Kursor miga natrętnie, a ja nie wiem od czego zacząć, bo mam pełną głowę wrażeń. Zacznijmy może od tego, że weekend minął pod znakiem Blog Forum Gdańsk 2011. Z tego miejsca dziękuję Felicji i Zgibkowi za podwózkę w jedną stronę, a Princess, że za to, że mało marudziła w pociągu w drodze powrotnej.
W zasadzie wiele już zostało napisane przez innych blogerów – uczestników BFG. Podczytałam już co na temat do powiedzenia mieli m. in.: Kuma Grażyna, Princess, Polka, EVE, Mirek Połyniak, Maciek Budzich, Kominek i Radar.
Nie będę się rozwodzić nad tematyką poszczególnych paneli, bo mogłabym Was zanudzić, tak jak nas zanudziła Pani Rebecca B. Wspomnę jednak o „nowym kulinarnym guru”, którego przed Kulinarkami (kto wymyślił nazwę: Mirek Połyniak, czy Maciek Budzich – nie pamiętam, fakt faktem – skoro są Szafiarki, to i Kulinarki mogą być ;)) odkrył Paweł Tkaczyk. Tutaj i tutaj (głównie od 11.07 minuty) możecie zobaczyć o jakim nożu teraz marzę, haha ;)
No dobrze, a teraz na poważnie. Przede wszystkim muszę pochwalić całą logistykę – zaprosić 150 blogerów, zapewnić im wikt, nocleg, rozrywkę i zajęcia, aby się nie nudzili przez dwa dni i sprawić, żeby jeszcze wyjechali zadowoleni, to naprawdę duża rzecz. Bardzo chciałabym też podziękować Panu DJ-owi za głośne granie – dzięki niemu ewakuowaliśmy się z klubu, na rzecz integracji w hotelowym lobby przy niebieskich drinkach, 2 butelkach wina, tonicu i drożdżówce Kumy Grażyny. Przy okazji my – Kulinarki mogłyśmy wymienić marketingowe spostrzeżenia z innymi blogerami (duży ukłon dla Pawła i Mirka) przy okazji „rozmów nocnych Polaków”.
Najbardziej podobała mi się końcówka programu dnia drugiego – panel dyskusyjny „Marketing na blogach każdy robić może – jeden lepiej drugi gorzej” prowadzony przez Mirka Połyniaka z udziałem Natalii Hatalskiej, Segritty, Tomka Topy, Pawła Tkaczyka i Grzegorza Marczaka. Jak się okazuje, blogerzy są smacznym marketingowym kąskiem, który to kąsek nie zawsze orientuje się, że został wykorzystany z psie pieniądze tudzież marny gadżet mimo tego, że reklamodawcy mogą się nieźle na nim obłowić.
Choć wydawać by się mogło, że Kulinarki mogą być traktowane przez blogerów marketingowych, politycznych i technologicznych z przymrużeniem oka, to jednak myślę sobie, że nasza kuchenna frakcja bynajmniej nie odegrała w Gdańsku pobocznej roli. Świadczyć o tym niech będzie właśnie spore grono obecnych na BFG Kulinarek, wygrana Truskawki (gratki raz jeszcze) w konkursie „Blog of Gdańsk” oraz warsztaty fotografii kulinarnej szytej wprost dla nas.
Pierwsza część warsztatów, w której Beata omawiała stylizację, a Lubo oświetlenie, jakie wykorzystał dla danego zdjęcia była bardzo dla mnie przydatna. Część praktyczna ze styropianem i lampami też była w dechę.
Gdybym miała taką lampę w domu... żadna zima, szybki zmrok i brzydkie światło nie byłoby straszne ;)
Integrację różnych środowisk blogerów uważam za udaną. Naprawdę warto było przemęczyć się na trasie Warszawa – Gdańsk – Warszawa. Wrażenia rekompensują niedzielne i poniedziałkowe niedospanie ;) Dzięki!
wtorek, 18 października 2011
Blog Forum Gdańsk 2011, czyli słówko o Kulinarkach, vegańskim black metalowym nożu i przywiezionych wrażeniach
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Faaajne!!!!!! też bym chciała tam być, ale czemu ten Gdańsk leży tak daleko, na drugim końcu Polski????
OdpowiedzUsuńSis, fajna relacja! Czytało się z przyjemnością:)
OdpowiedzUsuńBuziaki:*
Relacja kochane Oczko w deseczkę ,że tak się wyrażę:D
OdpowiedzUsuńNiestety przyznam się bez bicia, że to świetne określenie KULINARKI wymyślił Maciek Budzich ok. 2 w nocy w trakcie afterparty w hotelowym lobby :-(
OdpowiedzUsuńOczko, sympatyczna relacja, dzięki za wspomnienie mojej skromnej osoby i za linki do Vegan Black Metal Chefa:)
OdpowiedzUsuńNajbardziej cieszę się z naszych rozmów i świetnej atmosfery !
ja chcę jeszcze!
OdpowiedzUsuńNegresco--->nic nie stoi na przeszkodzie, aby te pół Polski przejechać jednak w przyszłym roku ;)
OdpowiedzUsuńSiostra--->a ja żałuję, że nie mogłyśmy się spotkać... Do Pikawy byśmy poszły ;)
Alutka--->cieszy mnie to niezmiernie Margotku :)
Mirku--->a tak! doczytałam już! :)
Kumo--->VBMCH rządzi hehe ;) Do zobaczenia "za dwa tygodnie" ;)
Princi--->najpierw naucz się teleportować, aby nie musieć jechać tak długo pociągiem ;P
pozdrawiam!
super zdjęcie ze sparowanymi styropianami i brudnymi talerzykami :))
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
OdpowiedzUsuń