Ostrygi, mule, banany – to przyznacie dość egzotyczne produkty jak na naszą strefę klimatyczną i zimne Morze Bałtyckie. Całe szczęście na tym nie kończy się lista ingrediencji, z których można przyrządzić danie na wiele obiecującą kolację ze śniadaniem ;)
Z pomocą przychodzi nasz poczciwy seler oraz mile brzmiący* i nie mniej aromatyczny lubczyk. Oba składniki – wprost z przydomowego ogródka, działki tudzież warzywniaka. I co najlepsze – za grosze.
Swoją drogą - lubczyk to jedno z moich ulubionych ziół. Naszą naturalną maggi zwykłam dorzucać do garnka, kiedy warzę co jakiś czas 5 – litrowy gar bulionu z przeznaczeniem do mrożenia. Nie są mi potrzebne wtedy żadne wegety, kucharki, czy inne kostki rosołowe.
Ale wróćmy jeszcze do best - selera. Na sobotnich warsztatach w Makro mieliśmy okazję skosztować zupy selerowo - ziemniaczanej z mlekiem kokosowym.
O ile zupy wszelakie jadam zawsze chętnie, tak tym razem zdążyłam najeść się do pełna innymi dobrami ze szwedzkiego stołu, że na zupę nie znalazłam już zwyczajnie miejsca.
Uważnie za to słuchałam p. Grzegorza Kazubskiego i w niedzielę uwarzyłam coś bardzo mocno inspirowanego tamtą zupą, której sposób przyrządzenia nasz ulubiony kucharz zdradził wszystkim ciekawskim podczas warsztatów ;) Oto więc proszę Państwa przed nami - Zakochany Bestseller ;)
Zakochany Bestseller : Korzeniowa zupa – krem z mleczkiem kokosowym i lubczykiem (inspiracja: Grzegorz Kazubski – Makro HORECA)
olej z pestek winogron
pokrojone na kawałki: seler, pietruszka i ziemniak
bulion warzywny
mleczko kokosowe
świeży lubczyk
świeżo zmielony pieprz kolorowy
Na oleju podsmażyłam przez ok. 7 minut wszystkie warzywa i zalałam bulionem. W połowie czasu gotowania dolałam mleczko kokosowe. Zmiksowałam na krem, wymieszałam z poszatkowanym, świeżym lubczykiem i oprószyłam do smaku kolorowym pieprzem.
* Lubić z rosyjskiego znaczy kochać. Ach! więc nazwa „lubczyk” wręcz prosi się o to, aby ją pokochać ;)
Zupę dodaję do akcji:,
,
poniedziałek, 13 lutego 2012
Zakochany Bestseller na Walentynki. Zupa korzeniowa z mleczkiem kokosowym i lubczykiem
Wpis:
akcja kulinarna,
mleko kokosowe,
słony,
warzywa,
zupa :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
oooo taka zupę to ja poproszę
OdpowiedzUsuńDla mnie ta zupa też była bestsellerem ostatnich warsztatów. Wczoraj ugotowałam podobną.
OdpowiedzUsuńJa też kocham lubczyk,wiesz?
OdpowiedzUsuńDoniczka tych pysznych listków stoi na moim parapecie w gotowości.
Pyszny Bestseller!
też mi posmakowała, świetnie, że umieściłaś przepis, chętnie z niego skorzystam :)
OdpowiedzUsuńi ja ją zrobię niebawem ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe smaku, zapisuję do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńZupka brzmi pysznie:)
OdpowiedzUsuńach, pięknie napisane.
OdpowiedzUsuńi cudownie opowiedziane.
okraszone rewelacyjną zupą.
lubczyk... myślę, że bym ją pokochała!
to zdecydowanie jeden z tych przepisów, który się po prostu prosi o szybkie wypróbowanie!:)
OdpowiedzUsuńzupa to idealny obiad. jednak zawsze wydawała mi się zbyrt skomplikowana.
OdpowiedzUsuńbardzo interesująca zupa. Z mleczskiem kokoswy dotychczas robiłam pomidorowe zupy dahl i zupe z białych szparagów, a tu nasze korzeniowe w karaiskim towarzystwie. Ach zrobić trzeba.
OdpowiedzUsuńLubię lubczyk! Ale świeży jakoś rzadko używam...
OdpowiedzUsuńAlutka--->bardzo polecam :)
OdpowiedzUsuńHaniu--->była naprawdę best! ;)
Amber--->ja mam w planach wysiew :)
Piegusek--->służę uprzejmie :)
Princi--->zrób koniecznie! Podobno Ci smakowała.
Kumo--->myślę, że nie pożałujesz :)
Ati--->wiem! ;)
Karmelitko--->ona da się kochać :)
Olu--->dokładnie tak! :)
Marto---->zupa? skomplikowana? schowaj ten mit między bajki ;)
Kinga--->o tak! Dahl z soczewicą i koko to bardzo udany mariaż - podobnie jak tutaj :)
Andziu--->ja z uwagi na braki często posiłkuję się suszonym, ale już mi się marzy krzak w ogródku, którego bukiety będę zamrażać na zimę :)
pozdrawiam!
zrobię, mam już seler :)
OdpowiedzUsuńO! to smacznego :)
OdpowiedzUsuń"W połowie czasu gotowania dolałam mleczko kokosowe. "
OdpowiedzUsuńa skąd niby wiedziałaś, ze to jest właśnie połowa czasu gotowania??? :)
Kiedy warzywa były już na wpół miękkie. Na upartego możesz wlać to mleczko nawet i chwilę przed wyłączeniem palnika.
OdpowiedzUsuńno domyśliłam się ;) zupka wyszła pyszna, choć jak już pisałam, tylko mi smakuje...
OdpowiedzUsuńPodobna do tej z warsztatów?
OdpowiedzUsuńZrobiłam ta zupę. Wyszła wizualnie doskonale, a smakowo nieżle, choć chyba dałam za dużo selera, który zdominował.Następnym razem pobawię się smakiem. Pozdr.
OdpowiedzUsuńKingo, mnie ciekawi jak ona będzie smakować, jak się doda fenkułu :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam