„Posłusznie melduję, panie oberlejtnant, że wszystko jest w porządku, tylko kot jest gałgan i zeżarł kanarka.”
(Jaroslav Hašek – „Przygody dobrego wojaka Szwejka”)
Byłam i sprawdziłam: koty górsko – stołowe mają się dobrze i niczym jak na Malcie występują gromadnie. Jeden nawet wpakował się nam do pokoju, ale nie zabawił długo, bo nie miałam go czym poczęstować. Jedynie po stronie czeskiej żaden kot nie był łaskaw się objawić. Oto więc kilka futer z bezkrwawych łowów:
1. twarzowy kot z czerwonego szlaku
2. niebiański kot z Dusznik
3. płochliwy (ale nie w dniu wyjazdu) kot z Kudowy
4. podwórkowy kot (również) z Kudowy
A co na to Lec? --->„Słyszałem, że świat jest piękny” – rzekł niewidomy. „Podobno” – odpowiedział widzący.
czwartek, 1 września 2011
Krótki przegląd koterii górskiej
Wpis:
koty,
wpis bez przepisu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Sliczne te koty SIostra!
OdpowiedzUsuńWszystkie !:)
3 sztuki nawet przyszły na głaski :)
OdpowiedzUsuńKoty, koty! Lubię :) Zajrzałaś im prosto w oczy!
OdpowiedzUsuńJa też lubię! Zwłaszcza się jeszcze dają dzikusy ufnie po futrze poczochrać :)
OdpowiedzUsuńpiekne okazy, jakies takie dobrze odchowane. Zdrowsze powietrze? Lepsze jedzenie?
OdpowiedzUsuńMoże są w lepszej formie chodząc po inaczej ukształtowanym terenie ;))))
OdpowiedzUsuńPikne kotki w tych nasych górach :)
OdpowiedzUsuńładne te koty ;-)
OdpowiedzUsuńGrażka, Karotkowa--->zgadzam się! :)
OdpowiedzUsuńTo pierwsze zdjecie cuuudne! Oczy zabojcze :))
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że bałam się, że mi ucieknie, jak mu zacznę strzelać z aparatu, a ten... podszedł na głaski, skubaniec :)
OdpowiedzUsuń