niedziela, 17 stycznia 2010

Za ciosem!

"Wchodzimy, kobieta zapala światło. Widzę łóżko. Wiecie – mówię do niej – są takie amerykańskie pocztówki, na których znajduje się napis SZCZĘŚCIEM JEST..., a potem różne rysunki wyobrażają, co jest szczęściem. Otóż teraz – mówię – szczęściem jest zobaczyć łóżko." *


Tyle rysunków, ile twarzy. Szczęściem jest... zawsze coś. Ja wypatruję go, liczę dni, szukam słów, czekam na uśmiech.





Idąc za ciosem, czyli bruksella piekielna
(za Kwiecienką, oczko tradycyjnie na zielono)

400g mieszanego mięsa mielonego
200g brukselki (może być mrożona)
1 cebulka
2 ząbki czosnku
1 puszka pomidorów (ok.400g)
starty ser żółty
3 łyżki bułki tartej
1 jajko
sól, pieprz

Brukselkę oczyścić, nakroić trzonek na krzyż i umyć. Podgotować w lekko osolonej wodzie ok.5-8 minut. Odlać i odstawić. Mięso mielone wymieszać z bulka tarta, jajkiem, pieprzem i solą. Wyrobić z niego kuleczki trochę większe niż brukselka. Pomidory odsączyć zachowując sok i pokroić w kostkę. Cebule i czosnek obrać, pokroić w drobna kostkę. Mięsne kulki podsmażyć na oleju, dodać cebule, czosnek, pokrojone pomidory i sok (ale nie za dużo). Przyprawić. Przełożyć do naczynia żaroodpornego lub formy na zapiekankę. Dodać podgotowana brukselkę. Zapiekankę posypać startym żółtym serem i piec w temperaturze 180 stopni przez ok.20 minut.


Po pierwsze: składniki były na oko. Nic nowego.
Po drugie bruksella została podgotowana z odrobiną soli.
Po trzecie – klopsy: mięso mielone zostało wymieszane tylko z solą, pieprzniętym i czubrzycą, potem wpadło na chwilę na oliwę i się obsmażyło.
Po czwarte: sos był koperkowo – pomidorowy. Bulion został zagęszczony mąką i obsypany solidnie koperkiem, a potem jeszcze podbarwiony koncentratem pomidorowym.
Po piąte: rzeczony sos wlał się na dno naczynia odpornego na żar piekielny, potem doskoczyły bruksella z klopsami, a wszystko dostało po głowie świeżo startym żółtym serem.
Po szóste: piekielna sesja trwała pół godziny z wykorzystaniem gorących 200 stopni.
Po siódme: rozkręcam się! Szukam kolejnego przepisu brukselskiego ;))


A co na to Lec? ---> "Nawet, gdy usta zamknięte, pytanie pozostaje otwarte."

* Ryszard Kapuściński - "Imperium"

32 komentarze:

  1. Oczko, widzę, że u Ciebie fale - vontrupkowa, kawowa, teraz brukselkowa! Zapiekanka fajna, muszę kiedyś taką zrobić. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy :)
    P.S. A co do Antoniego, to się z Tobą zgadzam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna fantastyczna brukselkowa wariacja! Jeszcze nigdy nie próbowałam w ten sposób brukselki:) Zwykle gotowana w osolonej wodzie no,albo wrzucona do zupki:)

    Buziaczkuję na dobry dzien Siostro Kierowniczko:***

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyglada niezle, mialabym ochote sprobowac, tym bardziej, ze brukselki nie jadlam od wiekow i tak naprawde nie pamietam, jak smakuje... To co, zorganizujesz mi taki obiadek?:) A na razie zadowalam sie konsumpcja wizualna:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Grażka--->rajt! Podobnie jak przypływ i odpływ dobrego humoru ;)
    A Antoni milczy, widziałaś? Nawet się nie usprawiedliwi, ehh faceci! ;)))

    Siostro Maciejowa--->chwalę się, że popełniłam torta ;) Ale jeszcze nie spróbowałam ;)Brukselki dzisiaj już nie jem, ale zjem orzeszki - pół wieczora wczoraj nad nimi przesiedziałam. Ale warto dla tej słodyczy ;)

    Nobleva--->czy mam rozumieć, że jesteś fanką brukselli?

    Gutku--->może masz jakąś fantastyczną propozycję? :)

    Konsti--->Pewnie! Wal śmiało, a w ramach eksperymentów możemy dorzucić tę salsicię :)))


    pozdr!

