Wprawdzie mrozy nieco zelżały na mocy i termometr nazewnętrzny rano nareszcie nie pokazuje 15 stopniowych temperatur na minusie.
Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż mamy luty i niepodzielnie rządzi zima.
Co jest wtedy najprzyjemniejsze? Pomijając w wyliczance kubek dobrej herbaty, wciągającą książkę, ciepłą kołdrę i niezakichany nos? Oczywiście treściwy, ciepły i aromatyczny obiad. Wszak to najlepszy czas na gulasze i zupy, które swoją drogą uwielbiam.
Jak głosi żydowskie przysłowie: „Najbardziej natrętny wierzyciel to własny żołądek.” Spłacam więc dług jęczmienną zupą ze szpinakiem.


Żydowska jęczmienna zupa ze szpinakiem (źródło: miesięcznik „Kuchnia 2/2012”, s. 70)
podaję proporcje dla 4 osób podane w gazecie
1 cebula
2 pory (białe części)
starty ząbek czosnku
4 łyżki oliwy
2 łodygi selera naciowego
4 marchewki
1 fenkuł
2 korzenie pasternaku lub pietruszki
½ szkl kaszy jęczmiennej
1 l bulionu
pieprz i gałka muszkatołowa
25 dag świeżego szpinaku
Cebulę (w piórkach) i pory (w pół-krążki) poddusiłam z czosnkiem na oliwie. Dodałam resztę pokrojonych drobno warzyw (oprócz szpinaku) i smażyłam dalej ok 2 minuty. Dodałam kaszę, zalałam bulionem i gotowałam do miękkości. Na koniec dodałam szpinak, doprawiłam do smaku i gotowałam jeszcze przez ok 5 minut.
Zupę dodaję do akcji Neoflam w kategorii "Ciepło, cieplej, gorąco!"

Oraz do akcji na Durszlaku:
,
Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż mamy luty i niepodzielnie rządzi zima.
Co jest wtedy najprzyjemniejsze? Pomijając w wyliczance kubek dobrej herbaty, wciągającą książkę, ciepłą kołdrę i niezakichany nos? Oczywiście treściwy, ciepły i aromatyczny obiad. Wszak to najlepszy czas na gulasze i zupy, które swoją drogą uwielbiam.
Jak głosi żydowskie przysłowie: „Najbardziej natrętny wierzyciel to własny żołądek.” Spłacam więc dług jęczmienną zupą ze szpinakiem.
Żydowska jęczmienna zupa ze szpinakiem (źródło: miesięcznik „Kuchnia 2/2012”, s. 70)
podaję proporcje dla 4 osób podane w gazecie
1 cebula
2 pory (białe części)
starty ząbek czosnku
4 łyżki oliwy
2 łodygi selera naciowego
4 marchewki
1 fenkuł
2 korzenie pasternaku lub pietruszki
½ szkl kaszy jęczmiennej
1 l bulionu
pieprz i gałka muszkatołowa
25 dag świeżego szpinaku
Cebulę (w piórkach) i pory (w pół-krążki) poddusiłam z czosnkiem na oliwie. Dodałam resztę pokrojonych drobno warzyw (oprócz szpinaku) i smażyłam dalej ok 2 minuty. Dodałam kaszę, zalałam bulionem i gotowałam do miękkości. Na koniec dodałam szpinak, doprawiłam do smaku i gotowałam jeszcze przez ok 5 minut.
Zupę dodaję do akcji Neoflam w kategorii "Ciepło, cieplej, gorąco!"

Oraz do akcji na Durszlaku:


coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńI dla mnie też:D Uwielbiam takie sycące, zdrowe, pyszne zupy:)
OdpowiedzUsuńA wiesz,że taką zupę jadłam gdzieś w żydowskiej restauracji?
OdpowiedzUsuńPyszna!
talerz takiej rozgrzewającej zupy... idealny na zimę! :)
OdpowiedzUsuńCiekawa zupka , no, no :)
OdpowiedzUsuńFantastyczna!
OdpowiedzUsuńNigdy takiej nie jadłam. Wpadam do Ciebie Sis:)
Bardzo podoba mi się ta zupowa propozycja!
OdpowiedzUsuńJakie fajne powiedzenie :) I zupa z jęczmieniem, super! A ja z pszenicą płąskurka niedawno robiłam - tez rozgrzewa, dobra na zimę.
OdpowiedzUsuńZapowiada się świetnie :D
OdpowiedzUsuńWizualnie przypomina krupnik :)
OdpowiedzUsuńMonami--->:) polecam
OdpowiedzUsuńTyna--->ja również. Zimą zyskują one na bogactwie... wsadu ;)
Amber--->bardzo możliwe, bo mój przepis pochodzi z artykułu o żydowskim Tu Biszwat
Eve--->aha! zgadzam się! Wtedy smakuje najlepiej :)
Kumo--->w smaku też ciekawa :)
Sisi--->chodź chodź! ;)
Kamilo--->jest bardzo aromatyczna, a szpinak ciekawie ją podkreśla :)
Truskawko--->gdzie dostałaś płaskurkę?! Mów, mów! :)
Slyvvio--->wiem! ;)
Marto--->bo jakby nie patrzeć to jest coś w rodzaju krupniku, tylko nieco podkręconego ;)
pozdrawiam!