Rozmowa przy drożdżówce:
Oko: Serwujesz do tego czaj? ;)
Pola: Oczku hihi w zasadzie tak, ale u mnie nazywa się to Madhubanka :)
Po krótkim czasie m@upa do oka, krótka wymiana słów i po ustaleniach, że mleko nie kozie, a sojowe, że z gatunkiem herbaty też śmiało można poczynić zmiany, i że w ogóle to można napić się razem... i tak od słowa do słowa....oto właśnie: madhubanka w samo południe :) Piję ją dzisiaj w towarzystwie Królowej Polki... powiedzmy „po angielsku”**, według przepisu "tych Dziwaków" ;))) Czy ma ktoś sandwich'a? ;)

Madhubanka (przepis: Jola Słoma i Mirek Trymbulak, oko na zielono)
2 szklanki mleka 3,2% i 2 szklanki wody lub 4 szklanki mleka sojowego waniliowego (po szklance zwykłego mleka 3,2% i wody)
1/3 łyżeczki mielonego zielonego kardamonu (3 rozgniecione ziarna kardamonu)
1 łyżeczka przyprawy piernikowej /bez dodatku kakao i mąki/
4 łyżeczki cukru (2 łyżeczki)
kilka plastrów świeżego imbiru
po 1 łyżce liściastej czarnej herbaty: Yunan, Earl Grey i Madras (były 2 łyżeczki czarnej, cejlońskiej aromatyzowanej brzoskwinią)
Gotujesz wodę z mlekiem lub mleko sojowe z cukrem dodając przyprawy, gdy zacznie wrzeć wsypujesz herbatę i jeszcze chwilkę gotujesz mieszając. Po zdjęciu z ognia przecedzasz przez sito.
A co na to Lec? ---> "Od słowa do słowa idzie człowiek czasem całe życie."
_____________________________
Edit: A co na to ja? Przypomniało mi to czasy dzieciństwa, kiedy siedząc przy kuchennym stole u dziadków na wsi, zajadałam posmarowaną masłem drożdżówkę - upieczoną przez naszą rodzinną królową od drożdżówek - babcię Reginę***, a popijałam rzeczone ciasto bawarką. Ta cowmasala zwana dźwięcznie madhubanką (dlaczego ta nazwa brzmi mi znajomo z rosyjska, pojęcia nie mam :)) ładnie wtopiła się we wspomnienia. Różnica jest taka - na korzyść tej współczesnej, iż ma w sobie korzenny aromat, który bardzo przypadł mi podniebiennie. Jeszcze do niej wrócę :)
_____________________________
* królową od drożdżowych
** bo z mlekiem ;))
*** sic! - Regina z łaciny oznacza królową :) I wszystko ładnie się zapętliło :)
Oko: Serwujesz do tego czaj? ;)
Pola: Oczku hihi w zasadzie tak, ale u mnie nazywa się to Madhubanka :)
Po krótkim czasie m@upa do oka, krótka wymiana słów i po ustaleniach, że mleko nie kozie, a sojowe, że z gatunkiem herbaty też śmiało można poczynić zmiany, i że w ogóle to można napić się razem... i tak od słowa do słowa....oto właśnie: madhubanka w samo południe :) Piję ją dzisiaj w towarzystwie Królowej Polki... powiedzmy „po angielsku”**, według przepisu "tych Dziwaków" ;))) Czy ma ktoś sandwich'a? ;)

Madhubanka (przepis: Jola Słoma i Mirek Trymbulak, oko na zielono)
2 szklanki mleka 3,2% i 2 szklanki wody lub 4 szklanki mleka sojowego waniliowego (po szklance zwykłego mleka 3,2% i wody)
1/3 łyżeczki mielonego zielonego kardamonu (3 rozgniecione ziarna kardamonu)
1 łyżeczka przyprawy piernikowej /bez dodatku kakao i mąki/
4 łyżeczki cukru (2 łyżeczki)
kilka plastrów świeżego imbiru
po 1 łyżce liściastej czarnej herbaty: Yunan, Earl Grey i Madras (były 2 łyżeczki czarnej, cejlońskiej aromatyzowanej brzoskwinią)
Gotujesz wodę z mlekiem lub mleko sojowe z cukrem dodając przyprawy, gdy zacznie wrzeć wsypujesz herbatę i jeszcze chwilkę gotujesz mieszając. Po zdjęciu z ognia przecedzasz przez sito.