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Moja Bratnia Duszo, Poszukiwaczko Szczęścia :) Po obiadku szczęśliwsza widzę jesteś i dalej poszukująca, tym razem brukselkowych doznań ... mmm, może podgotuj je, a potem z roztopionym masłem, miodem i kasztanami podsmaż z odrobiną boczku i może jeszcze rozmaryn lub kminek dodaj :)

    Do wtorku Mała :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja Droga! Skąd ja teraz kasztany wytrzasnę? ;)
    Mam za to orzeszki! Ale na słodko - przywiozę do degustacji ;)))

    OdpowiedzUsuń
  7. No więc tak...
    Dla mnie szczęście to moje dzieci. Nawet wtedy, gdy robią wszystko by wyprowadzić mnie z równowagi. A robią to często. Niestety. :D
    Czuję się zdezorientowana, bo u Oczka nie ma von - trupki??? Są klopsy??? :D
    Kochane Oczko, rzuć no jednym wprost do Gdańska, ino nie zapomnij dorzucić brukselki do koloru. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oczko, najlepsze kasztany są... w kałflandzie ;)
    A czy Twoja brukselka jest gorzka? bo mi zawsze na gorzko się zrobi, a tak bym sobie zjadła....
    Buziole.

    OdpowiedzUsuń
  9. Haha! A mnie z równowagi wyprowadza mój niesforny bratanek ;)

    Von von poszła na chwilę w odstawkę, nie wiem na jak długo. Ale to wcale nie nie tak, że się na nią obraziłam ;))

    Łap! Rzuuuuucam! ;)Tylko uważaj, bo muszę zrobić duży zamach - do Gdańska kawałek jest - nie klopsa a drogi ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mafi--->nooo trochę gorzka to ona jest. Ale polecam Ci tę w zupie Liskowej. Smakuje prawie jak obalanie mitu ;)

    Do kałfa na razie się nie wybieram, bo idę na pekaes ;))) Hura! To już jutro :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawa jestem jakie jeszcze dania z brukselką się u Ciebie pojawią:)
    Będę mogła pozapożyczać przepisy i zrobić rodzince;)
    Albo samej sobie, bo mam osóbki, które brukselki (o dziwo!) nie tolerują...
    Serdeczne pozdrowionka, Oczko!:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Haha! Ja też jestem ciekawa ;)))

    pozdr! :))))

    OdpowiedzUsuń
  13. Oczko, to szalejsz, po vontrupkach, kisielach teraz bruksletor :-)
    Chyba jestem jakas dziwna, bo jakos nie moge sobie wyobrazic brukselki z tak silnym miesnym polaczeniem, a moze za bardzo lubie taka podsamzona z buleczka na masle?
    :*
    gwiazdka: to Ryszard, ten ma zawsze racje, nie ma jak lozko!

    OdpowiedzUsuń
  14. ok, polukałam zupinę i sobie uwarzę gar, bom sama w chałupce ostała wysławszy familiantów na ferie, akuratnie na tydzień styknie ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Basiula--->to jest akcja "wzrost brukselskiej sympatii" ;)

    Łóżko z ciepłym kocykiem! Albo drugim ciałem.


    Mafi--->a familija to brukselli niebardzawo? Jakby co - spójrz na to z tej strony: więcej dla Ciebie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. i z tej właśnie patrzę! A familijanty jak najbardziej kapustno-brukselscy i pożarliby niechybnie wszystko ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. A! czyli wykorzystujesz chwilę zagapienia! Sprytnie! Bardzo smacznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Siostro Jedząca Brukselkę a jakiz to torcik?

    OdpowiedzUsuń
  19. Weekendowy - Siostro Pytająca :)

    OdpowiedzUsuń
  20. ja dzis zobaczyłam szczęście :) pustkę :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Pustkę? Ja bym wolała zobaczyć oczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. To ja Ci dziś szczęścia i wszystkiego naj naj życzę, a jutro Cię wyściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  23. :)))) najpierw się dotelepię z tobołami, a wyściskasz mnie jak odetchnę ;))

    OdpowiedzUsuń
  24. a mnie oczko pustka uradowała, uważaj tylko tam na siebie, wiesz że zło i fałsz czai się wszędzie...

    OdpowiedzUsuń
  25. niestety...więc uważaj kochana na siebie :*

    OdpowiedzUsuń
  26. Do piekielnej...? degustowałem w Chorwacji taką trawaricę w której pływała masa ostrych papryczek... to by chyba pasiło... tylko strasznie "pali rurę"... :)))

    OdpowiedzUsuń
  27. wow, swietny pomysl na takie danie, na pewno u mnie zagosci choc moze z modyfikacjami ;)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  28. Gutku--->no i co żeś narobił? Ja teraz chętnie bym uskuteczniła delektację, a tu klops, bo nawet nie mam czym palić.

    Kremiku--->zerknij do Pinoska, ona tam ma jeszcze drugi fajny przepis brukselski.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...