"Marek: Jakie realia dziś na rozkładzie?
Tadeusz: Zupne.
M: Nareszcie! „W te ciemne, słotne i podłe dni tylko dzięki zupie nie tracę wiary w ludzkość, ani własne człowieczeństwo”. Koniec cytatu.” *
* Felieton: „Na dwa głosy – Kultura zupy”. Marek Bieńczyk i Tadeusz Pióro. Magazyn Kuchnia 3/2011, s.76
Do zup nie trzeba mnie ani namawiać, ani przekonywać. Wszak każdy płynny przepis bezgłośnie do mnie przemawia i przekonuje mnie niemal natychmiast. Zupa ma tę zaletę, że wystarczy jeden garnek, jeden talerz, jeden egzemplarz łyżki z całego kompletu sztućców. A przy tym oferuje taką paletę barw, smaków i aromatów, że nie wypada się nawet zastanawiać - tylko warzyć bulion. Może się przydać szybciej niż się tego spodziewamy.
Od lat wielbię zupy kwaśne, na czele z deficytową szczawiówką. Uwielbiam też rosoły, choć Pan R. uparcie stoi na stanowisku, że to żadna zupa, a zaledwie podstawa dla zupy. Od kilku lat jestem też wielbicielką pomidorówki. Dotychczas najbardziej smakowała mi ta z zieloną pastą curry, mleczkiem kokosowym i czerwoną soczewicą, choć czosnkowo - pomidorowa z przepisu Truskawki i kapuśniak z pomidorami, będący swego rodzajem rosyjskiego szczi również mi kiedyś bardzo zasmakował. Nie dziwcie się zatem, że kiedy znalazłam w lipcowej Kuchni przepis na pomidorówkę z miętą, korzennymi przyprawami i sosem Worcestershire nie potrafiłam przejść do porządku dziennego bez uwarzenia wyżej wspomnianej. A wiedzieć Wam trzeba, że po mojej jej konsumpcji, uplasowała się wysoko na liście zupnych lubisiów. Zwłaszcza jak się nie pożałuje chili :)
Zupa pomidorowo – miętowa z garam masalą i sosem Worcestershire (źródło: magazyn „Kuchnia 7/2011”, s. 25)
podaję proporcje z gazety, gdyż robiłam tradycyjnie na oko
2 szalotki
2 ząbki czosnku
2 łodygi selera naciowego
masło
oliwa
2 duże pomidory
1 łyżka sosu Worcestershire
1 czubata łyżeczka garam masali
1 łyżeczka drobno posiekanego imbiru
szczypta chili (polecam dużo więcej)
1/2 l bulionu wołowego (robiłam na warzywnym)
3/4 l soku pomidorowego
3 łyżeczki cukru
pieprz
sok z 1/2 limonki
garść drobno pokrojonych kandyzowanych lub suszonych pomidorków cherry (pominęłam)
1 pęczek posiekanej mięty (świeżej z krzaka)
Szalotki, czosnek i seler drobno posiekać, następnie zeszklić na oliwie z masłem. Gdy szalotki zmiękną, dodać pokrojony miąższ z pomidorów, sos Worcestershire, garam masalę, imbir i chili. Podsmażać chwilę, aby wydobyć aromat przypraw. Zalać bulionem i sokiem pomidorowym, dorzucić cukier i doprowadzić do wrzenia. Dodać kandyzowane lub suszone pomidorki sherry i sok z limonki. Sypnąć pieprzem. Zjeść ze smakiem :)
Dodaję do akcji:
niedziela, 4 grudnia 2011
Korzenny Tydzień: Zupa pomidorowo – miętowa z garam masalą i sosem Worcestershire
Wpis:
akcja kulinarna,
słony,
zupa :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oczko,ta pomidorowa to mistrzostwo !
OdpowiedzUsuńSzalenie podobają mi się wszystkie składniki.
Wszystkim zupom mowie tak. Zupelnie nie wiem dlaczego przegapilam ta zupe, bo zapowiada sie swietnie. Wydaje mi sie, ze przez sajgon w pracy przyczytalam ten numer Kuchni po lepkach.
OdpowiedzUsuńU mnie tez bylo dzisiaj pomidorowo i korzennie, ale nie chce mi sie juz dzisiaj wklepywac przepisu i na akcje sie nie zalapie.
Boskie zdjęcia Siostra! Ta zupa zapowiada się rewelacyjnie. Dodatek miętowy powiadasz? Musiała być extra!
OdpowiedzUsuńŚciskam:*
Zemifroczko, Twoja pomidorowa podbiła moje serce!
OdpowiedzUsuńniebywale odmieniona, taka inna, taka rewelacyjna!
Chyba też nie potrafiłabym przejść obojętnie wobec takiej zupy. Większość zup baaardzo do mnie przemawia.
OdpowiedzUsuńzupa pomidorowa w bardzo ciekawj odslonie, nie moge nei sprobowac tego przygotowac, zainspirowalas mnie jesli chodzi o jutrzejszy obiad :)
OdpowiedzUsuńobserwuję i zaprasam do mnie na tadżin, jestem ciekawa co o nim sądzisz
http://bemymusthave.blogspot.com/search/label/Kuchnia
Marty
Czemu ja jeszcze jej nie zrobilam? Przeciez kocham pomidorowke. Zaraz po szczawiowej oczywiscie .))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia sle :))
fijej Oko prześlij mi choć dwie łychy takiej zupy ! bo moje chłopy nie cierpią pomidorówki więc tego no ja mogę u kogoś na sępa lub jak mnie zezłoszczą :D( ostatnio musieliby jeść codziennie :D)a ja uwielbiam pomidorówkę ale z makaronem oczywista !
OdpowiedzUsuńO, ale tu musiało być pyszne, aromatyczne i rozgrzewające! Taka pomidorowa - to lubię. PS. Co to takie niebieskie jako podkładka? Stół? Bo fajne :)
OdpowiedzUsuńNie ma u mnie dnia bez zupy, jestem absolutnie uzależniony niezależnie od pogody. Teraz rządzą kwaśne oraz pomidorowa - obowiązkowo i regularnie. Jeśli chodzi o ten zachęcający przepis to nie rozumiem tylko po co mieszać oliwę z masłem (często się z tym ostatnio spotykam). Za dużo zachodu, bo trzeba by je raczej klarować.
OdpowiedzUsuńAmber--->smak też Ci się może szalenie spodobać, spróbuj! :)
OdpowiedzUsuńThiesso--->zupna Pani! Warz, warz! Cały gar! :)
Sis--->dziękuję, Mła! Mięta dodaje cudnie orzeźwiający akcent :)
Karmelitko--->cieszę się niezmiernie :)
Shinju--->jak widać, ja obojętnie nie przeszłam :)
Be My...--->zupa jest ciekawa w smaku, zachęcam przekonać się osobiście :)
Majko--->widzę wspólną zupną cechę :))))
Zmora--->ejjj jak nie chcą, to warz tylko dla siebie, nie żałuj sobie ;)
Ptasia--->to jest podkładka - z Ikei. Są jeszcze fioletowe i zielone :)
JadalnePijalne--->a wiesz... też się zastanawiałam, czy nie zrezygnować z masła, ale ostatecznie zrobiłam, jak przepis przykazał. Możesz spokojnie sobie odpuścić taką kombinatorykę :)
pozdrawiam! :)