A co na to Lec? ---> "Od słowa do słowa idzie człowiek czasem całe życie."
_____________________________
Edit: A co na to ja? Przypomniało mi to czasy dzieciństwa, kiedy siedząc przy kuchennym stole u dziadków na wsi, zajadałam posmarowaną masłem drożdżówkę - upieczoną przez naszą rodzinną królową od drożdżówek - babcię Reginę***, a popijałam rzeczone ciasto bawarką. Ta cowmasala zwana dźwięcznie madhubanką (dlaczego ta nazwa brzmi mi znajomo z rosyjska, pojęcia nie mam :)) ładnie wtopiła się we wspomnienia. Różnica jest taka - na korzyść tej współczesnej, iż ma w sobie korzenny aromat, który bardzo przypadł mi podniebiennie. Jeszcze do niej wrócę :)
_____________________________
* królową od drożdżowych
** bo z mlekiem ;))
*** sic! - Regina z łaciny oznacza królową :) I wszystko ładnie się zapętliło :)
Oczko, a wiesz, że ja chyba zaraz pójdę i sobie takiego czaja zaparzę :)
OdpowiedzUsuńA co ja tam obok tego naparu widzę? Czyżby makaroniki jakoweś, a może beziki? :)
Moje scenariusze makaronikowe już spisane i opublikowane :) Dzięki Kochana i ściskam cieplutko :***
też robię taką herbatę , ładna ta filiżanka Oczko , oj ładna
OdpowiedzUsuńA ja nie zrobię, nie robię i nie lubię herbaty z mlekiem... żadnym!
OdpowiedzUsuńAle siorbnę sobie kawusi maciatej, co? ;)
Lipka--->parz! herbatka z imbirem dobra jest na niedomagania. A obok są moje ulubione (kupne - dla jasności) anyżowe ciasteczka. Fakt trochę jak maszkaronki wyglądają - dawkuję je sobie i udaję, że codziennie jadam maszkarona ;)))
OdpowiedzUsuńAlutka--->dziękuję, stała nieboga na półce, kurzyła się i czekała na zainteresowanie jakiegoś oka ;))
Mafi--->nie to nie ;)PP Ale, ale! właśnie mi przypomniałaś, że mój bulgot ulubiony stoi po próżnicy, bo sem o nim zapomniała, a ostatnio po głowie chodziła mi goździkowa kawoszka :)))
Ze zwykłym mleczkiem to bym wypiła :)) Z sojowym chyba niii, znaczy nie próbowałam ,tak dla jasności, ale raczej mnie nie korci by próbować:)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się filiżanka , śliczna!:))
Buziole Sis:**
Siostra, w odpowiedzi na pytanie u Polci - ze zwykłym jak widać można ;) Mnie natomiast kusi kozie - dajesz wiarę? - nigdy nie piłam.
OdpowiedzUsuńA filiżanka ma fajne nóżki, chyba ją obfotografuję, bo ładna z niej panna :)
Siostra, daję wiarę, bo ja równiez nigdy nie piłam koziego ;))
OdpowiedzUsuńObfoć koniecznie filizankę, naprawdę śliczna panna z niej:)
Si, si...sister!
OdpowiedzUsuńZnaczy się... kozia masala? Krowią to ja wiem, że lubię:)
OdpowiedzUsuńKozia to będzie dopiero. Teraz pijemy cowmasala ;)
OdpowiedzUsuńOczko dziekuję za odwiedziny- miło mi bardzo ale to bardzo. Mam nadzieję, że częściej będziesz zaglądać.
OdpowiedzUsuńA ja takich herbat z mleczkiem to nie lubię - ja nawet mleka ciepłego nie toleruję.
