smaka na taką zupę. A w ogóle bardzo się do...zupy zrobiłaś ostatnio, Oczkowa! Fajnie :) Na jesień idealnie.
OdpowiedzUsuńTruskawka, do zup to ja zawsze jestem chętna! I masz rację, pora ku temu jest już najlepsza :)
OdpowiedzUsuńbuziaki