Nie ulepiłam uszek, których nie podam jutro z nieistniejącym barszczem czerwonym, nie polukrowałam pierników, których nie wyciągnęłam z piekła, nie sparzyłam maku do makowca, który pozostał tylko propozycją w gazecie, nie odliczyłam do dwunastu dań i wreszcie - nie zasiądę do stołu z białym obrusem. W chwili, kiedy święta nie mają dla mnie religijnego wymiaru, nie zamierzam udawać, że je obchodzę, bo nie obchodzą mnie one wcale. Nie składam życzeń, nie świętuję, udaję, że nie wiem. Przesyt fasadą sprawił, że hedonistycznie oddaję się bardzo zajmującemu nicnierobieniu. I jem to, na co mam akurat ochotę. Jerzy Sawka ma rację.
To ciastka absolutnie rewelacyjne, zwłaszcza kiedy sobie poleżą kilka dni takie przełożone konfiturą. Jednak przy wałkowaniu ciasta miałam ochotę rzucić to wszystko w cholerę, wyjść z kuchni i nie wracać do dnia następnego. Ciasto albo się przyklejało do stolnicy i wałka, albo (już po podsypaniu mąką) nie chciało kleić się w ogóle. Zaczęłam wątpić w swoje umiejętności kulinarne. Byłam jednak uparta i owa upartość została nagrodzona. Ciastka wyszły rewelacyjne. Co do nadzienia: wymieszałam konfiturę z czarnej porzeczki Łowicza z różą w cukrze, którą dostałam o Basi właśnie i od Moniki. Dzięki moje Kumy :)
Ciastka słoneczka z zeszytu Babci Helki (źródło: Basia, Makagigi i 55 pierników)
30 dag mąki krupczatki
20 dag zimnego masła
3 żółtka
Lukier: 2 białka i 20dag cukru pudru (dałam zdecydowanie mniej cukru)
Zimne masło siekać z mąką, dodać żółtka, dokładnie wymieszać i zagnieść gładkie ciasto. Odstawić do lodówki na godzinę. Następnie ciasto wałkować (porcjami), na grubość ciasta na pierogi, wykrawać literatką kółka, smarować z jednej strony lukrem (okręconym z wszej podanych proporcji). Piec na złoto w temperaturze 175st. C (około 12-15 minut, po prawdzie zeszyt babci mówi, ze w temp. 200st.C). Po upieczeniu słoneczka przekładać konfiturą różaną lub różą wymieszaną z konfiturą z czarnej porzeczki.
piątek, 23 grudnia 2011
Ciastka słoneczka
Wpis:
ciasteczka,
słodycze
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Sis, ale życzenia mimo tego przyjmujesz? ;-)
OdpowiedzUsuńBo ja chciałam CI życzyć pięknych Świąt, mam nadzieję, ze jednak ten czas będzie miał dla Ciebie, dla Was jakiś czarowny wymiar, choćby dzięki chwilom spędzonym razem.
Dobrych dni Kochana :*
Ps. Ciacha boskie!
Przyjmuję ;) ale krążyć z życzeniami raczej nie będę ;) Przy okazji buziaki za kartkę. Doszła :) Jaka ładna :)
OdpowiedzUsuńBawcie się dobrze, my też pewnie będziemy :)
buziaki
ps. a ciacha spróbuj :)
O, to się cieszę bardzo,że doszła i że się podoba :)))
OdpowiedzUsuńCałuski:*
Oczko kochane, to ja Ci słodkiego tego nicnierobienia życzę, pewnie że tak :)))
OdpowiedzUsuńUściski serdeczne i różane, jak miło :*
u mnie też takie ciasteczka, ale cała reszta inaczej ;)
OdpowiedzUsuńApetyczne ciasteczka ! Też się do nich przymierzam :)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt Oczko !!! :)
Si--->podoba :))) Dziękuję :*
OdpowiedzUsuńŻabka--->róża z czarną porzeczką smakuje wyśmienicie, dziękuję za słoiczek :)
Jswm--->każdy robi, jak lubi ;)
Abbro--->bardzo polecam :)
pozdrawiam! :)
no to ja też ślę życzenia wielu czekoladowych doznań ;))
OdpowiedzUsuńHmmmm, a dlaczego czekoladowych? ;)
OdpowiedzUsuńfajne te Twoje słoneczka, też bym takie chętnie upiekła.
OdpowiedzUsuńKarotkowa - pani ciasteczkowa, polecam słoneczka ;) Na mnie czekają do zrobienia krówki od Ciebie :)
OdpowiedzUsuńSpokojnych, radosnych i smakowitych Swiat! Duzo radosci, zdrowia i cazsu w 2012! :)
OdpowiedzUsuńArku, przede wszystkim tego zdrowia, bo radości mam pod dostatkiem, a czasu trochę wykroić też się da. Dziękuję i Tobie wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
No to wesołego nicnierobienia! Mnie najbardziej wkurza medialna presja świętowania razem i to współczucie dla tych, co na morzu. O zgrozo!
OdpowiedzUsuńAnno, dokładnie o to chodzi! Mnie też to mierzi. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOczko,alez prosze, to o rozy :-)
OdpowiedzUsuńA sloneczka: a dawalas zimne maslo? zawsze to mi powtarzala babcia, ktorej corka a tesciowa moja nie zawsze daje i potem knie ze sie lepia, ale to pewnie gupia uwaga.
Podoba mi sie co napisalas o obchodzenia Swiat, choc i ja mam do nich stosunek opisanemu bliski, to jednak lubie te swiateczne potrawy i nie moge sie ich z mego menu pozbyc...
Cmokam znow :*
Ależ oczywiście, że zimne :) Może to kwestia mąki była? No sama nie wiem.
OdpowiedzUsuń