A Twoja filiżanka cudowna - ściskam gorąco
Jak już się w końcu zarejestrowałam, to pewnie! Zwłaszcza, że tak o mnie ładnie napisałaś, że spąsowiałam na polikach. Dobrze, że sama w pokoju byłam ;))
OdpowiedzUsuńOczko :P zawsze można by to na poczet różu zrzucić :)
OdpowiedzUsuń(którego nie używam ;))
OdpowiedzUsuńWuaśnie, wuaśnie! - tak to sobie tłumaczę ;)
o herbata z mlekiem, odkąd Andzia pokazała podobną mam strasznie ochotę takowej spróbować :)
OdpowiedzUsuńO, Oczko, a byłam pewna, że coś tu już pisałam, psikusy blogier robi, no :D
OdpowiedzUsuńNo, ale pisałam, że taka herbatka dobra jest, mimo że z mlekiem ;)I nazwa cowmasala mi się podoba bardzo, chociaż kozamasala też brzmi nieźle i apetycznie :-))):*
Viri--->chętnie zrobię podmiankę na bombardowanie ;)
OdpowiedzUsuńMoni--->się czaiłam na masalę, aż ona się przyczaiła w końcu na mnie ;)
Si, si Sis:)))
OdpowiedzUsuńPs. Ja toże różu nie używam;)Nic prawie nie używam;)
Och! bo to jest bardzo proste do wytłumaczenia - bliźniaczki już chyba tak mają ;))
OdpowiedzUsuńHy hy hy;))
OdpowiedzUsuńTeż tak właśnie myślę:))
Buziole Sis:**
No i proszę jest. A ja też popijał kardamonową. Jak ty tam na nią mówisz madhu, madhu...
OdpowiedzUsuńo! a dziś sobie mleko sojowe zakupiłam :)
OdpowiedzUsuńSiostra--->zgodne jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńGospodarna--->nie na darmo wydębiłam ten kardamon ;) Ja tak mówię? - nieeee, to Pola ;)))
Princi--->czyli tak akuratnie wstrzeliłam się w zakupy ;) Chyba nie pozostaje Ci nic innego, jak czaju naparzyć ;))
Co na to Lec, OK. Ale co na to TY?? Moze i zrobie, bo u mnie mleko sojowe naokrągło, bo dziecie ma skazę (ja na charakterze, a ono białkową), no to moze się odważę, może, może.
OdpowiedzUsuńMasz rację - podzielę się tym ;)
OdpowiedzUsuńHoho, światowo u Ciebie ! Lubię herbatę z mlekiem, myślę , ze i taka fikuśna mi posmakuje :)
OdpowiedzUsuńA bo wiesz, skoro siedzę teraz na szanownych czterech, to choć sobie czaju kosmopolitycznie siorbnę ;)
OdpowiedzUsuńPiłem kiedyś taką robioną przez anglika - dla mnie nie do przełknięcia herbata z mlekiem :)
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że goździka przyniosłeś - eh! naiwna ;)))))
OdpowiedzUsuńBuziak zamiast goździka może być? :)
OdpowiedzUsuń:*
Może być! ;))
OdpowiedzUsuńjak nagotujesz kiedyś za dużo, to mnie zaproś :))
OdpowiedzUsuńRozczaruję Cię - wolę być zapraszana przez gotującego mężczyznę ;)
OdpowiedzUsuńAno. Czaję.
OdpowiedzUsuńJak czaisz, Krokodillo, to git. Teraz czaj - parz ;)
OdpowiedzUsuńOczku przecie mi do królowej cholernie daleko :)))
OdpowiedzUsuńNastępnym razem napijemy się razem i na żywo :D
:****
Łał.
OdpowiedzUsuńMadhubanka fajnie brzmi:)
Powiem Ci w sekrecie, że jeszcze nigdy nie piłam herbaty z mlekiem, a chciałabym..
Pozdrawiam:*
Polcia---> w tego żywca nie wątpię :) Ciekawe, kiedy zaczniesz odliczać Wawę ;)))
OdpowiedzUsuńOla--->co Cię powstrzymuje? Nie myśl o tym za dużo, tylko działaj ;)) (powiedziała ta, co się z nalewką ociąga ;)))
Mi tez się z rosyjska kojarzy :)
OdpowiedzUsuńTo Wyscie się zmówily, baby! Na picie herbaty! NO nieeee...
:)
No wiesz Truskawka, w towarzystwie herbatkę pije się przyjemniej ;))
OdpowiedzUsuń